Rozdział 14

241 13 2
                                    


Na wstępnie bardzo przepraszam za to, że od tak długiego czasu nie pojawił się żaden rozdział. Dlaczego tak się stało wytłumaczyłam na mojej tablicy. Dla lepszego czytania, radzę przeczytać dwa poprzednie rozdziały, abyście mogli sobie przypomnieć co i jak. Nie przedłużając już, zapraszam do czytania!

***

Miłość to takie dziwne uczucie. Przychodzi z nienacka i burzy cały porządek w twojej głowie. Choćby nie wiem jak byśmy się przed nią bronili, ona i tak na samym końcu wygra. Miłość może przybierać różne formy. Może być zdrowym, wspaniałym budulcem do tworzenia relacji na całe życie, ale może być również toksyczna i niszcząca nas od środka.

Pierwsza miłość jest jak bomba, która uderza w ciebie i nagle przestajesz liczyć się tylko ty. Od tego momentu osoba, którą kochasz staje się najważniejszą osobą w twoim życiu.

Nigdy przedtem w nikim się nie zakochałam. Nigdy też nie miałam takiej możliwości. Te uczucie znałam tylko z filmów oraz książek. Ale nagle w moim życiu pojawił się Michael. Zwrócił na siebie moją uwagę już praktycznie od razu. Dla niego jedynego ryzykowałam moim życiem i honorem mojej rodziny. Podejrzewam, że te uczucie zrodziło się we mnie już w momencie, w którym zobaczyłam się z nim po raz pierwszy.

I kiedy tak na niego patrzyłam, zdałam sobie sprawę z tego, że to co wcześniej czułam -te wszystkie motylki w brzuchu i podekscytowanie przed spotkaniem oraz ta radość, gdy z nim pisałam... - to wszystko było spowodowane jednym uczuciem.

Patrzyłam się na jego twarz, będąc wystraszoną własnych uczuć. Nie wiem, ile czasu to trwało, ale wydawało mi się, że wieczność. Nie wiedziałam co robić, uciekać? Ale gdzie? Przecież nie mogłam...nie mogłam go kochać. Praktycznie go nie znałam, a poza tym byłam zaręczona... Co ja sobie w ogóle wyobrażałam?

–Wszystko w porządku? –zapytał się Michael. Wydawał się być spięty. Na pewno było to spowodowane moją dziwną reakcją, której pewnie trudno było nie zauważyć.

–Tak, wszystko okej –odpowiedziałam krótko i wyjrzałam znad ramienia chłopaka. –Patrz, tam też jest coś ciekawego, chodźmy zobaczyć –wskazałam palcem na wyjście z tunelu, po czym ominęłam Michaela i poszłam prosto przed siebie. Serce waliło mi tak mocno, że myślałam, że mi zaraz wyskoczy z piersi. Odwróciłam się do chłopaka, który dalej stał w tym samym miejscu. Patrzył się na mnie zdziwionym wzrokiem. Boże... nie chcę wiedzieć co sobie o mnie pomyślał w tamtym momencie.

–Idziesz? –zapytałam się, po czym delikatnie się uśmiechnęłam by jakoś rozluźnić atmosferę i tym samym udowodnić mu, że wszystko było w porządku, choć tak naprawdę nic nie było w porządku. Byłam tak bardzo przerażona, że nie wiedziałam co się dzieje. Za niedługo miałam wyjść za mąż, a ja chodzę na randki z jakimś chłopakiem. Boże co ja w ogóle wyprawiałam?

Po krótkiej chwili Michael znalazł się przy mnie. Oboje szliśmy w ciszy. Co jakiś czas Michael tylko mówił kilka słów na temat ryb, które w danym momencie oglądaliśmy.

Wyglądał na rozluźnionego i wyluzowanego, czego niestety nie mogłam powiedzieć o sobie. Cały czas chodził mi po głowie ten pocałunek i te przeszywające mnie na wylot wyrzuty sumienia połączone ze strachem, co dawało dosłownie mieszankę wybuchową. Natłok myśli w mojej głowie powodował, wrażenie jakby miała ona zaraz eksplodować.

Potem poczułam jakby ktoś zawiązywał mi pętlę wokół szyi. Nienawidziłam tego uczucia, a ostatnio nawiedzało mnie tak często...

–Muszę iść do toalety –powiedziałam resztkami sił do chłopaka, bo wiedziałam co się zaraz zacznie. Wiedziałam o tym, że za krótki czas nie będę w stanie wypowiedzieć nawet słowa.

InfameWhere stories live. Discover now