3 Pan w czarnym płaszczu

175 14 0
                                    

Mrugałam, uważnie wpatrując się w gwiazdki naklejone na sufit. Angelo obudził mnie kilka minut wcześniej, jednak nie miałam siły by wstać. Próbowałam zebrać się w sobie, by się podnieść, szło mi to jednak z marnym skutkiem. Chciało mi się płakać.

Wszystko przez to, że po raz pierwszy od ponad miesiąca miałam iść do szkoły. Nie do mojej szkoły. Do nowej. Moja była za daleko. Tak przynajmniej tłumaczył to Angelo. Argumentował zmianę również tym, że musiałabym wcześniej wstawać i daleko jeździć. Mimo tego nie chciałam zmieniać szkoły. Miałam tam przyjaciół, lubiłam się tam uczyć. Dużo rzeczy się zmieniało i liczyłam, że chociaż ta jedna rzecz zostanie po staremu.

Przeliczyłam się.

Przytuliłam mocniej kołdrę do siebie, licząc że może uda mi się zasnąć, a mój opiekun zapomni o tym, że miałam gdziekolwiek wyjść.

-Charlie, dlaczego jeszcze jesteś w łóżku ?- Zapytał, na co jedynie byłam w stanie jęknąć. - Wstawaj, pościelimy je

Delikatnie zabrał mi kołdrę spod rąk i pomógł mi się podnieść. Przetarłam zaspane oczy gdy moje stopy zetknęły się z zimną podłogą i tak jak obiecał pomógł mi pościelić łóżko. Marudziłam gdy poprosił bym podała mu poduszki. Potem podszedł ze mną do szafy i pomógł mi wyjąć ubrania. Na widok mundurka w zielonych kolorach chciało mi się płakać.

Lubiłam zielony, ale nie taki. Ten był ciemny i nieładny. I nie lubiłam nosić takiego koloru, nie pasował mi do oczu. Wyglądałam w nim jakbym była chora. Mama zawsze tak mówiła. Pociągnęłam nosem, patrząc na krawat. Po co mi on? Nie byłam chłopcem i nie potrafiłam go zawiązać.

Dlatego chwilę później z krzywo zapiętą koszulą, marynarką na jednym ramieniu, nierówno ubranymi podkolanówkami - bo jedna bez przerwy mi zjeżdżała - oraz krawatem w ręce zeszłam na dół, gdzie Angelo kończył przygotowywać dla nas śniadanie.

Na początku nawet nie zauważył, że coś jest nie tak. Dopiero gdy spojrzał na mnie po raz drugi, przerwał przygotowywanie kanapek by lepiej mi się przyjrzeć. Przez chwilę nic nie mówił. Jego brwi jedynie podjechały wysoko do góry, jakby nie był pewien czy dobrze widzi, po czym westchnął ściskając palcami nasadę nosa.

Wmaszerowałam do kuchni tupiąc po drodze mocno czarnymi lakierkami które musiałam ubrać. Stanęłam przed nim opuszczając swobodnie ręce wzdłuż ciała.

Widząc mnie w takim stanie Angelo złapał mnie pod pachy i posadził na blacie bym była nieco wyżej. Był w końcu wyższy od mojego taty. Pochylił się nade mną zdejmując mi marynarkę z jednego ramienia i razem z krawatem odłożył ją na chwilę na bok.

-Jak tyś się ubrała ? - zapytał powoli poprawianie zapinając guziki koszuli. Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi - nie wierć się.

-Nie umiem ubierać koszuli, nie nosiłam ich wcześniej. - Odpowiedziałam nie przejmując się tym że zwraca mi uwagę.

Westchnął, wiążąc mi krawat w kilku szybkich ruchach, a następnie pomógł mi ubrać marynarkę. Była sztywna i niewygodna, a krawat zaczął mnie uwierać , gdy tylko Angelo odsunął ode mnie ręce.

-Dusi mnie - jęknęłam ciągnąc lekko za pasek tuż przy szyi. Mój opiekun odgonił moje ręce by poprawić mi podkolanówki.

-Nie narzekaj.- pomógł mi zejść , od razu ruchem głowy wskazując mi stołek. Zdenerwowałam się gdy musiałam poprawić spódnicę nim na nim usiadłam. - Jesteś strasznie marudna dzisiaj.

-Bo nie chce iść do tej szkoły - westchnęłam chowając głowę w ramionach - chcę do mojej.

-Charlie boisz się jeździć samochodem, a do starej szkoły musiałabyś jeździć autobusem. Nie ma mowy, już o tym rozmawialiśmy wczoraj. Czesałaś się w ogóle ? - zmienił temat skupiając spojrzenie na mojej głowie. Wzruszyłam ramionami. Rozczesałam włosy, a przynajmniej tyle ile dałam radę. Z kilkoma kołtunami nie mogłam sobie poradzić. Mama mi pomagała gdy tak było. - coś czuję, że to będzie ciężki dzień.

Błękit NiewinnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz