Trance

102 7 9
                                    

Nauka dostosowywania się była trudna, to była
jedną z najtrudniejszych rzeczy, jakie miałam
do zrobienia. Minęło kilka tygodni i
ani razu nie zostałem wypuszczona z tego
przeklętego miejsca. Mogłam swobodnie wędrować, ale zawsze musiał mi towarzyszyć jeden z ludzi Romana, który ciągle rzucał mi spojrzenia. Większość czasu spędziłam
krzycząc, płacząc i przeklinając
świat za skazanie mnie na takie życie, ale
nie ważne jak bardzo krzyczałam i płakałam
nic się nie zmieniało. Po raz kolejny
musiałam dostosować się do otoczenia
a kiedy nie ma się zbyt wiele chęci do życia, to
ciężko jest wytrwać każdego dnia.
Dzisiaj miało być inaczej, dzisiaj
Musiałam pracować dla Romana, musiałam zacząć, zarabiać na swoje utrzymanie, a to oznaczało, że muszę się
zachowywać. Nie wiedziałam jeszcze, jaki rodzaj
pracy będę musiała dla niego wykonywać.

Ale wiedziałam, że tak czy inaczej nie będę
cieszyć się tym i że będę musiała
postarać się jak najlepiej to zassać i zacząć
żeby mieć szansę na wydostanie się stąd wiedziałam, że Tom odszedł
ale to nie znaczyło, że Bill też, na pewno Bill jeszcze żył. Jestem pewna, że pewnie mnie nienawidził za że, to przezemnie stracił brata,
ale z jakiegoś powodu jedyną nadzieją, jaką czułam, było do niego wrócić, w jakiś sposób poczuć więź z Tomem poprzez zobaczenie
jego brata bliźniaka. Wiedziałam, że to głupie, ale
ale na razie chciałam tylko owinąć ramiona
wokół Billa i przez chwilę udawać
że to naprawdę Tom trzyma mnie
mocno przy piersi.
Do tej pory wiedziałam tylko, że jestem w Pradze.
Byłam daleko od domu, ale byłam zdeterminowana, by znaleźć drogę powrotną do Tokio, bez względu na wszystko. Próbowałam przekonać Angel do pójścia ze mną, do ucieczki ze mną, ale ona po prostu odmówiła.
prowadziła takie życie przez prawie dziesięć lat i
i nie widziała siebie robiącej cokolwiek innego
patrzyła na Romana, karmił ją, ubierał i dawał dach nad głową i to jej wystarczało.
Powiedziała, że lepiej być rządzonym przez niego
niż przez jakiegoś taniego dupka z ulicy, który nie może dać nawet połowy tego,
co ma Roman. Myślałam, że dziewczyna urojenia
Ubrałam się w dostarczone mi ubrania,
tym razem chętnie ubierając się w nieco
normalne ubrania, ponieważ miałam całą szafę
do wyboru. Miałam na sobie czarną koszulkę
z dżinsami, butami na wysokim obcasie i skórzaną kurtką, bo było tu
zimno. Udałam się do drzwi mojej
sypialni i otworzyłam je, by zobaczyć
ochroniarza stojącego tam jak zawsze,
jego wysoki, muskularny wygląd
nade mną, gdy szłam prosto obok niego
nawet nie dając mu kontaktu wzrokowego
wiedziałam, że będzie się gapił
na mój stojak. Udałam się do biura
Romana o 17:00, tak jak prosił
i zapukałam do jego drzwi.

-Wejdź -Usłyszałam, jak mówi z drugiej strony drzwi.

Otworzyłam drzwi i wpuściłam się do środka,
ochroniarz poszedł w moje ślady. Zauważyłam
Kristinę siedzącą na kanapie w jego pokoju,
jej długie, wysokie buty lśniły pod światłem, gdy bawiła się paznokciami, wpatrując się we mnie spod rzęs.
I zignorowałam jej spojrzenie i podszedłam prosto do Romana.

-Gotowa na dziś? - zapytał, gdy
wstał z krzesła i chwycił swój
płaszcz z wieszaka, po czym go założył
na plecy.

-Tak- odpowiedziała, nie odwracając
od niego.
Uśmiechnął się

-Dobrze- podszedł do mnie
mnie i zatrzymał się przede mną
przyciskając dłoń do mojego policzka.
Odsunęłam od niego twarz, moja
natychmiastowa reakcja. Złapał mnie za twarz
teraz mocniej, chwytając mój podbródek
szorstko w dłoni, by zmusić mnie do spojrzenia mu w twarz

-Jeśli zrobisz coś głupiego, upewnię się, że sam zatłukę cię na śmierć, zanim
zgwałcę kurwa ciebie pierwszy.

Uśmiechnął się, po czym spojrzał w dół
i wydał z siebie długie westchnienie.
Serce mi waliło, gdy stałam bezradna wobec jego gróźb, zrzucił swój ciasny uścisk z
mojej twarzy i spojrzał na Kristinę:

 A Beautiful Lie - Tom Kaulitz ( TŁUMACZENIE ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz