Rozdział 13 [2/2]

69 9 2
                                    

*

Drzwi otwierają się o wiele szybciej, niż się tego spodziewałem.

- Kochany wnuczek! Mój kochany wnuczek!

Babcia chwyta mnie za twarz i całuje tak, jakby skumulowana przez lata miłość musiała znaleźć ujście właśnie teraz. Stoję w progu, nie chcę jej przerywać. Przesuwam walizkę na bok i obejmuję ją ramionami.

- Dzień dobry, babciu.

- Tak bardzo za tobą tęskniłam...

Babcia Anna spogląda na mnie wzrokiem pełnym łez. Od razu przypomina mi się dzień, gdy podobnie witała mnie w Borównie. Zawsze obdarzała mnie nieskończonym ciepłem, robi mi się głupio, że nie przyjeżdżam częściej.

- Ileż ja ciebie nie widziałam, Davide.

- Lepiej tego nie liczyć, babciu. Mogę wejść?

- No, jasne! Jeszcze pytasz? Jak droga? Opowiadaj, kochany.

- Bardzo dobrze. Szybko minęła, bo czytałem. W sumie to przeczytałem całą książkę już w samolocie.

- Oczywiście.

Odsuwa się ode mnie w jednej ulotnej chwili. Posyła mi uśmiech wypełniony mieszanką uczuć. Jednak tęsknota na jej twarzy maluje się na tyle dosadnie, że muszę odwrócić wzrok, by babcia nie zauważyła mojego wzruszenia. Odwracam go, ale spoglądam na komodę w przedpokoju i na zdjęcie na niej. Dziadkowie siedzą na tarasie przed domkiem w Borównie. Oboje niezwykle szczęśliwi. Babcia opiera głowę o ramię uśmiechniętego od ucha do ucha dziadka. Dostrzegam tylko tyle. Łzy cisną mi się do oczu.

Przechodzi przeze mnie myśl, że jestem dzisiaj sentymentalnie rozchwiany, wręcz czułostkowy. Zagryzam dolną wargę, przełykam ślinę i mrugam oczami. Pospiesznie wycieram kilka łez, których nie udaje mi się zamaskować i patrzę na kolorowe kwiaty w wazonie.

Po czym wracam wzrokiem do babci.

Ona widzi to wszystko. Jej twarz zmienia się w tak krótkiej chwili, że przez moment żałuję, że nie zrobiłem jej wcześniej zdjęcia. Nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałem tyle emocji w człowieku. Przepływa przeze mnie miłość, którą mnie obdarowała. Jest gdzieś w tym mieszkaniu, nieopisana, bezkształtna. Czuję, że chciałaby mną zawładnąć, potrzebuje zostać nazwana i kołysze się bezwiednie pomiędzy nami.

Poddaję się. Ponownie podchodzę do babci.

- Przepraszam, że nie przyjeżdżałem. Tak bardzo tęsknię za dziadkiem, że wolałem nie przyjeżdżać do ciebie i nie przypominać sobie o tym, że odszedł. Nie powinienem tak robić, jestem egoistą. Naprawdę mi przykro.

Babcia szybko wtula się we mnie. Mam wrażenie, że przez te kilka lat skurczyła się jeszcze bardziej, dziś jest delikatna i krucha. Ogrzewa moją klatkę piersiową i brzuch. Oplatam ją ramionami i myślę o tym, co przed chwilą powiedziałem. O słowach, które wypłynęły ze mnie niespodziewanie, którymi zaskoczyłem sam siebie.

- Nic się nie stało. Ważne, że tu jesteś. Cieszę się, że dzwoniłeś do mnie, gdy miałeś czas, kochany.

- Powinienem przyjechać już dawno.

Dlaczego tak się tłumaczę? Czy to spojrzenie babci, czy to mieszkanie sprawiło, że w tak krótkiej chwili stałem się wyjątkowo bezsilny? Czuję, że dopiero mierzę się ze stratą, że przez tak wiele lat odkładałem tę rozmowę. Uświadamiam sobie, że przez śmierć dziadka przestałem przyjeżdżać, odsunąłem się od Polski i wszystkiego, co mi o nim przypominało.

Surround me | TOM 1 | - ZAKOŃCZONOWhere stories live. Discover now