Rozdział 11 Nie zapłacę

2.1K 48 27
                                    

     Obudził mnie dzwonek telefonu.

Znowu moi cholerni bracia - zgadywałam, ale nie.

     Na ekranie widniał napis; Emilio (PILNE)

     Emilio to mój zastępca i moja prawa ręka w sprawach dotyczących Helen Lame-Delicate i mojej drugiej ja. Nie wiedział kim na prawdę jestem. Zakazałam mu dzwonić w sprawach błahych, i dlatego nazwałam go (PILNE). Odebrałam prawie że natychmiast.

-Halo?

-Panno Lame?

-Tak to ja. Co się dzieje Emilio?

-Egbert Santan w furii po tym jak ukradliśmy mu 5 milionów zburzył nasze największe magazyny broni, powodując miliony dolarów w szkodach, a nasi klienci tracą cierpliwość. Co poczynić?

     ŻE CO ZROBIŁ?!? Byłam teraz wściekła.  Chciałam Egberta dosłownie obedrzeć ze skóry, jednak jak zawsze zachowałam profesjonalizm i utrzymałam emocje na wodzy. Dobitnie już rozbudzona i o przytomnych zmysłach w parę sekund wymyśliłam plan.

-Rozpowiedz wszystkim, nie tylko klientom, że to przez niedopuszczalne i dziecinne zachowanie Egberta Santana mamy opóźnienie, a ja Egberta wyniszczę od drugiej strony.......-Zawiesiłam tajemniczo głos, po czym się rozłączyłam.

     Jakby kiedyś organizowano zawody, w najszybszym ogarnięciu się, to dajcie znać, bo dzisiaj ogarnęłam się w 5 minut. Cały czas kierowana furią, wyszłam z pokoju i skierowałam się prosto do sypialni Adriena. Miałam nadzieję, że nie spał, bo była dopiero 6 rano, jednak gdy jest się w organizacji, ma się mnóstwo roboty i pobudki o tej porze to zapewne i dla mnie, i dla niego normalka.

     Idąc korytarzem, napotkałam gosposię.

-Dzień dobry pani Santan.- Powiedziała radosnym głosem uśmiechając się, po czym mnie minęła i powróciła do swoich obowiązków. Nie skomentowałam tego, jak mnie nazwała. Ciekawe co o mnie sądzą pracownicy Adriena, bo moja tajemnicza obecność tutaj na pewno przykuła ciekawość. Nie zdążyłam jednak o tym dłużej pomyśleć, bo dotarłam do swojego celu.

     Mimo, że drzwi były otwarte, zapukałam we framugę. Gdy po dłuższej chwili nikt nie odpowiedział, uchyliłam drzwi szerzej.

     Sypialnia była przeciwieństwem mojej. Była ciemna i najjaśniejszą barwą były złote akcenty. Santana to tu nie było, dlatego chciałam już się kierować ku wyjściu, ale coś mnie zatrzymało.

     Na łóżku był telefon. Telefon Santana. W mig uknułam plan B, nie do końca godząc się z odrzuceniem planu A, ale trudno. Weszłam do środka i pochwyciłam telefon.

-hehe, daun. Nawet nie ma zablokowanego telefonu......-zaśmiałam się z niego. Ja sama by chociaż odblokować telefon musiałam wpisać pięć haseł, a miałam jeszcze hasła do poszczególnych aplikacji. Wybrałam szybko kontakty, i wpisałam w wyszukiwarkę; Tata.

     Po chwili wyskoczył i numer do Egberta Santana, który od razu kliknęłam.

-Cześć synek- Odezwał się głos w słuchawce.

-Przykro mi, ale twojego synka nie ma.- powiedziałam- Porwałam go i żądam okupu, który wynosi dokładnie cenę strat poniesionych przez twój nalot. Aha i jeszcze żądam minimum pięciu milionów za to, że przez ciebie tracę klientów, i kolejnych pięciu za syna. Jeżeli nie zapłacisz, możesz pożegnać się z nim- Powiedziałam.

-Witam panno Lame. Nie zapłacę, wiesz pani dlaczego?- Zamurowało mnie.

      ''Porwałam'' właśnie jego jedynego syna, który bez wątpienia jest jego ulubieńcem, a on ryzykuje jego życie, bo z jakiegoś bzdurnego powodu nie chce zapłacić???

Hailie Monet- Królowa MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz