Musiałem, przepraszam

173 8 0
                                    

- do kurwy Faustyna! - spojrzałem gniewnie na brunetkę, która mimo zmienienia koloru włosów wciąż zachowuje się jak typowa blondynka.
- co?! Znowu mnie wyzywasz?!
- a ty znowu się tak dziwnie zachowujesz!
- jak niby?! Hm?!
- te swoje chimery ciągle pokazujesz! Ciągle tylko mówisz "nie mógłbyś mi dawać kwiatów jak Kacper Błoński?" - przedrzeźniałem ją. - nie kupuje ci tak dużo kwiatów jak on bo chyba nie na tym polega prawdziwa miłość hm?! No chyba że się mylę. - wykrzyczałem i opuściłem jej mieszkanie wkurwiony lecz zapomniałem o mojej kurtce pobiegłem spowrotem i wziąłem kurtkę, za nim wyszedłem dodałem:
- jak ci coś nie pasuje to leć do Błońskiego.
Gdy wyszedłem z hukiem trzaskając drzwiami usłyszałem jej płacz. Czasem trzeba krzyczeć. Chyba... . Wsiadłem do auta i odjechałem. Zadzwonił do mnie Patryk. Odrzuciłem połączenie. Nie miałem ochoty teraz z nikim rozmawiać. Gdy byłem w swoim domu poszedłem się wykąpać i spać. Następnego dnia obudziłem się jeszcze bardziej wkurwiony niż wczoraj bo zapomniałem że ona obok mnie nie śpi i jak głupi ją wołałem. Kurwa japierdole czemu ja to zrobiłem? Ale z drugiej strony nie mogłem tak tego zostawić. Przyszedł sms. Był on od Nati o treści „przyjedź na nagrywki dziś”. Okej. Oby tam nie było Fausti. O 10:30 zacząłem się szykować. I o 11:00 pojechałem do domu G. Zaparkowałem i oczywiście czyje auto zobaczyłem? Faustyny. Kurwa, cholera mać jebana. Wszedłem do domu GenZie, rzuciłem wszystkim krótkie „cześć” i usiadłem na kanapę starając się nie patrzeć na Fausti. Gdy Natka przyszła zaczęliśmy nagrywać odcinek „WIELKI TURNIEJ GOTOWANIA” na szczęście drużyny były podzielone na płeć. Gdy wszystko skończyliśmy Nati nie była zbyt zadowolona. Cholera. Gdy Nati wypowiedziała swój wykład pobiegłem do auta. Pech chciał, lub nie wpadłem na Fausti.
- sorry. - rzuciła.
- możemy pogadać?
- nie wydaje mi się.
- ok.
Było widać że zabolała ją moja obojętność, ale ja już miałen tego dość. Ominąłem ją i poszedłem do swego auta. Odjeżdzałem a ona tak stała i wpatrywała się we mnie. Pojechałem sobie do pizzeri, zamówiłem pizzę margheritę i do tego jakieś piwo. Wszystko zjadłem i popiłem piwem. Wróciłem do samochodu i szybko pojechałem do mieszkania oczywiście, nie obyło się bez spotkania z policją. W Krakowie stoi ona wszędzie. Na szczęście pan miał „dobry dzień” i nie zabrał mi prawa jazdy a wystawił tylko mandat. Położyłem się w swoim mieszkaniu na kanapę i nie wiedzieć jak zasnąłem. Rankiem poszedłem się umyć. Gdy już to zrobiłem, poczułem pustkę. Pustkę która wypełnia tylko ona. Najpiękniejsza istota na ziemi. Byłem idiotą że to zrobiłem. Powinienem do niej pójść, więc ustaliłem sobie że o 19 do niej pojadę. Przez ten cały czas wykonywałem swoje obowiązki ale ciągle mi mąciło wszystko w głowie. Gdy dobiegała 18:50 pojechałem do kwiaciarni i kupiłem najładniejszy bukiet kwiatów jaki widziałem. Zajechałem pod jej blok i gdy wszedłem na jej klatkę schodową, zadzwoniłem dzwonkiem a otworzył mi...

lets try againWhere stories live. Discover now