epilog. wyjdź za nas.

370 28 21
                                    

dwa lata później

Matty

— Kiedy wykrzyczałeś mi do słuchawki, że to cholernie ważna sprawa to myślałem bardziej o jakiejś ostrej sraczce, zawale serca albo otwartym złamaniu — westchnął zziajany Nicola podczas gdy za nim stał Neymar z żądzą mordu w oczach i apteczką w ręce. — Wpędzisz mnie do grobu, jak Boga, kurwa, kocham.

Moi kumple opadli na misternie pościelone łóżko i obaj westchnęli, jakby właśnie przebiegli maraton, patrząc na mnie podejrzliwym wzrokiem. Nie powiem, trochę się stresowałem, bo jeszcze nikomu nie zdradziłem małego sekretu, z którym przyleciałem do Vegas z ekipą totalnych pojebów, czyli Nicolą, Neymarem, Hazel i Genevieve, a także Wisienką. Wszyscy byli nieświadomi mojego planu, co i tak działało na moją korzyść, gdyż Santos był znany ze spowiadania się swojej lasce z każdej jednej plotki.

Jednak teraz nastał ten moment, by powiedzieć im, że zamierzam uklęknąć przed Cheryl i poprosić ją o rękę. Boże, na samą myśl dostawałem nerwowych drgawek i biegunki.

— Gdzie są dziewczyny? — spytałem, bo nie była mi na rękę niespodziewana wizyta żadnej z nich w pokoju hotelowym.

— Wyszły na zakupy — odparł Zalewski, przecierając twarz dłońmi. — To o co chodzi?

Z sercem łomoczącym się w mojej klatce piersiowej wyjąłem z kieszeni kwadratowe pudełeczko i podałem Neymarowi, a on zmarszczył czoło patrząc na mnie z zdezorientowaniem wymalowanym na twarzy.

— Co to?

— Otwórz — kiwnąłem głową, a flaki skręciły mi się w supeł.

— Ty, ja znam takie numery — burknął Santos, odsuwając od siebie pudełko. — Wyskoczy z tego sztuczny pająk albo jakieś inne gówno i... Nicola? Co z tobą?

Młody chyba wstrzymał oddech i skrzyżował ze mną spojrzenie, a coś podpowiedziało mi, że właśnie zesrał się na rzadko w swoje spodenki od Balenciagi. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu, porozumiewając się przez jebaną telepatię, bo gdy ja otworzyłem gębę, Zalewski zrobił to samo i przemówił słabym głosem:

— Nie patrzcie na mnie, wzruszyłem się — pociągnął nosem i w końcu otworzył pudełko.

We trójkę nachyliliśmy się nad nim i chociaż ja widziałem pierścionek już ze sto razy, wciąż zachwycałem się błyszczącym szmaragdem o owalnym kształcie na cienkiej złotej obrączce z grawerem od wewnętrznej strony. Może zabrzmi to głupio, ale kiedy złotnik pokazał mi wstępny projekt miałem wrażenie, jakbym patrzył na coś, co zostało wręcz stworzone, by należeć do Cheryl. Kamień szlachetny w kolorze jej oczu był idealnym odbiciem jej duszy i już wyobrażałem sobie, jak Wisienka płacze na jego widok, bo ja płakałem, gdy za niego płaciłem.

— Dlaczego nic nie mówicie? — zapytałem cicho.

— Bo nie wiemy co — mruknął Ney, odczepiając pierścionek z poduszeczki. Przyjrzał mu się dokładnie i parsknął śmiechem. — Wiesz, rozmawiałem ostatnio z Hazel i założyliśmy się o to, że prędzej wpadniecie albo się rozstaniecie. Cholera, bracie... Gratuluję, zajebiście się cieszę — uśmiechnął się szeroko i przyjrzał biżuterii. — Będzie ślub!

— Trochę mi słabo — stęknął młody, przejmując od Santosa błyskotkę. — Wiesz, Cash... Sądziłem, że jesteś największym kretynem, jak kiedykolwiek chodził po tej planecie, ale jak pomyślę o tym, że chcesz się ustatkować, to jakoś tak mi się ciepło na sercu robi.

Miałem zamiar oświadczyć się dziewczynie moich marzeń wśród naszych najbliższych przyjaciół w jakiejś kameralnej miejscówce, byśmy mogli później wspólnie zachlać pałę i narobić wiochy. Miałem dwadzieścia osiem lat i możecie powiedzieć, że to dość poważna decyzja i może warto by było z tym poczekać, ale ja nigdy w życiu nie byłem bardziej pewny swoich uczuć do zielonookiej brunetki, którą traktowałem jak jakąś pieprzoną świętość. Kochałem ją do szaleństwa i gdyby kazała mi skoczyć z okna to bym to zrobił, dlatego gdy pewnego dnia obudziłem się obok niej w naszym wspólnym mieszkaniu i spojrzałem na śpiąca Cher zrozumiałem, że chcę, by była moja i to już na zawsze, bo ja od dawna należałem tylko i wyłącznie do niej.

rocks at my window • matty cashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz