Rozdział 25

5K 236 99
                                    

Trzy tygodnie. Dokładnie tyle czasu minęło od momentu, w którym razem z Aaronem opuściliśmy White's Company i od kiedy ostatni raz widzieliśmy się z Victorem. W tym czasie dużo się zmieniło. Zaczynając od tego, że w pewnym sensie zamieszkałam z Aaronem, kończąc na tym, że obydwoje odcięliśmy się od White'a i całej firmy. Warto też wspomnieć, że w ostatnich dniach częściej spotykaliśmy się z naszymi znajomymi. Czasami osobno, a czasami nawet wszyscy razem, jak jedna wielka grupa dobrych znajomych. Nasze życie było zwyczajne. Momentami miałam wrażenie, że zbyt zwyczajne. Czułam, że Victor tak łatwo nie odpuści i każdego dnia czekałam, aż w końcu uderzy. Widziałam, że Aaron też chodził spięty i się martwił, choć nie mówił o tym głośno.

- Jesteś już gotowa? - usłyszałam krzyki mężczyzny dochodzące z drugiego pokoju.

- Jeszcze pięć minut - odpowiedziałam i kolejny raz wygładziłam materiał sukienki, którą miałam na sobie.

Tego wieczoru byliśmy umówieni w klubie razem z Charliem i Olivią, a ja już od kilku minut nie mogłam wybrać żadnej stylizacji. Było to zwykłe wyjście ze znajomymi, a ja szykowałam się, jak na pieprzoną kolację z prezydentem.

- To samo mówiłaś pięć minut temu - ponownie usłyszałam lekko poddenerwowany głos Aarona i po chwili mężczyzna pojawił się w drzwiach. - Wyglądasz dobrze. Czy możemy w końcu wyjść?

- O nie - zaprotestowałam. - Muszę wyglądać lepiej niż dobrze - dodałam i ponownie ruszyłam w stronę szafy.

Gdzieś obok usłyszałam westchnienie Aarona i po chwili poczułam jego dłonie na swoich biodrach. Mężczyzna delikatnie okręcił mnie w swoją stronę i patrząc mi prosto w oczy, powiedział:

- Wyglądasz przepięknie - po tych słowach delikatnie pocałował mnie w usta. Było to tak krótkie i niespodziewane, że nawet nie zdążyłam odwzajemnić tego pocałunku. - Czy taka odpowiedź cię satysfakcjonuje?

- Hmmm - udawałam, że się zastanawiam. - Chyba tak.

Aaron się roześmiał i przysięgam, że był to mój ulubiony dźwięk w ostatnich dniach. Nasza relacja uległa zmianie. Było coś intymnego w tamtej nocy, kiedy to znaleźliśmy się w tym mieszkaniu po wyjściu z firmy. Żadne z nas nie odezwało się choćby słowem, a jednak mury runęły. Staliśmy się nadzy, ale nie w aspekcie cielesnym, a duchowym. W pewnym sensie obydwoje odcięliśmy się od mrocznej przeszłości, chociaż ani ja, ani Aaron nie mieliśmy jeszcze dość odwagi, żeby spojrzeć w przyszłość. Wiedzieliśmy, że następne dni, a może nawet tygodnie, będą kluczowe i dopiero gdy zyskamy pewność, że Victor nam nie zagraża, wtedy będziemy mogli myśleć co dalej. Na ten moment trwaliśmy w dziwnym zawieszeniu.

- A teraz w końcu rusz ten piękny tyłek i idziemy, bo Charlie i Olivia nie będą na nas czekać - powiedział ostatni raz całując mnie w skroń, po czym wyszedł z pokoju.

- Na ciebie nie, ale pragnę przypomnieć, że jestem gwiazdą, a na gwiazdy się czeka - odpowiedziałam głośniej, żeby mieć pewność, że usłyszał.

- Uważaj, żeby ten twój blask cię nie oślepił, gwiazdeczko - zażartował, na co ja jedynie przewróciłam oczami.

- Dupek! - krzyknęłam i gdy chciałam coś jeszcze dodać, w pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk przychodzącej wiadomości.

Podeszłam w stronę łóżka, na którym leżał telefon. Sprawnie odblokowałam urządzenie i momentalnie zamarłam na widok wiadomości.

Od: Nieznany

31 lipca. Pamiętaj.

Moje ręce zaczęły nienaturalnie drżeć i cudem nie upuściłam telefonu.

Spoiled souls [ZOSTANIE WYDANE]Where stories live. Discover now