Pierwszy rozdział

126 13 57
                                    

Nie zwracajcie uwagę na błędy, miłego czytania i chyba planowania tortur heh..

Leżał na materacu w komórce pod schodami, z jego pleców wciąż sączyła się krew po tym jak wuj go zlał pasem. Wyobrażał sobie że jest w kwaterze głównej razem z Syriuszem jego ojcem chrzestnym. Miał już dość. Dość gierek Dumberdore'a, dość Dumberdore'a, dość fałszywych przyjaciół, dość kłamstw, dość udawania. Był tym zmęczony. Zmęczony gierkami Jasnego i Czarnego Pana. On chciał tylko rodzinę, chciał miłość. Nie chciał być chłopcem-który-przeżył, nie chciał sławy, nie chciał tego. Nikt nie dał mu nawet wyboru, cały czarodziejski świat ma wobec niego wymagania, bo co? Bo jakiś wróżbita czy wróżbitka wypowiedział kilka słów na haju? Przez zmęczenie szybko zapadł w sen, czego nie chciał. Od tamtego dnia nie umie spokojnie spać, ciągle widzi śmierć jego i innych. Znów obudził się całym w pocie tylko dzięki latom praktyk nie krzyknął. Ale już nie płakał już nie czuł nic, żadnego szczęścia, żadnego smutku, żadnej żałoby, żadnej tęsknoty. Już się pogodził z śmiercią Syriusza, nie byli tak bliscy sobie jak mu się wydawało, Syriusz widział w nim tylko kopie najlepszego przyjaciela z oczami Lily. Nie widział Harry'ego. Widział Jamesa, nie Harry'ego. Ale zdał sobie o tym sprawę dopiero nie dawno, ale dzięki temu że już zdał sobie z tego sprawę nie tęsknił już tak za Syriuszem. Syriusz jest mu już obojętny, jaki i reszta.

***

— Wstawaj bachorze, śniadanie się samo nie zrobi! —usłyszał głos ciotki, szybko ogarnął się, na szczęście od razu jak wuj go zlał opatrzył się choć opatrzenie to to raczej nie było, raczej tylko jak krew przestała się sączyć posmarował plecy maścią którą zrobił i owinął bandażem.

Szybko ubrał się w za duże ubrania po kuzynie i poszedł robić śniadanie dla wujostwa. Gdy skoczył robić jajecznice z bekonem, dwie kawy i jedną kakao dla Dudley'a szybko podał śniadanie na stół.

— listę masz na blacie —powiedziała kobieta o końskich rysach twarzy, szybko poszedł po listę i przeczytał:

• opielić ogródek
umyć samochód
umyć okna
odkurzyć i umyć dom
posprzątać łazienki
zrobić obiad

Okej, czyli tylko opielić ogródek, umyć samochód wuja, dom i zrobić obiad a potem mam wolne pomyślał wybawiciel i szybko udał się do garażu, postanowił że zacznie od umycia samochodu wuja później ogródek, dom i obiad.

