ROZDZIAŁ 3. Szpileczka weszła gładziutko

121 12 0
                                    

VIVIAN

Po 5 minutach dotarliśmy do dużego, szklanego budynku, a przy nim zobaczyłam sygnały świetle i radiowóz policji. Czyli tatusiek kapnął się, że młody mu nawiał. Zbliżając się zauważyłam policjanta, który rozmawiał z elegancko ubranym mężczyzną, dość przystojnym. Tacy nigdy nie zwracają na mnie uwagę. Na oko był koło 30-stki, a gdy tylko nas ujrzał, bez wahania ruszył w naszą stronę.

– Jezu Troy, nic ci nie jest? – Widziałam przejęcie, ale i ulgę, kiedy przytulał syna, ale nadal nie rozumiałam, czemu wziął go na imprezę, a potem nie potrafił zapewnić mu należytej opieki.

– Nie, tato, ale ta Pani potrzebuje pomocy – oznajmił, pokazując na mnie palcem, a w jego spojrzeniu nie było ani grama wstydu tym, że sobie wyszedł z imprezy.

– A pani kim jest? – zwrócił się do mnie mężczyzna.

– W sumie to nikim. – Pokiwałam głową, kiedy jego wzrok bezczelnie mnie przeleciał. Miał to „coś" w oczach. To „coś" na co łapie się pewnie wiele kobiet, a potem muszą leczyć swoje złamane serce. – Zauważyłam go, kiedy złapałam kapcia i nie mogłam go tak zostawić samego...

– Bardzo Pani dziękuję – wszedł mi w zdanie, ale i tak postanowiłam powiedzieć mu to, co leżało mi na duszy. Tego dnia nie miałam już skrupułów.

– Powinien Pan lepiej pilnować syna.

– Wiem, to moja wina.

– I nie zostawiać pod opieką Lucasa, oni często są bardzo nierozgarnięci. Dziecko to duża odpowiedzialność.

– Będzie mnie teraz Pani pouczać na temat wychowywania dzieci? Ma Pani swoje? – Wyczułam w jego głosie lekką irytację.

– Nie, ale studiuję pedagogikę i mam pewne pojęcie...

– Studiowanie, a wychowywanie dzieci to zasadnicza różnica.

– Tylko to ja znalazłam pańskie dziecko samotne w ciemnej ulicy. Coś jeszcze chce Pan dodać? – No i w tamtym momencie było 1:0 dla mnie, ale ta zacięta wymiana zdań dopiero się rozpoczynała.

– Tato, ta Pani potrzebuje naszej pomocy, zepsuło jej się koło – przypomniał w odpowiednim momencie Troy, bo zaczynało robić się gorąco. Widać było, że tatusiek nie lubił, gdy ktoś go krytykował.

– Odwiozę Panią do domu.

– Nie trzeba, wezwę lawetę.

– Nalegam. Chociaż tak odwdzięczę się Pani za pomoc.

– Powtórzę, bo nie wiem czy nie ma Pan problemu ze słuchem: Nie trzeba, wezwę lawetę. – Spojrzał na mnie przenikliwie, chyba odrobinę zdziwiony tym, że nie działa na mnie jego urok. Porządnie prześwidrował mnie tymi niebieskimi oczami, a mi pomimo tego, że jeszcze niedawno przyłapałam swojego chłopaka na zdradzie, zrobiło się ciepło. Coś dziwnego tworzyło się w moim podbrzuszu.

– Ma Pani koło zapasowe w bagażniku?

– Tak, ale nie wiem, czy...

– To je zmienię, chociaż w taki sposób będę mógł spłacić swój dług wdzięczności i nie, nie mam problemu ze słuchem. – Po jego postawie odczytałam, że nie przyjmie sprzeciwu, a pomoc w tamtym momencie była mi bardzo potrzebna.

– No dobrze. – Kątem oka sprawdziłam jeszcze reakcję młodego, który tylko czekał na moją zgodę. Ponownie podał mi swoją rękę, jakbyśmy znali się od dawna. Mimo że nie znałam tego dzieciaka, to przez ten krótki czas polubiłam go.

– Dopełnię tylko formalności z policją i możemy iść. – Mężczyzna udał się z powrotem do policjanta, a Troy intensywnie mi się przyglądał.

– Czemu tak dziwnie na mnie patrzysz?

– Polubiła Pani mojego tatę? – Wzięłam głęboki wdech, bo wyczułam co kombinuje.

