Rozdział 5/Mała to jest twoja pała

249 16 7
                                    

Black jak powiedział tak też zrobił.
Powoli i dokładnie wymyślał plan zemsty na Rabastanie.

Rzecz jasna nie robił tego tylko ze względu na sytuację na treningu. Robił to ponieważ Rabastan nieraz wykazał się swoim okrucieństwem wobec innych.

Zawsze udawało mu się wyjść z tego bez szwanku.
Do teraz.

Krok pierwszy w planie był następujący:
Zabranie mu miana ścigającego. Poszło prosto.

Regulus szwędał się korytarzami Hogwartu kiedy poczuł uścisk ramienia a następnie znalazł się za rogiem.

Jego oczom ukazał się nie kto inny jak Lestrenge.
W jego źrenicach paliła się żądza zemsty.

-Dostaniesz za swoje Black-wykręcił mu nadgarstek na co Regulus się skrzywił. Rabastan przyłożył mu różdżkę do gardła przejeżdżając nią w dół i w górę tworząc bolesne rany,z których wydobywała się krew.

Black nie da sobą pomiatać. Rabastan zadarł z nieodpowiednią osobą.

-Oj rabarbar,co się stało? Dlaczego jesteś taki zły?.-prowokował Regulus. Możnaby powiedzieć,że był na straconej pozycji. Przyparty do ściany z różdżką przy gardle a na dodatek bez możliwości obrony,gdyż swoje rzeźbione drewno zostawił w dormitorium.

Ale Black właśnie wygrywał.

-Zamknij się!-żachnął Lestrenge.
-Bo co? Poskarżysz się braciszkowi?-czuły punkt-A nie,przecież on ma teraz żonę. Jesteśmy rodzinką wiesz?

-Stul pysk!-kolejny ruch różdżką.
-Stul pysk to ty se możesz gadać do mojego brata a nie do mnie.-odpowiedział z najbardziej arystokratycznym i wyniosłym głosem na jaki mógł sobie pozwolić.-Dajesz Lestrenge,na co czekasz? Idź do Rudolfa.

-Myślisz,że jesteś fajny? Że świat kręci się koło ciebie? Rozpieszczony dupek!
-Ja nie myślę,ja to wiem.-zmierzył go spojrzeniem z góry do dołu-Jak widzę to ty ani nie myślisz ani nie wiesz.

-Zamknij się!-uciszył go jeszcze jednym pociągnięciem. Regulus kątem oka wyłapał Slughorna,który zmierzał pewnie do sali z eliksirami.

Czas wprowadził krok numer dwa.

-Rabarbar,coś ci powiem. Zadarłeś z nieodpowiednią osobą.-uśmiechnął się chytrze a po chwili jego oczy napełniły się łzami.

-Myślałem,że jesteś twardszy Black.-stworzył jeszcze jedno zadrapanie. Black popatrzył mu prosto w oczy.

Matka zakazała mu płakać,ale teraz jej tu nie było.
Zaszlochał pociągając nosem,aby po chwili wydać z siebie krzyk,który zwrócił uwagę opiekuna domu węża. Slughorn zawrócił i zajrzał do miejsca skąd wydobywał się dźwięk.

Widok był następujący:Biedny Regulus przyparty do ściany przez okrutnego i agresywnego Rabastana.

Jak było w rzeczywistości to zostanie między nimi dwoma.

Slughorn szybko obezwładnił Rabastana co zwróciło uwagę paru osób.

-Regulusie idź proszę do Skrzydła Szpitalnego a ty Rabastanie idziesz ze mną.
Musimy poważnie porozmawiać.-powiedział łagodnie profesor.

-Dobrze.-załkał i popatrzył znów w oczy Lestrenge,uśmiechnął się tak,aby tylko on to widział.
-On udaje!-wydarł się Rabastan próbując się wyrwać z ramion profesora. Jego słowa były nic nie warte,bo kto podważy tak oczywisty widok. Świeże rany na szyi idealnego i grzecznego ucznia oraz jego krew na różdżce ucznia,który miał swoje za uszami.

Jak tylko młodszy Black zniknął z pola widzenia nauczyciela,przetarł załzawione oczy i spoważniał w ciągu chwili. Uczniowie,którzy obserwowali cały występ popatrzyły na niego z niemałym podziwem.
Nareszcie ktoś sprzeciwił się tej obślizgłej larwie.

Jezioro bez dna (jegulus) (rosekiller)Where stories live. Discover now