Po tym jak skończył myć samochód, poszedł do ogrodu by opielić ogródek. Jak skończył się siłować z roślinami wszedł do mieszkania i zaczął sprzątać w nim. Po trzygodzinnym sprzątaniu dom błyszczał tak że można było się w nim przejrzeć, w między czasie szybko umył się z brudu jaki miał na sobie po tym jak opielił ogródek. Wszedł do kuchni by zrobić obiad dla wujostwa, jak skończył to poszedł do łazienki się trochę ogarnąć, spojrzał w lustro i zobaczył piętnastolatka z za dużymi ubraniami które wisiały jeszcze bardziej przez chudość, całe przedramiona, ramiona były w bandażach które kończyły się na szyi a zaczynały od nadgarstka. {~Dazai look bitches~} Miał na sobie za dużą wyblakłą czarną koszulkę które rękawy sięgały za łokcie, spodnie które nie spadały za pomocą czarnego paska. Jedyne co było bardziej zauważalne od ubioru chłopaka było to że zapuścił włosy, sięgały mu już do pasa, przez co Dudley wyśmiewał się z niego że wygląda jak dziewczyna i pozbył się tych brzydkich okrągłych okularów a kupił sobie soczewki i inne okulary, okulary jego miały czarne oprawki na górze a metalowe na dole, do tego wory pod oczami. Rysy twarzy miał mieszankę Black'ów i Potter'ów co dawało piękny efekt mimo widocznych worów pod oczami. Szybko umył twarz zważając na bandaże, sprawdził godzinę która wskazywała na szesnastą dwanaście. Wyszedł z domu Drusley'ów i poszedł na spacer nie chcąc być u wujostwa i tak oberwie mu się za szwendanie wieczorem, poszedł na plac zabaw na szczęście nie było gangu Drusley'a i żadnych dzieciaków z rodzicami, usiadł na huśtawce, wyjął paczkę papierosów i zapalił jednego palcem, palił od wakacji po drugim roku a magie bezróżczkową nauczył się po trzecim roku co zajęło mu prawie dwa lata ale rzadko ją używa.

Wypalał papierosa rozmyślając nad wszystkim i o niczym, patrząc w księżyc. Nie wiedział ile godzin już tak siedział przy tym wypalając kolejne papierosy przestał liczyć po trzecim.

Jest pełnia.. Remus'owi pewnie ciężko tak co miesiąc, ciekawe czy dziś zażył eliksir tojadowy. Dobra czas wracać. Pomyślał i szybko zgasił papierosa butem. Jak doszedł do domu choć on nie może nazwać tego domem, Jego domem był Hogwart. Wszedł do domu wujostwa jak najciszej mógł, słychać było telewizor. Pewnie wuj zasnął jak oglądał. Pomyślał młody Potter, zajrzał do salonu gdzie przywitał go widok jego wuja i kilku butelek po alkoholu co go niezbyt dziwiło. Ostatnio firma Verona ma ciężko przez co dostaje mniejszą pensje a smutki zapija, co nie cieszy jego żony.

Jego rozmyślenia przerwał głos jego wuja.
— podejdź tu no chłopcze! —powiedział otyły mężczyzna, podszedł niepewnym krokiem do swojego wuja. Veron jak pił był nieprzewidywalny, nagle wuj złapał go za długie włosy pociągnął go tak by klęczał, Harry nawet nie wiedział kiedy wuj rozpiął rozporek..

!¡{Planowanie torturek w komentarzach dozwolone ale nie będę tego pisać jak Veron go wykorzystuję bo się zrzygam}¡!

***

Myślał że już nic go nie ruszy. Nic nie zniszczy. Mylił się. Tamtej nocy został doszczętnie zniszczony, nie czuł już nic oprócz obojętności, nienawiści i chęci zemsty.

Minął już tydzień od tego, od tamtej pory Veron nie widząc a raczej ignorując przeciwu od strony chłopaka nie powstrzymywał już swojej pedofilnej strony i robił co chciał a Harry'emu już było to obojętne. Nie obchodziło go już nic, czy świat czarodziejski zostanie przejęty przez Voldemort'a czy nie, czy ma fałszywych przyjaciół czy nie, czy Dumberdore go wykorzystuje czy nie.

Postanowił że ucieknie, wynajmie jakiś pokój w Dziurawym Kocioł jak na trzecim roku, pójdzie do banku Gringotta weźmie kilka sakiewek złota i porozmawia z goblinem który jest opiekunem jego kont. Ale to jutro teraz jest zmęczony i idzie spać co z tego że obudzi się cały zlanym potem i się nie wyśpi.

__________________________________________

930 słów

Poprawione 969

Poprawione poprawione 980 słów

Mam nadziej że wam się spodobało
I papierosy mu dałam bo nie mogłam dać mu muzyki bo to by zbyt trudne by to załatwić więc dałam mu papierosy.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 28 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Pozory Where stories live. Discover now