Rozdział pierwszy

7.5K 592 511
                                    


CZEŚĆ W PIERWSZYM ROZDZIALE WIEWÓRY 💗

Komentujcie rozdział, wtedy będę wiedzieć co sądzicie o mojej nowej książce! Szczególnie, że to coś nowego...

Możecie też komentować na Twitterze pod hasztagiem 💗

#OFwatt

💗

,,I was such a fool for believing that you could change all the ways you've been living. But you just couldn't stop.''

Lana Del Rey – White Mustang

💗

Próbowałam skupić się na oddychaniu. Brałam głęboki wdech... wydech.

Nie, nie mogłam się uspokoić. Stanęłam naprzeciwko matki, mając już dość. Kobieta wpatrywała się we mnie z dziwną nienawiścią w spojrzeniu. Naprawdę? Ona chciała się gniewać na mnie? Rzuciłam na podłogę moją torbę i wyrzuciłam ręce z bezsilności w górę.

– Zachowujesz się jak dziecko – rzuciłam, czując jak, mój głos się łamie. – Jak dziecko, które szuka uwagi rodzica, bo przechodzi bunt. Jesteś dorosła mamo! – Uniosłam głos. – Dorosła!

Matka milczała. Mogłabym policzyć na palcach jednej ręki, ile razy w życiu uniosłam na nią głos. Zawsze to w sobie dusiłam. Byłam tą, która wolała przemilczeć i poudawać, że wszystko jest dobrze.

Nie było. Od lat nie było dobrze, a ja miałam dość.

– Studiuje, pracuje, zajmuje się domem. – Zaczęłam wymieniać. – Odwożę Vinniego do szkoły! To ja to robię. – Wskazałam na siebie. – Ja mamo! Ja! Ja! Ja!

Może byłam szalona, a może byłam zmęczona. Wykończona byciem dorosłym, odkąd skończyłam piętnaście lat. Bo ona nie umiała być matką. Wyrwałam z jej dłoni butelkę wina. Kupiłam ją dla pani Stelli. Miałam ją dla niej przemycić, a na koniec upić się z nią i posłuchać jej historii miłosnych. Chociaż to sprawiało mi przyjemność.

– Nie szanujesz nawet moich pieniędzy. To był prezent, ale przecież ciebie to nie obchodzi! Byle się upić, zasnąć na kanapie...

– Elodie. – Usłyszałam cichy głos, który należał do mojego brata.

Vincent stał w kuchni i wpatrywał się we mnie ze łzami w oczach. Instynktownie zlustrowałam go spojrzeniem... O mój Boże. Ręka mojego brata była sina i wyglądała...

– Chyba złamałem rękę – wydusił.

Podbiegłam do niego i dłużej się nie zastanawiając, kazałam mu biec do samochodu. Zabrałam kluczyki od auta matki i wybiegłam z domu. Jechałam jak pirat, ale musiałam dowieść mojego czternastoletniego brata do szpitala jak najszybciej... Po drodze wypytałam go, co się stało. Oczywiście bójka. Nasza pijana matka nawet nie zauważyła, że jej syn wrócił do domu ze złamaną ręką... Ona kochała tylko alkohol.

Nie wiedziałam, nawet ile spędziłam czasu w szpitalu. Zadzwoniłam tylko do szefowej, że mogę się dziś spóźnić do pracy... Nie była zadowolona, ale mnie nie zwolni. Była przyjaciółką mojej mamy i znała moją sytuację. To była jedyna rzecz, w której moja matka mi pomogła. Bo dzięki niej dostałam tę pracę. A teoretycznie to przez nią.

To ja musiałam opiekować się nią.

Poczułam mocniejsze szturchnięcie. Zamrugałam kilka razy, aż dojrzałam twarz mojego brata. Musiałam na chwilę zamknąć oko. Wstałam i spojrzałam na gips, który był na całej jego ręce. Świetnie...

Our Forgiveness [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now