🪻apnée épanouie

35 3 21
                                    

(Kwitnący bezdech)

Żywot stał się ostatnio moim największym przekleństwem, wręcz kłamstwem, którym żyje

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Żywot stał się ostatnio moim największym przekleństwem, wręcz kłamstwem, którym żyje.

Bo po co żyć? Albowiem z każdym kolejnym dniem giną osoby, które cierpią oraz powoli, ale z każdym nowym dniem umierają z powodu miłości, która nie jest nawet odwzajemniona. Z następnym, nowym dniem to niegdyś miłe uczucie traci swój sens, wywołując tylko ból... Jednak dlaczego? Miłość miała być czymś pięknym... Natomiast o tym bólu, skrytym głęboko w sercu najwięcej zdaje się wiedzieć ja, Fuyuhiko Kuzuryu, cierpiący na chorobę kwiecistych płuc. Każdy dzień zdaje się nadal być dla mnie nową nadzieją, że może jednak postanowi mnie kochać, ale... Tym samym potem ta cholerna nadzieja zmienia się w kłamstwa, ukrywanie i najzwyklejszą udrękę.

Każda gwiazda na niebie błyszczała coraz bladziej, a ja obserwowałem je, znikające, zza okna. Odbijały się dennie w moich oczach, które były spowite lekką, ale nadal ciemnością w pokoju. Pomyśleć, że dziś to wszystko miało się to skończyć... Jednak wycięcie kwiatów skutkowało wycięciem cząstki mnie, mojej nieodłącznej miłości... Hajime był już częścią mnie. Tak bardzo, jak nie chciałem go tracić, tym bardziej chciałem żyć. Nie mogłem zostawić w końcu Natsumi samej. Kocham ją. Jest w końcu moją siostrą, a o siostrę trzeba przecież też dbać... Kaszlę, czując przeraźliwy, okropny, wręcz nie do zniesienia ból w klatce piersiowej, a wraz z tym pojedyncze krople krwi, wydobywające się z moich drżących przez nagłe zimno ust.

Nie odrywam rąk od ust, splamionych moją własną krwią i płatkami hiacyntu. W końcu to jego ulubione kwiaty. Uwielbiam je, nie mniej niż on sam. Są tak przepiękne... Prawie tak, jak jego śliczna twarz w świetle lamp ulic tamtego dnia. Był to dzień, kiedy poczułem jego usta smakujące alkoholem, od których momentalnie się uzależniłem. Jednak tym razem uzależnienie groziło moim życiem. Uśmiecham się, siadając na moim łóżku. Już za kilka godzin miałem ot co zapomnieć o tym wszystkim. Dokładnie o ósmej, kiedy tu nadchodziła siódma. Wzdycham, wycierając dłonie i usta. Patrzę na płatki, czując łzy w oczach. Jestem taki słaby. Tak słaby... Niby poważny yakuza, a jednak taki, który się zakochał. Co za niedorzeczność... Chociaż czy tak mogę nazwać uczucia, które czuje każdy? Nawet największy przestępca je ma...

Patrzę pusto na grunt. Moje oczy starają się i próbują napotkać coś, na co mogę oderwać na, chociaż chwilę wzrok, aby zapomnieć o moich uczuciach. Jednak nie mogę. Nie mogę przestać myśleć o emocjach, które i tak już zgotowałem wystarczająco wewnątrz mnie. Czym innym może być dla mnie przyduszona miłość, jeśli nie czymś, co na końcu i tak będzie bolało? W moim przypadku jeszcze do tego przebijało płuca i wyrastało w nich, sprawiając każdy kolejny oddech coraz bardziej trudnym i bolesnym. Nie obchodziło mnie nigdy nic, poza tym, aby chociaż raz zdobyć jego całą uwagę... Jak bardzo egoistyczne to było z mojej strony? Cóż za głupia wymówka. „Egoizm" nie był ze mną w ogóle związany.

Żadne z słów, jakimi mnie opisywano nie były prawdziwe. „Egoista" nie pasowało wcale, „samolubny" nigdy nie byłem, tak samo jak „bez uczuciowy"... Te już dawno nad mną wygrały. Były nade mną. Wylewały się ze mnie, wygrywając nad moim w rzeczywistości, strasznie delikatnym sercem, które nie mogło znieść już ani chwili dłużej, by znowu być wolne... Zarazem będące zakochane na tyle, że nie chciało odpuścić. Nie tak szybko... Jednak nie obchodzą mnie teraz opinie serca czy uczuć. Muszę się ich czym prędzej wyzbyć. Wstaję na równe nogi, aby zacząć przygotować się do wyjścia. Czyli też i do operacji...

[✒️] Perdu dans la dépendance à ton amour - KuzuHina one-shot.Where stories live. Discover now