2 rozdział

28 1 0
                                    

Sheila
- Co słyszałeś?- spytałam zdenerwowana. Wytarłam ręką łzy ,które po rozmowie z Ojcem zaczęły spływać po mych policzkach.
Spojrzałam na chłopaka, ale ten patrzył na mnie i milczał co mnie zdenerwowało.
- Odebrało ci mowę?- prychnełam - Co ci strzeliło do głowy ,żeby podsłuchiwać moją prywatną rozmowę?!- mówiłam coraz bardziej
wkurzona.
-Nie podsłuchiwałem- powiedział ,ale podobnie do mnie nie potrafił kłamać. Chyba zauważył moje niedowierzanie wymalowane na twarzy ,więc znowu się odezwał:
-Podsłuchałem ,okej? i wiem, nie powinienem tego robić  ,ale  tym razem nie mogłem się  powstrzymać.- I to niby było jakieś usprawiedliwienie. Wtedy zamilkłam, włożyłam do uszu słuchawki i poszłam w stronę domu. Za mną słyszałam stłumione przez muzykę wołanie, jednak je zignorowałam. Teraz myślami byłam już gdzie indziej. Jutro były moje urodziny a zarazem rocznica śmierci mojej mamy. Wciąż czuję do niej żal za to ,że zostawiła mnie samą. Boli mnie to ,że moja relacja z  Ojcem zmieniła się diametralnie po śmierci jego żony. Boli również to ,że wyżywa się on na mnie i ,że prawdopodobnie nigdy nie będzie już tym samym człowiekiem co przed śmiercią kobiety którą oboje kochaliśmy. Moje 16 urodziny tata spędził w klubie ,a   wrócił do domu  w nocy pijany i naćpany. Potem zaczął mnie wyzywać i przeklinać lecz najbardziej okropne było to ,że tego dnia wyrzucił  wszystkie pamiątki po mamie  oprócz jednej ,którą szczelnie przed nim ukryłam. Na mych siemnastych urodzinach było jeszcze gorzej. Więc teraz została mi już tylko nadzieja na to ,że osiemnastkę przeżyję bez większych urazów  psychicznych i fizycznych.
...
Gdy otworzyłam drzwi do  domu ujrzałam Ojca chrapiącego na kanapie z butelką wódki w ręce.Od razu poczułam ulgę. Wspiełam się na palcach do mojego pokoju.  Sięgnęłam do mojej szarej szkatułki i wyciągnęłam z niej  wisiorek z motylkiem i przytuliłam go do piersi.
Położyłam się na łóżku i naprawdę chciałam płakać, chciałam wrzeszczeć lecz nie mogłam jedyne co czułam to ucisk w sercu i pustkę. Patrzyłam w sufit i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
...
Obudził mnie dźwięk przychodzących wiadomości. W mojej ręce nadal tkwił medalion ,który chwilę później odłożyłam na swoje miejsce. Włączyłam telefon i okazało się ,że to Aida:
Aida: Przyjdź  w nasze miejsce.        
Aida: Potrzebuje się komuś wygadać.
Aida: Proszę.                                           
                   Ja: Zaraz będę.                                                         
Odpisałam i od razu wyszłam z domu biorąc deskorolkę i plecak. Jak się okazało Ojca nie było w domu ,więc prawdopodobnie był w klubie lub za pracowywał się na śmierć. Teraz jednak myślałam tylko o Aidzie.
Naszym miejscem był las ,a dokładniej miejscem całej naszej paczki ,ale najczęściej tam  spotykam się z Aidą lub z Ethanem kiedy chcą mi się wyżalić.
Aida pochodzi z bardzo religijnej rodziny. Dlatego nie miała łatwo ,gdy uświadomiła sobie swoją orientację. Nie było mowy powiedzieć o tym jej rodzinie bo albo by się od niej odwróciła albo wysłaliny ją do jakiegoś zakonu. Strasznie jej współczuję. Zawsze gdy w jej domu dzieje się jakaś porąbana akcja  spotykamy się tam.  Wiem o tym tylko ja.
...
Gdy doszłam na miejsce. Ujrzałam zapłakaną brunetkę. Przytuliłam ją i spojrzałam w załzawione brązowe tęczówki.
-Opowiadaj- zachęciłam.
-No więc..- pociągnęła nosem.-  gdy wróciłam do domu że szkoły przyszłam się przywitać z rodzicami a ci poinformowali mnie o tym że dziś idziemy na mszę i proszenie o wybaczenie modlitwą a, samo to miało trwać  koło trzech godzin no to powiedziałam im ,że nie mogę bo jestem umówiona z koleżanką do kina i nie chce jej wystawić. Co było prawdą. I kiedy rodzice brnęli w swoje a ja w swoje to automatycznie się  pokusiliśmy. Na koniec kazali mi zamiast tego co mieli w planach klękać  na workach z grochem przez  3 godziny i przepraszać Boga za to ,że nie stawiam go na pierwszym miejscu.- Ostatnie słowa dosłownie  wypłakała i podwinęła spodnie pod którymi zobaczyłam całe poranione kolana. Najgorsze w tym wszystkim było to ,że nie była to pierwsza taka sytuacja. I byłam na to przygotowana , więc  sięgnęłam  do torebki  kazałam jej usiąść na ławce ,a gdy się ruszyła dostrzegłam,że kuleje. Wyjęłam wodę utlenioną ,waciki i przemyłam jej rany.