– Niezbyt... – odparłam chłodno, licząc, że odpuści, ale przecież buntownicy tak łatwo się nie poddają.

– Ale tato chyba Panią polubił. – Przymknęłam na chwilę oczy i pokręciłam głową, bo ten plan spłonął, gdy tylko zobaczyłam jego ojca.

– Możemy iść. – Usłyszałam jego głos za sobą, przez co gwałtownie się odwróciłam. – Nawet nie wiem, jak się Pani nazywa.

– Vivian.

– Miło mi, jestem Troy. – Wyciągnął dłoń w moją stronę, której nie miałam ochoty uścisnąć, ale widocznie nie potrafię wyciągać wniosków, bo odwzajemniłam ten gest. Jak na mężczyznę to miał delikatną skórę, totalnie przeciwieństwo Lucasa.

W drodze do samochodu zastanawiałam się, skąd go znam. Kojarzyłam tą twarz, ale nie wiedziałam skąd.

– Czy my się znamy? Mam wrażenie, że już gdzieś cię widziałam.

– Nie sądzę.

– Tato występuje w telewizji – wypalił nagle Troy.

– W telewizji?

– Stworzyłem aplikację randkową Ready for love.

– Aaa, no tak. Moja przyjaciółka ściągnęła sobie na telefon to gów... – Zawahałam się, bo obok był ten mały buntownik. – ... tę aplikację. Chodzi na randki, ale coś nie znalazła miłości, a jest „ready". – Szpileczka weszła gładziutko, tak jak lubiłam najbardziej. Z jednej strony okropnie mnie irytował, ale z drugiej miał w sobie coś, co mnie kręciło.

– Aplikacja to tylko pomoc, od użytkowników zależą dalsze losy.

– Moim zdaniem takie aplikacje nie działają i są tylko miejscem dla ludzi, których interesują szybkie znajomości, bez większego zaangażowania w relację, bo to już wykracza ponad ich możliwości – wyraziłam dość dosadnie swoje zdanie.

– Z takim podejściem nie znajdziesz na niej partnera.

– I bardzo dobrze, bo nawet nie planuję szukać. Robienie głupich dziubków czy obnażanie się w internecie to nie moja bajka.

– To jak wygląda twoja bajka? – dociekał, poprawiając swój złoty zegarek, który błyszczał niczym oślepiająca tafla lodu w zimowy, słoneczny dzień.

– Bajki są w książkach, prawdziwe życie to nie powieść o miłości, która kończy się słowami „żyli długo i szczęśliwie".

– Twoje chłodne podejście wynika z tego, że ktoś złamał ci kiedyś serce czy nigdy nie doświadczyłaś prawdziwej miłości? – Tymi słowami uderzył w czuły punkt, co lotem błyskawicy postawiło mnie w stan obronny.

– Nie, wolę trzeźwo spoglądać na życie niż bawić się w tworzenie bezużytecznych aplikacji randkowych, które dorabiają się na uczuciach obcych ludzi. Nie aplikacja wybierze mi partnera, tylko ja sama.

– Gdyby ta aplikacja była taka bezużyteczna, to miliony osób na całym świecie nie ściągnęłoby jej na swoje telefony.

– Świat nie kończy się na byciu singlem...

– Twój może nie, ale są ludzie, którzy zbyt długo byli samotni i chcą od życia czegoś więcej niż tylko praca i dom.

– I twoja aplikacja ma im w tym pomóc? – zadrwiłam z uśmiechem na twarzy, co prędko zauważył.

– Ready for love dokładnie analizuje cechy danej osoby i jej preferencje względem partnera, dzięki czemu idealnie dopasowuje ludzi z całego świata.

– Żaden program nie przeanalizuje tak dobrze drugiego człowieka tak, jak żywa osoba. – Zdałam sobie sprawę, jak żałośnie brzmiało to w moich ustach, szczególnie po tym, co odkryłam w mieszkaniu Lucasa.

– Nie zamierzam wykłócać się, kto ma rację. Aplikacja to wybór, nie przymus. – Wychwyciłam, że próbuje zakończyć ten temat, na co mu pozwoliłam, bo nie miałam tego wieczoru ochoty rozmawiać o miłości. Gdy doszliśmy na miejsce, widziałam w jego oczach zdziwienie. Sądzę, iż nie takiego samochodu się spodziewał.

READY FOR LOVE [18+] | SoTh | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz