20. Pałac wspomnień

4 0 0
                                    

Mrok wypełniał przestrzeń do tego stopnia, że ją zakrzywiał, a Soobin równie dobrze mógłby mieć pod stopami przepaść zamiast podłogi. Niezależnie od tego czy miał zamknięte oczy, widok był identyczny. Wsłuchiwał się jeszcze w swój nagrany podkład niemal z westchnieniem.

W końcu się odprężył. Miał czas dla siebie, a spokój nocnej ciszy dawał mu złudzenie odpoczynku gdy tylko nocą czuł, że może sobie na to pozwolić.

Myśli samoistnie skierował w stronę Yeonjuna. Gdy wspominał ich wspólne sesje i spotkania w studiu, miał wrażenie, że czuje się zakłopotany, chociaż nikt na niego nie patrzył. Tak jakby Yeonjun mógł w tej chwili wyczuć, że o nim myśli, spanikował, choć było to przyjemne przeświadczenie. Sama idea, że Yeonjun mógłby czuć, że o nim w tej chwili myśli...

Przywołał zachodzące słońce i miękką trawę tak jakby potrafił ją zmaterializować. Ciepło słońca poczuł na całej skórze, niemal zalewając się potem. Zagłębianie się we wspomnieniach i fantazjach było zawstydzające — i właśnie dlatego wywoływało ekscytację. Jakby to było zakazane i niemoralne, aż powoli brakowało mu tchu.

Przeciągnął się, choć zabrakło mu ramienia, w którym mógłby schować twarz. Przez całe ciało przeszedł mu dreszcz w kształcie znajomych dłoni. Wstrzymał oddech razem z napięciem wszystkich mięśni. Ciche westchnienie opuściło jego usta, powoli coraz wyższe razem z cięższym oddechem.

Yeonjun w myślach nie opuszczał go. Był obecny nawet — a może zwłaszcza — w takich chwilach. Szybko bijące serce kojąco tłoczyło mu świeżą krew nawet do niedotlenionych zakamarków. Czuł jak policzki palą go ciepłem zakłopotania, ale zasypiał w końcu beztrosko, tak jakby Yeonjun z nim był. Nadal wydawało mu się, że czuje na sobie jego dłonie.

Jeszcze z samego rana, gdy jego głos wdarł mu się w senność, miał wrażenie, że Yeonjun był tutaj przez cały czas.

— Spakowałeś się już? Możemy wyjeżdżać?

Całe zmęczenie zniknęło jak spadająca gwiazda.

— Tak, jestem prawie gotowy. Daj mi tylko chwilę.

Soobin rozłączył się i spojrzał na swój zabałaganiony pokój razem z torbą sportową na środku wszystkiego. Gorączkowo zaczął wrzucać do niej co tylko wpadło mu w ręce, niemal spóźniając się na pociąg. Dobrze zachował pozory i dziękował w myślach, że Beomgyu wyjechał wcześniej, bo jego zgryźliwe komentarze przeszkadzałyby mu w wystarczająco stresującym wyścigu z czasem.

Spotkał się z Yeonjunem tuż przed przyjazdem pociągu. Chociaż nigdy nie był szczególnie uporządkowany, sprawiał wrażenie ułożonego, dojrzałego człowieka w modnym płaszczu, z malutką walizką na kółkach i kawą z metra. Soobin z kolei wyglądał jakby tutaj przybiegł, w niewyprasowanych ubraniach i ze zmierzwionymi włosami. Yeonjun wybuchnął śmiechem na ten widok, chowając twarz w jego ramieniu aby nie zwracać niepotrzebnej uwagi przechodniów.

— Co robiłeś, że zaspałeś? Wyglądasz jakby cię ktoś sponiewierał.

Przyjazd pociągu uratował Soobina przed niewygodnymi tłumaczeniami, a w przedziale Yeonjun nie męczył go dłużej. Podzielił się z nim swoją chłodną kawą jakby chciał go czymś zająć.

— Taehyun zostawił mi kamerę zanim wyjechał — rzucił cicho, wskazującą na walizkę nad głową. — Jest ubezpieczona, ale i tak nie wierzę, że na tyle mi ufa. Wiesz dlaczego Kai z nami nie pojechał? Powiedział mi, że chce żebyśmy jechali sami. On się chyba domyśla.

Soobin spodziewał się zobaczyć u Yeonjuna lęk z niespodziewaną wzajemnością. Nie było między nimi niczego oprócz ciekawości, żadnego strachu ani wstydu.

영원히 (Eternally) 💮 TXT Yeonbin fanfictionWhere stories live. Discover now