Cześć I

355 16 4
                                    

Za tydzień Mark obchodzi siedemnaste urodziny, gdyż, jak co roku z przyjemnością obchodził swoje urodziny, była to dla niego dobra okazja, aby odnaleźć wszystkich swoich towarzyszy. Zaprosił wszystkich swoich przyjaciół ze starej Inazuma Japan, a także wszystkich, którzy chodzili z nim do klasy.

Co roku zawsze były to radosne i pełne życia spotkania, które zachwycały bruneta. Bo tak naprawdę nie wszyscy mieszkali tuż obok. Na przykład Hurley Kanę, który mieszkał na Okinawie i obecnie studiował, czy Shawn Frost mieszkający na Hokkaido, krótko mówiąc, regularne widywanie się było skomplikowane. Tak więc urodziny byłego kapitana były zawsze dobrym pretekstem, aby wybrać się w podróż i spotkać się ponownie, ponownie razem zagrać w piłkę nożną, powspominać mnóstwo dobrych wspomnień.

- Marku, słuchasz mnie?

Brunet podskoczył i napotkał zirytowane spojrzenie Judea, który poświęcił czas na wyjaśnienie mu ćwiczenia matematycznego, które dla niego było banalne.

- Przykro mi, Jude, niezupełnie - mruknął Mark, opuszczając głowę.

Strateg westchnął i zamknął zeszyt do matematyki, wiedział, że przy Marku w tym stanie nie może go wiele nauczyć. Najgorsze jest to, że co roku to samo, to samo, Mark był przygnębiony. Dlaczego to? Ponieważ jego najlepszy przyjaciel nigdy nie mógł przyjść, i to doprowadzało go do szału.

Rzeczywiście, po ukończeniu college'u, Axel dołączył do szkoły średniej znajdującej się w Makurazaki, na drugim końcu Japonii. Dlatego też trudno mu było odbyć tę podróż. Co więcej, były napastnik prawie w ogóle nie odpowiadał na desperackie telefony i wiadomości Mark'a. Uwierzyć, że zdecydował się całkowicie zerwać więzi z resztą zespołu.
Judę westchnął ponownie, wiedział, że jego przyjaciel stojący przed nim bardziej, niż cokolwiek innego chciałby zobaczyć Axela Blaze.

- No cóż, może trochę odpuścimy? Zaproponował, że oczyści jego umysł.

Mark powoli i bez entuzjazmu pokiwał głową. Jednak zazwyczaj, jeśli chodzi o grę w piłkę nożną, był pierwszy.

- To oderwie cię od spraw - nalegał Judę, wstając.

- Skoro tak mówisz, mruknął Mark, wstając i zabierając swoją torbę.

Opuścili klasę i udali się na boisko do piłki nożnej swojego liceum, gdzie rozpoczął się już zwykły trening. Mark zatrzymał się kilka metrów od boiska i obserwował grę pozostałych, byli dość silni i dość zmotywowani. Markowi i Jude szybko udało się wspiąć na szczyt drużyny, co nie było zaskakujące, biorąc pod uwagę ich doświadczenie w piłce nożnej.

- Kapitanie! Radośnie wykrzyknął młody chłopak biegnący w ich stronę, w końcu jesteście! Myśleliśmy, że wciąż radzisz sobie z matematyką!

- Przepraszam, matematyka to naprawdę nie jest moja mocna strona - zaśmiał się Mark, próbując uśmiechnąć się w naturalny sposób.

- Przyjdziesz się przebrać?

Młody człowiek nazywał się Inarii, był pierwszy i uwielbiał Marka ponad wszystko. Miał rozczochrane kruczoczarne włosy i piwne oczy pełne życia. Grał jako pomocnik i radził sobie całkiem nieźle, jak na początek.

- Przepraszam Inarii - zaczął Jude - ale dzisiaj będziemy ćwiczyć nad rzeką, Mark potrzebuje trochę spokoju.

Brunet podziękowała Judę'owi spojrzeniem, rzeczywiście nie za bardzo miał ochotę na zabawę w wesołego i uśmiechniętego kapitana.

- Och - Inarii westchnął zawiedziony, mogę w takim razie pójść z tobą?

- Nie, Inarii - odpowiedział nagle Mark - Chcę tylko być z Jude.

Chce cię tylko kochać | Inazuma eleven | Mark'AxelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz