Kalilah
Około 4 lat temu
Rodziców nie ma dzisiejszej nocy w domu, ponieważ, jak nam powiedzieli, musieli pojechać na ważne spotkanie biznesowe. Ich firma rozkręca się, a więc coraz częściej muszą zostawiać mnie i Marlene same sobie. Z reguły jednak nie ma ich w ciągu dnia, a nie w nocy - zanim na niebie pojawią się pierwsze gwiazdy oni już są. Dziś jest inaczej. Mama i tata faktycznie opuszczają dom wieczorem z zamiarem niewrócenia tutaj wcześniej niż rankiem.
Nie wnikam w szczegóły. Niezbyt mnie to interesuje. Poza tym - cieszę się, że spędzę tyle czasu z Marlene, co zupełnie pochłania moje myśli. Spotkania biznesowe są przy tym nudne.
Starsza o pięć lat ode mnie siostra spogląda na mnie i uśmiecha się. Wiem, że myśli podobnie jak ja. Dzisiejszy wieczór i połowę nocy spędzimy na tańczeniu do latynoskich piosenek, wyjadaniu szafki ze słodyczami oraz obgadywaniu kogo tylko się da.
Mimo, że Marlene ma dziewiętnaście lat, a ja jedyne czternaście to i tak udaje nam się znaleźć wspólny język. Wiele osób sądzi, że to niemożliwe, ale to nie prawda. Nie w naszym przypadku.
Odwzajemniam jej uśmiech, ale nie patrzymy się na siebie porozumiewawczo zbyt długo, ponieważ tata wycelowuje palcem w stronę Marlene, a potem moją.
— Zachowujcie się jak należy. Marlene, pilnuj siostry. Kalilah, nie próbuj żadnych głupstw — moje imię wypowiada ostrzej. Marszczę brwi, gdy jego spojrzenie i ten duży paluch znajduje się wycelowany prosto w moją stronę. Mama też patrzy, ale wyraz jej twarzy jest raczej zmartwiony. Marlene natomiast pożera tatę złym wzrokiem, ale on nie zwraca już na nią uwagi — Nawiasem mówiąc, dostałem wiadomość od twojej wychowawczyni, Kalilah Perez — głos miał jeszcze bardziej ostry i karcący.
Zagryzam usta. Zwraca się do mnie pełnym imieniem z tym silnym akcentem tylko wtedy, gdy coś przeskrobuję. Właściwie słowo przeskrobuję powinno być w cudzysłowiu - nigdy wina nie leży jedynie po mojej stronie. Tylko Marlene to rozumie. Mama próbuje zrozumieć. Tata potrafi jedynie za to mnie karcić i krzyczeć.
Dzisiaj najwyraźniej nie ma ochoty na denerwowanie się przed ważnym spotkaniem, bo jego ciemno brązowe oczy zrywają kontakt wzrokowy z moimi w tym samym kolorze. Poprawia drogą marynarkę i wychodzi, ciągnąc za sobą mamę.
Wyłapuję spojrzenie mojej rodzicielki. Wygląda na zawiedzioną i nie jestem pewna czy spowodowałam to ja czy ojciec. Przełykam jedynie ślinę, po czym kiwam jej głową na pożegnanie.
— Adiós, mamá — Marlene rzuca po hiszpańsku, ale robi to cicho, bez przekonania. Często frazy w tym języku tak po prostu wypływają jej z ust, mimo że od dziecka posługujemy się głównie angielskim.
Mamá nie zdąża odpowiedzieć, gdy tata zamyka drzwi wejściowe.
Marlene wzdycha, a ja robię to od razu po niej.
Jesteśmy już same i gdyby nie wspomnienie ojca o wiadomości od wychowawczyni pewnie skakałabym z radości - najpierw w miejscu, a potem wskoczyłabym na Marlene, chociaż nie jestem pewna czy wyszłaby z tego cało. Może i jestem szczupła, ale niewiele mniejsza od samej mojej siostry. Poza tym mogłabym, nie daj Boże, strącić jakiś wazonik mojej mamy... Wtedy to ja zdecydowanie nie uszłabym z tego żywa.
Siostra przerywa moje rozmyślania łapiąc mnie za rękę i ciągnąc do kuchni. W drodze do rozległego aneksu kuchennego, który jest tak ogromny bo mama uwielbia gotować, Marlene przerywa ciszę.
— Co znowu ten kretyn odjebał? — jej głos jest ostry, ale też zmęczony. Uśmiecham się pod nosem, wiedząc doskonale, że ojciec skarciłby ją za używanie takich słów, a już szczególnie w mojej obecności. Kiedy docieramy do kuchni ona obraca się do mnie przodem, kładąc łokcie na wyspie kuchennej i spogląda na mnie wyczekująco — Hm? — ciemna brew unosi się ku górze.
CZYTASZ
Body language
RomanceKalilah Perez, aby udowodnić sobie, matce, ojcu oraz siostrze, że jest zdolna do czegoś więcej niż istnienia pod czujnym okiem rodziców, postanawia diametralnie zmienić swoje życie. Myśl o spełnianiu swoich marzeń i wystąpięniu nieuchronnych niepowo...