Rozdział 5

27 6 1
                                    

Wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się w stronę jego samochodu. Gdy tylko się do niego zbliżyliśmy, otworzył mi drzwi, a po chwili pojawił się na miejscu kierowcy.

– Zgaduję, że jesteś fanem motoryzacji? – Zerknęłam w jego stronę, odnosząc się do stanu jego auta. Było nowe i zadbane. Na jego twarzy pojawił się niewinny uśmiech.

– Tak bardzo to widać? – Parsknął śmiechem. – Lubię samochody, szczególnie szybkie, ale uważam, że to tylko dodatek.

Zerknął na mnie, gdy spoglądałam przez okno. Z moich ust nie znikał uśmiech.

– Ja nie mam samochodu. Ba, nie mam nawet prawa jazdy. – Odwróciłam się ponownie w jego stronę i się zaśmiałam. – Czasami trochę żałuję, szczególnie gdy pogoda nie sprzyja, ale już się przyzwyczaiłam.

– Nie myślałaś nad tym kiedyś, by zrobić kurs? – Westchnęłam i lekko zmarszczyłam brwi, ponieważ nie lubiłam o tym rozmawiać.

– Myślałam. Kiedy dorosłam do tego, by zapisać się na kurs, niestety zabrakło mojej rodzinie pieniędzy. Musiałam oddać swoje oszczędności. Przysięgłam sobie, że gdy ponownie uzbieram potrzebną sumę pójdę od razu się zapisać, ale jakoś tak wyszło. – Wzruszyłam ramionami i po chwili zdałam sobie sprawę, że zrobiłam to instynktownie. Casper nie mógł tego zauważyć, bo prowadził.

W samochodzie nastała chwila ciszy, którą chciałam przerwać, ale brunet mnie uprzedził.

– A jaki ci się marzy samochód? No wiesz, wyobraź sobie, że zdasz prawko i możesz kupić sobie jakiekolwiek auto, to jakby wyglądało? – Na moją twarz ponownie wkradł się uśmiech i w duchu się ucieszyłam, że pomimo niezręcznego dla mnie tematu tak dobrze przeobraził rozmowę.

– Wiesz... Nigdy nawet o tym nie myślałam. – Zastanowiłam się przez chwilę. – Chciałabym chyba jakieś mniejsze auto. Żebym mogła nim wszędzie zaparkować. – Zaśmiałam się. – I bardzo podobają mi się białe wozy. Koniecznie musiałby być biały.

Zaśmiałam się, wyobrażając sobie moje pierwsze auto. Niestety na pewno nie miałabym tyle oszczędności, by móc wybierać, ale jeśli byłoby to możliwe, to małe, białe autko byłoby moim marzeniem.

– Ale na razie to odległa przyszłość. Wystarcza mi rower. – Odchrząknęłam. – A dla ciebie to jest wymarzone auto?

Casper nie czekał z odpowiedzią.

– Tak. Kupiłem je rok temu z pieniędzy, które zarobiłem w firmie ojca.– Spojrzałam na niego z lekko uniesionymi brwiami.

– Przecież pracujesz w policji... – Zaczęłam, a on mi przytaknął, skręcając w centrum miasta.

– Tak, pracuję. Ale dorabiam sobie w rodzinnej firmie. – Posłał mi lekki, ale nieśmiały uśmiech, który po chwili zniknął. – Jestem najstarszy z rodzeństwa i to mnie przypada odziedziczenie stołka, ale jakoś nigdy mnie tam nie ciągnęło. Byłem uparty i robiłem wszystko, by nie pracować z ojcem. Jak na złość, wybrałem szkołę policyjną i muszę przyznać, że bardzo lubię tę robotę.

– Ale mimo wszystko nie odciąłeś się. – Westchnął na moje słowa i przytaknął.

– Moja matka i ojciec nie daliby mi spokoju. Praca w firmie nie jest taka zła, po prostu kiedyś byłem głupi i bardzo uparty, ale teraz nie chcę porzucić tego, na co tak ciężko zapracowałem.

– Spełniasz się zawodowo. To jest niezwykle ważne. – Zerknął w moją stronę, na co się uśmiechnęłam.

– A ty? Spełniasz się zawodowo?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 15, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

NieokiełznanaWhere stories live. Discover now