-Bardzo boli?-spytałam martwiąc się jej stanem.
-Bywało gorzej.- odpowiedziała trzęsącym głosem.
- A co ty na to żeby wybrać się na imprezę ze wszystkimi?- spytałam żeby odsunąć jej myśli od tego z czym się ze mną podzieliła. Chyba zrozumiała co miałam na myśli bo skinęła głową. Bardzo nie chciałam dzisiaj spotykać Naila ,bo bałam się ,że powie   wszystkim o  tym co usłyszał.Wcale nie  chciałam iść na tę imprezę zważywszy na moje jutrzejsze urodziny,ale to dla Aidy,nie mogłam stchórzyć.
Napisałam na naszej grupie czy ktoś ma ochotę na imprezę.
Ja: Ma ktoś ochotę na imprezę?
Liam: o której?
Ja : o 22.30. W naszym ulubionym klubie .                                
Monica: Będę.                                   
Liam: Charlie i ja też będziemy.
Ethan: Już się ubieram.
Liam: Oooo czyli teraz nie masz na sobie ubrań?
Ethan: No jestem w ręczniku.
Liam: Wyślesz fotkę?;⁠)
Ethan: Nie zboczeńcu.
I tak to  zazwyczaj wyglądały nasze konwersacje. Ucieszyło mnie że Nail nie napisał , chociaż w sumie on nigdy nie pisze na grupie zresztą tak jak Grace ,a oni chyba są w związku.
...
Staliśmy już przed klubem. Ja ubrałam czarną sukienkę przed kolano pożyczoną od Monici i do tego białe Conversy. Włosy zostawiłam rozpuszczone, rzęsy pomalowałam maskarą, a w kącikach oczu dałam brokat. Usta pomalowałam  czerwoną pomadką.
Spojrzałam na Aide po , której  w ogóle nie było widać jakby coś się dzieło. Miała pofalowane te jej długie brązowe włosy ,zrobiła naturalny makijaż. Założyła różową obcisłą sukienkę do ziemi i czarne sandały na platformie. Kontem oka zauważyłam Naila on wyglądał tak jak wtedy gdy widzieliśmy się ostatnio. Weszliśmy do klubu i zajeliśmy miejsca w loży.
Kiedy już  byliśmy trochę pijani Charlie uznał że świetnym planem  będzie zagranie w nie odpowiesz  nie zrobisz pijesz ,czyli ,że mówisz numer od 1 do 105 a oni w telefonie sprawdzają jakie to pytanie lub wyzwanie  zależy na co wypadnie,   zadają ci je  ,jeśli   nie  odpowiesz na pytanie lub nie zrobisz  danego wyzwania pijesz.
-Dobra Mon zaczynasz.- odparł Liam
-ammmm 95-powiedziała rudowłosa
-Jest to wyzwanie - mówi Charlie - Podejdź do jakiejś  laski i zapytaj czy chce grać z nami.
-Eee takie proste! No dobra.- wstała rozejrzała się i chyba jej uwagę zwróciła różowo włosa dziewczyna w biało-niebieskiej kiecce. Mona podeszła do niej i wskazała na nas i prawdopodobnie spytała o to co miała ,a dziewczyna ochoczo pokiwała głową. Przyszły z powrotem.
-Cześć jestem Harper- podała każdemu ręke a ja zdążyłam zauważyć jak Charliemu zaświeciły się oczy gdy ją zobaczył. Kiedy Liam tłumaczył jej zasady  mogłam 
spokojnie przyjrzeć się jej twarzy miała jedno oko zielone drugie niebieskie ,w jej nosie tkwił septun, który strasznie jej pasował. Całe jej uszy były ozdobione do okoła kolczykami. Musiałam przestać się patrzeć bo poczułam na sobie palący wzrok nikogo innego jak Naila. Skrzyżowałam z nim spojrzenia lecz szybko się odwróciłam.
- Dobrze więc teraz Charlie powiedz  liczbę-powiedział Liam gdy Harper poznała zasady.
-88- odpowiedział tak szybko jakby szykował się do tego od początku rozgrywki.
-Pocałuj osobę , która najbardziej ci się podoba.-spojrzeliśmy na Charliego  a ten podszedł do Harper i namiętnie  ją pocałował ,a ona oddała pocałunek. Chyba obojgu się to  podobało bo trwał on dość długo. Dysząc Charlie wrócił na swoje , razem  z Harper posyłali sobie spojrzenia przez resztę gry więc nie sądzę by na pocałunku się dzisiaj skończyło.  Ja usiadłam na kolanach Ethana , który dziś był wyjątkowo cichy.W pewnym momencie nadeszła  kolej Naila a ten wybrał numer 72.
-No ,więc... - zaczął Charlie - Powiedz  nam coś o  czym nie wiemy.
- Na pewno  nie wiecie że Sheila ma jutro ur...-mówił ,ale jak najszybciej mu przerwałam wiedząc co ma zamiar powiedzieć.
-Wiecie co ,muszę się przewietrzyć,a z tego co wiem Nail chciałeś zapalić ,więc chodź ze mną - wstałam i zauważyłam ,że Ethan też to robi ,ale kazałam mu zostać.

