Dwa.

17 1 2
                                    

Spojrzałam na siebie w lustrze, od razu przyznając, że wyglądam jak najbardziej w porządku. Dżinsowe spodenki oraz czarny top był naprawdę dobrym wyborem, zważywszy na fakt, jak wyglądają imprezy Caleb'a. Addison trochę mi zdążyła opowiedzieć. Podobno imprezy u Ryder'a zawsze kończą się w jeden sposób - każdy szybko zgonuje, a do rana wytrzymują tylko najlepsi.

W pewnym sensie byłam podekscytowana. Imprezy były jedynym momentem, w którym mogłam być sobą. Mogłam schlać się i chociaż na chwile zapomnieć o problemach. Głównie chodziłam na te organizowane przez sportowców, zazwyczaj to byli piłkarze albo ich znajomi. My, siatkarki, byłyśmy z nimi blisko. Śmiało można było stwierdzić, że tworzyliśmy pewnego rodzaju grupę. Szczerze się lubiliśmy, dlatego wspólnie odjebaliśmy wiele akcji. Naprawdę wiele.

Ostatni raz nałożyłam na usta błyszczyk i wkładając do tylnej kieszeni dżinsów telefon, wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół, omijając co drugi schodek. Wbiegłam do kuchni, w której znajdowała się babcia.
Usiadłam przy blacie wyspy kuchennej i kładąc na niej łokcie, spojrzałam na kobietę.

- O której jedziecie? - zagadnęła mnie.

- Za chwile mam wyjść - odpowiedziałam, zerknąwszy na zegarek. - David powinien być za dziesięć minut.

Hannah zamieszała łyżką w garnku, a następnie wytarła ręce w ścierkę i odwróciła się twarzą do mnie.

- Tylko nie szalej za bardzo, rozumiemy się? - pogroziła mi palcem, chociaż jej mina mówiła całkowicie coś innego.

Parsknęłam niekontrolowany śmiechem i pokręciłam głową.

- Spokojnie babciu. Pójdę spać do Adi, wrócę jak wytrzeźwieje.

Babcia Kiwnęła głową, a w tym samym czasie dostałam na telefon powiadomienie o nowej wiadomości. Spojrzałam na ekran.

Addison: Możesz wychodzić!

Podeszłam do babci i złożyłam na jej policzku soczystego całusa.

- Gdzie dziadek? - zapytałam jeszcze.

- Powinien być w gabinecie.

Radosnym krokiem ruszyłam przez korytarz. Na ścianach wisiały śliczne obrazki ze statkami i panoramami wschodów słońca tuż przy plaży. A w tym wszystkim znalazłam się ja. Na małym kredensie leżało w białej ramce jedno zdjęcie. Znajdowała się tam pięcioletnia wersja mnie bez górnej jedynki, która uśmiechała się szeroko, stojąc za sterami jachtu dziadka.

Jako jedyna miałam ten zaszczyt, że mogłam pokierować. Pokłóciłam się wtedy ze Steven'em, w wyniku czego również i z rodzicami. Schowałam się w pewnej dziurze na jachcie i gdyby nie mój głośny płacz, Elias by mnie nie znalazł. Dziadek nie był w stanie mnie uspokoić, więc zapytał czy chce pokierować. Zgodziłam się od razu i przez łzy, uśmiechałam się szeroko.

Zapukałam w drewnianą powłokę i słysząc ciche proszę, weszłam do środka. Dziadek stał przy oknie i rozmawiał z kimś przed telefon, ale jak tylko mnie zauważył, rozłączył się, mówiąc, że oddzwoni. Rozłożył ramiona, w które od razu wpadłam.

- Jedziecie już? - zapytał, podczas gdy ja schowałam twarz w jego błękitną koszule i zaciągałam się zapachem perfum dziadka.

Pokiwałam głową.

Dziadek złożył soczystego buziaka na czubku mojej głowy, po czym chciał wyswobodzić się z moich objęć, ale mu na to nie pozwoliłam. Mężczyzna się zaśmiał i kolejny raz pocałował mnie w głowę. Dopiero wtedy niechętnie się od niego oderwałam.

- Bawcie się dobrze - puścił mi oczko.

Wyjęłam telefon, który zawibrował mi w kieszeni. Przeczytałam treść kolejnej wiadomość od Adi: No ruszaj się no!!!!!!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 29, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zanim skończy się lato [WSTRZYMANE]Where stories live. Discover now