Mrok wypełniał przestrzeń do tego stopnia, że ją zakrzywiał, a Soobin równie dobrze mógłby mieć pod stopami przepaść zamiast podłogi. Niezależnie od tego czy miał zamknięte oczy, widok był identyczny. Wsłuchiwał się jeszcze w swój nagrany podkład niemal z westchnieniem.
W końcu się odprężył. Miał czas dla siebie, a spokój nocnej ciszy dawał mu złudzenie odpoczynku gdy tylko nocą czuł, że może sobie na to pozwolić.
Myśli samoistnie skierował w stronę Yeonjuna. Gdy wspominał ich wspólne sesje i spotkania w studiu, miał wrażenie, że czuje się zakłopotany, chociaż nikt na niego nie patrzył. Tak jakby Yeonjun mógł w tej chwili wyczuć, że o nim myśli, spanikował, choć było to przyjemne przeświadczenie. Sama idea, że Yeonjun mógłby czuć, że o nim w tej chwili myśli...
Przywołał zachodzące słońce i miękką trawę tak jakby potrafił ją zmaterializować. Ciepło słońca poczuł na całej skórze, niemal zalewając się potem. Zagłębianie się we wspomnieniach i fantazjach było zawstydzające — i właśnie dlatego wywoływało ekscytację. Jakby to było zakazane i niemoralne, aż powoli brakowało mu tchu.
Przeciągnął się, choć zabrakło mu ramienia, w którym mógłby schować twarz. Przez całe ciało przeszedł mu dreszcz w kształcie znajomych dłoni. Wstrzymał oddech razem z napięciem wszystkich mięśni. Ciche westchnienie opuściło jego usta, powoli coraz wyższe razem z cięższym oddechem.
Yeonjun w myślach nie opuszczał go. Był obecny nawet — a może zwłaszcza — w takich chwilach. Szybko bijące serce kojąco tłoczyło mu świeżą krew nawet do niedotlenionych zakamarków. Czuł jak policzki palą go ciepłem zakłopotania, ale zasypiał w końcu beztrosko, tak jakby Yeonjun z nim był. Nadal wydawało mu się, że czuje na sobie jego dłonie.
Jeszcze z samego rana, gdy jego głos wdarł mu się w senność, miał wrażenie, że Yeonjun był tutaj przez cały czas.
— Spakowałeś się już? Możemy wyjeżdżać?
Całe zmęczenie zniknęło jak spadająca gwiazda.
— Tak, jestem prawie gotowy. Daj mi tylko chwilę.
Soobin rozłączył się i spojrzał na swój zabałaganiony pokój razem z torbą sportową na środku wszystkiego. Gorączkowo zaczął wrzucać do niej co tylko wpadło mu w ręce, niemal spóźniając się na pociąg. Dobrze zachował pozory i dziękował w myślach, że Beomgyu wyjechał wcześniej, bo jego zgryźliwe komentarze przeszkadzałyby mu w wystarczająco stresującym wyścigu z czasem.
Spotkał się z Yeonjunem tuż przed przyjazdem pociągu. Chociaż nigdy nie był szczególnie uporządkowany, sprawiał wrażenie ułożonego, dojrzałego człowieka w modnym płaszczu, z malutką walizką na kółkach i kawą z metra. Soobin z kolei wyglądał jakby tutaj przybiegł, w niewyprasowanych ubraniach i ze zmierzwionymi włosami. Yeonjun wybuchnął śmiechem na ten widok, chowając twarz w jego ramieniu aby nie zwracać niepotrzebnej uwagi przechodniów.
— Co robiłeś, że zaspałeś? Wyglądasz jakby cię ktoś sponiewierał.
Przyjazd pociągu uratował Soobina przed niewygodnymi tłumaczeniami, a w przedziale Yeonjun nie męczył go dłużej. Podzielił się z nim swoją chłodną kawą jakby chciał go czymś zająć.
— Taehyun zostawił mi kamerę zanim wyjechał — rzucił cicho, wskazującą na walizkę nad głową. — Jest ubezpieczona, ale i tak nie wierzę, że na tyle mi ufa. Wiesz dlaczego Kai z nami nie pojechał? Powiedział mi, że chce żebyśmy jechali sami. On się chyba domyśla.
Soobin spodziewał się zobaczyć u Yeonjuna lęk z niespodziewaną wzajemnością. Nie było między nimi niczego oprócz ciekawości, żadnego strachu ani wstydu.
![](https://img.wattpad.com/cover/278613631-288-k252911.jpg)
YOU ARE READING
영원히 (Eternally) 💮 TXT Yeonbin fanfiction
FanfictionNa wieczność. Czy da się kochać na wieczność? Soobin zadawał sobie to pytanie milion razy. Nie ukrywa, że daleko mu do ideału, choć wielu go za takiego uważa. Zaczyna miewać dziwne sny, w których trafia do miejsc niewidzianych ludzkim okiem i śni o...