Ulga

23 2 0
                                    

Po tym, jak pożegnałam Nasha nie było mi wcale lepiej. Przy pakowaniu nie czułam ani trochę radości wręcz przeciwnie. Mineły już 2 godziny, a ja zapełniłam już prawie 2 walizki i 7 kartonów. Moja mama nie weszła ani razu do mojego pokoju, sprawdzając, czy w ogóle żyje, najwidoczniej wie, że nie jestem w humorze lub po prostu pakuje siebie i dom.

Mercy! – zawołała moja matka 30 minut po tym, jak już skończyłam się pakować
– Tak? – krzyknęłam z pokoju na tyle głośno, że nawet sąsiad by mnie usłyszał.
– Spakowałaś się już?!- krzyknęła rodzicielka nieco głośniej niż poprzednio.
– Tak jeszcze tylko bagaż podręczny-powiedziałam, gdy tylko otworzyłam drzwi
– za 30 minut wychodzimy-oznajmiła rodzicielka, a ja znacznie przyspieszyłam pakowanie.

15 minut później byłam już spakowana i zanosiłam bagaże przed dom, gdzie za 10 min ma przyjechać SUV-a które wysłał Weston. Po zaniesieniu już wszystkich rzeczy cofnęłam się do łazienki, aby poprawić delikatny makijaż na nieco mocniejszy. Ostatni raz spojrzałam na swój pokój, który do najładniejszych nie należał, ale za to wspomnienia z nim nie były najgorsze, nie licząc tych, gdy jeszcze mój ojciec, był na wolności.
– Mercy! – krzyknęła głośno mama, a ja już wiedziała, że pora pożegnać to miejsce, przyjaciół
– Idę-powiedziałam ostatni raz patrząc na pokój.

Pan w garniturze i ulizanych burzowych włosach wziął nasze bagaże i wpakował do osobnego auta, które było dosyć duże, ale to lepiej, ponieważ miała pewność, że wszystko się zmieści bezproblemowo. Pracownik otworzył drzwi do czarnego SUV-a wskazując gestem dłoni środek auta. Oczywiście musiałam wsiąść pierwsza, ponieważ mama była zajęta oglądaniem pięknego auta.
– Zapewne u Wilsona będziesz miała 10 razy luksusowniejsze i droższe auta do oglądania, a teraz wchodź, bo się spóźnimy-powiedziałam, na co moja mama się otrząsnęła i wsiadła do wozu
– z pewnością, bo Wilson nawet ma dla ciebie niespodziankę-powiedziała, na co tylko prychnęłam, zarabiając na jej ostrzegające spojrzenie. Przyznam, że zaciekawiła mnie ta wiadomość, ale minimalnie, bo z jednej strony się obawiałam, że niepotrzebnie wydaje na mnie pieniądze, a z drugiej strony raczej nie dostawałam niespodzianek często.

Gdy po raz ostatni popatrzyłam na nasz dom przez okno SUV-a poczułam taka trochę ulgę, że zacznę zupełnie nowe życie bez obawiania się, że ktoś będzie na mnie mówił biedak albo że ciągle chodzisz w tych samych ubraniach. Brakować mi będzie najbardziej Nasha i Joselie która można powiedzieć, że też jest moja przyjaciółka, ale tylko w szkole, bo po lekcjach rozchodziłyśmy się w swoją stronę.

Po około 3 godzinach czekałyśmy wraz z moją mama na samolot, który miał nas zabrać do Anglii, w której będę musiała znaleźć nowych znajomych. Ale tego chyba nie chce, nie chce znajdywać nowych znajomych z myślą, że zostawiłam tych starych 1300 km stąd. Szczerze nie byłam przekonana do poznania nowego i pierwszego „rodzeństwa" nigdy go nie miałam i chciałabym żeby tak zostało. Nawet nie wiem, co mam robić jako czyjaś siostra albo jak się zachowywać. Czy mam być miła, czy może nie? Nie byłam też przygotowana na poznanie nowej szkoły nie zbyt lubię być w centrum uwagi, a to będzie nieuniknione.

Po 2 godzinach w samolocie w końcu wysiedliśmy. Moje pierwsze wrażnienie nie było jakieś zaskakujące. Bo było widać tylko lotnisko, a pogoda nie była jakaś za ciekawa, bo było ciepło, ale nie tak, jak w Hiszpanii.
– Tęskniłam za tym widokiem-westchnęła rodzicielka
– co tu jest takiego interesującego niby? – zapytałam
– nie czepiaj się tylko chodź-odpowiedziała już trochę zdenerwowana.

Szliśmy przez lotnisko, aby odebrać część naszych bagaży, ponieważ reszta miała zostać dostarczona nazajutrz. Jednak nie doceniałam Anglii, bo po wyjściu z lotniska z ochroniarzami z tyłu było tu pięknie nic dodać, nic ująć po prostu rewelacja. Może nie tak, jak w moim kraju rodzinnym, lecz każde państwo ma swój urok.

Wsiedliśmy do czarnej limuzyny, która była nie luksusowa to za mało, ona była obrzydliwie ekskluzywna, pieniędzmi kipiało aż. Po niecałych 20 minutach jazdy wysiedliśmy, a ja o mało co nie zakrztusiłam się własna śliną

– O kurwa-powiedziałam dosyć głośno, bo na ten widok nie dało się powiedzieć inaczej
– Mercy!

~•~•~•~•~•~•~•~•~
moje kochane czekoladki
Ja wiem ze chcecie mnie pewnie zabic za to ze nie bylo przez tyle czasu rozdzialu ale uwierzcie ze nie mialam ani veny ani czasu. Totalnie nie wiedzialam jak sie zabrac za nastepny rozdzial bo mialam pustke w glowie ale po przeczytaniu innych ksiazek nie tylko na papierze nagle mnie oswiecilo. Postaram sie teraz jakos regularnie dodawac rozdzialy ale nie obiecuje!!
Przepraszam jeszcze raz.

Buziaczkii💋!!!!

Desprite the tearsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz