#2

5.9K 232 160
                                    

VICTOR:
Weekend minął mi ekspresowo szybko, nim się obejrzałem był już poniedziałek. Zapewne melanże i jaranie zioła miało na to większy wpływ, bo tym razem zaszalałem bardziej niż zazwyczaj. Tak jak robię to okazjonalnie, a nie rutynowo.

Wszedłem do budynku mojej szkoły zastanawiając się co tak właściwie tu robie. Do tego dzisiejszy dzień opierał się jedynie na treningach z siatkówki, nigdy na to nie narzekałem bo było to dla mnie doskonałe zaczęcie dnia. W końcu poniedziałek i robienie tego co kocham, a w dodatku zero nauki brzmiało idealnie ale zważywszy na fakt, że dnia poprzedniego schlałem się jak ruska świnia wcale nie szedł mi na rękę. Wróciłem do domu o piątej rano i spałem zaledwie godzinę zamiast dwie, które miałem do dyspozycji. Mogę się domyślić, że właśnie stałem w męskiej szatni wyglądając jak trup, ale nie obchodzi mnie opinia innych. Zresztą tylko usłyszę jedno słówko padnięte z ust członków mojej drużyny to już nie będą mieli tu wstępu, ze mną się nie zadziera a oni bardzo dobrze wiedzą z kim mają doczynienia.

Jestem w klasie sportowej, a drużyna siatkarska reprezentująca za każdym razem naszą szkołę jest moją zasługą. Wszystkie klasy sportowe mają treningi klasowe, szkolne jak i dodatkowe łączone z poszczególnymi osobami chętnymi należącymi do reprezentacji, które akurat odbywają się po godzinach zajęć oraz czasami odbywają się treningi podzielone na dwie grupy ze wzgłędu na płeć. Trening czyni mistrza, a jeśli chcą być godnymi reprezentami naszej szkoły to muszą się pożądnie postarać o tą posadę. Do reprezentacji nie bierzemy byle kogo, w większości jest to kwestia naprawdę dobrego talentu bądź znajomości.

Przebrałem się w odpowiednie ciuchy i wszedłem na salę zerkając na osoby obecne w pomieszczeniu. Nie było ich za wiele bo tylko piątka łącznie ze mną, świetnie. Moja klasa zazwyczaj nie opuszczała treningów, rzadko się to zdarzało. Równo z dzwonkiem na sale weszło dwóch najgorszych zjebów z mojej klasy, podsumowując był to Cameron i Olivier. Nie pałam do nich sympatią od momentu dołączenia do tej placówki, ale muszę ich znosić by zachować dobrą opinie.

Pięć minut po dzwonku na salę weszło kilka kolejnych osób, w tym moi przyjaciele. Na resztę najwidoczniej nie mogłem dzisiaj liczyć.

Zaczęliśmy rozgrzewkę zgodnie z moimi zaleceniami, dzisiaj zajęcia odbędą się skupiając się na udoskonaleniu taktyk. Z korytarza usłyszałem grupowe chichy, ale zlałem to. Zapewne to tylko błąkające się pierwszaki mające na za godzinę.

Niestety się pomyliłem, a wzrok wszystkich skierował się na drzwi wejściowe sali. Stała tam cała reszta klasy łącznie z.. brunetką, której twarz zakłocała przez najbliższe dni moje sny zamieniając je w koszmary.

Dlaczego wchodzisz do mojej głowy nieproszona? — pomyślałem.

- Co to za spóźnienie? Trening zaczął się piętnaście minut temu — powiedziałem pewny siebie.

- Oprowadzaliśmy nową koleżankę po szkole — odpowiedział jeden przygłup.

- Uważam, że tyle osób nie było potrzebne w oprowadzaniu.

- Było.

- Coś jeszcze masz do powiedzenia Tommeras?

- Nie.

- To znakomicie, na początek tego pięknego dnia dziesięć kółeczek — powiedziałem stanowczo i nie dostałem w zamian żadnego sprzeciwu.

- Tak trzymaj, Cabrera. — Powiedział trener. — Czasami myślę czy jestem na tej sali w ogóle potrzebny skoro robisz wszystko za mnie. — Na słowa mężczyzny lekko się zaśmiałem i wróciłem do wykonywania odpowiedniej rozgrzewki co jakiś czas spoglądając na osoby biegające.

Get RespectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz