Cholera wszystko spieprzyłem

150 9 0
                                    

Wszedłem na jej klatkę schodową i zadzwoniłem dzwonkiem a otworzył mi... KACPER BŁOŃSKI. Cholera czy Fausti jest puszczalska?
- emm co ty tu robisz? - zza jego pleców wychyliła się Fausti z dość odkrytym dekoltem.
- cholera! Ty jebana szmato i dziwko! Ja cię kochałem! Spierdalaj! - bukiet rzuciłem prosto pod nogi tego zjeba i szybko zszedłem po schodach.
- Bartek czekaj!
- dobra zostaw go jest tchórzem i tyle.
- myślę że chyba masz rację.
Słyszałem to wszystko. Cholera jasna! Kurwa. Usiadłem w aucie, oparłem głowę o kierownicę i myślałem. Myślałem o mnie, o mojej ukochanej, o nas, o tym czemu mnie zdradza. Pojechałem do domu. Byłem w furii rozwaliłem naprawdę dużo rzeczy u mnie w domu i zmęczony tym wszystkim poszedłem spać. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Wstałem i zobaczyłem że to Patryk. Otworzyłem mu.
- siema stary - przywitał się.
- siema.
Wszedł po schodkach.
- co.. tu.. się odjebało?
Streściłem mu całą historię.
- stary ale ty chyba musisz się zapisać do psychologa...
- ty przeciwko mnie?! Nie jestem psycholem! - ze złości rzuciłem doniczką.
- wiesz co chyba już pójdę...
- ta bo ty się z psycholami nie zadajesz!
Wkurwiłem się i poszedłem do pokoju. Następnego dnia były nagrywki GenZie. Pojechałem tam i bez słowa wszedłem do domu. Widziałem w oczach Faustyny że się martwi, łamało mi to serce ale ona też się do tego przyczniła. Zaczęliśmy nagrywki i po nich Nati zaprosiła mnie do biura.
- Bartek proszę cię dla swojego dobra. Idź do psychologa naprawdę on ci pomoże. - cholera on naskarżył.
- serio?!
- serio, Bartek proszę cię to ci pomoże.
- ech, No dobra.
Cóż mam począć? Nie dadzą mi spokoju.
Pojechałem do domu i wybrałem numer do tego jebanego psychologa.
- Dzień dobry. Szpital kliniczny w Krakowie oddział terapii. W czym mogę pomóc?
- dzień dobry. Chciałbym się zapisać do psychologa eee.. pana eee..
- Marcina Kostkowiaka?
- eee.. Właśnie o niego chodzi!
- dobrze proszę podać imię i nazwisko.
- Bartosz Kubicki.
- dobrze. Wolny termin mamy jutro o 17:00. Zapisać pana?
- tak poproszę.
- dobrze. To do widzenia.
- do widzenia.
Boże. Usiadłem na kanapie przed telewizorem i zacząłem coś oglądać. Nie zauważyłem kiedy zrobiłi się ciemno. Wyłączyłem telewizor i poszedłem się kąpać. Po kąpaniu zasnąłem. Następnego dnia obudziłem się w dobrym nastroju. Zjadłem śniadanie i pojechałem do IKEI kupić nową lampę. Gdy wszedłem skierowałem się do windy. Nagle ktoś szybko wpadł do tej windy i była to Fausti.
- cześć - powiedziała.
- cześć - odpowiedziałem. Wyjąłem telefon i coś przeglądałem.
- wiesz... myślę że powinniśmy porozmawiać.
- szkoda że nie zrobiłaś tego wcześniej, wszystko spieprzyłaś.
- Bartek, to nie tak!
- a jak kurwa hm?! - zacząłem ostro - nie rób ze mnie debila!
- nie robię!
- robisz do cholery!
Winda się zatrzymała a ja wyszedłem z niej szybko. Faustyna zrezygnowana poszła w inną stronę. Na mój telefon przyszedł sms: proszę spotkajmy się. To była ona. Dobra dłużej tego nie ciągnijmy. Sms: gdzie i o której? Sms: dziś może u mnie o 16. Spojrzałem na zegarek. Była 13:00. Sms: ok. Poszukałem tego co chciałem i skierowałem się do kasy na dół. Gdy wyszedłem wsiadłem do auta i odjechałem. O 15:00 zacząłem się szykować. Ubrałem białą koszulę i czarne spodnie. Popsikałem się perfumem i zszedłem na dół do mojego auta. Dojechałem do jej domu i wbiegłem do bloku. Zadzwoniłem dzwonkiem i po minucie mi otworzyła. Wyglądała przepięknie ale nie Bartek stop. Pewnie powie że woli Kacpra ode mnie.
- cześć - przywitałem się.
- hej.
Nagle sobie coś przypomniałem. O cholera dziś miałem wizytę! Muszę ją przełożyć.
- sory muszę gdzieś zadzwonić.
- okej.
Wybrałem numer szpitala.
- Dzień dobry szpital kliniczny w Krakowie oddział terapii. W czym mogę pomóc.
- dzień dobry. Z tej strony Bartosz Kubicki byłem dziś umówiony na wizytę z panem Marcinem Kostkowiakiem. Chciałbym przełożyć wizytę. Czy jest jakiś wolny termin?
- pierwszy wolny termin mamy za tydzień w czwartek.
Widziałem jak Faustyna się przysłuchuje.
- dobrze, a o której?
- 13:00
- dobrze, proszę mnie zapisać.
- jasne.
- do widzenia.
- do widzenia.
Gdy zakończyłem rozmowę odłożyłem telefon i usiadłem na sofę.
- może chcesz czegoś do picia? - zapytała.
- nie dzięki - odpowiedziałem.
- okej.
- bo wiesz - zaczęła - to co ty wtedy zobaczyłeś to nie było tak...nic między nami nie zaszło.
- a ten dekolt?
- nagrywałam reklamę do YSL. Wika też tak wyglądała! To było wytyczne.
- mhm.
- Bartek proszę cię powiedz coś! - łamał jej się głos.
- Pragnę do ciebie wrócić ale nie jestem pewien czy ty tego chcesz.
- jasne że chcę! Bartek kocham cię najmocniej na świecie! Chciała...
Nie dokończyła bo złączyłem nasze usta.
Oboje tego pragnęliśmy już od kilku dni. Nie na tym się skończyło. Ciuchy po domu latały a my zasnęliśmy wtuleni w siebie zapominając o wszystkim.

lets try againWhere stories live. Discover now