Wyszliśmy z Nailem na dwór  gdzie od razu wkurzona podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy mówiąc:
-Można wiedzieć  dlaczego przed chwilą prawie wygadałeś mój sekret?!
- Od kiedy data urodzin jest sekretem?
- Od kiedy dowiedziałeś się o mojej. Odwróciłam się na pięcie z zamiarem wrócenia do domu.Nie chciałam  iść znowu do klubu.
-Wiesz ,że mogę im to w każdej chwili powiedzieć!- krzyknął za mną.Wtedy zatrzymałam się i odwróciłam  przodem do chłopaka pytając:
-Co chcesz?
-Co?-spytał jakby nie wiedział o co chodzi.
-Co chcesz za milczenie?- wytłumaczyłam.Wtedy w jego oczach pojawił się błysk.
-Odpowiedz na moje pytanie- zaczął a ja skinęłam głową-Gdzie mieszkasz?

-Co?- Teraz to ja nie wiedziałam o co chodzi.
-Odpowiedz jeśli chcesz żebym nic nikomu nie powiedział.
- Na tej samej ulicy co ty.- odpowiedziałam
-Chodziło mi o to w jakim domu lub bloku mieszkasz.-odparł
-No to było trzeba spytać dokładniej.-zaśmiałam się.
- No dobrze skoro tak to naszych znajomych na pewno zaciekawi wizja zrobienia ci niespodzianki na urodziny.- już chciał odejść ,lecz go zatrzymałam.
- Mieszkam cztery domy w lewą stronę od skateparku ,numer domu to 71.-powiedziałam cicho by  za chwilę ujrzeć uśmiech na twarzy czarnowłosego. Wtedy już postanowiłam wrócić do domu. Starałam się  jak najciszej wejść do środka. Stałam już przy schodach gdy usłyszałam ten głęboki i przeraźliwy głos:
-Wszystkiego Najlepszego córeczko

Dziś 1492 słowa
Mel🦋⭐❤️

                                         

Unlucky Friends Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