XIV

331 20 5
                                    

Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze ostatni raz poprawiając włosy ucięte w kucyk. Klasycznie ubrałam na siebie najzwyklejsze luźne dżinsy i dżinsową kurtkę. Na dworze było już nieco chłodno Poza tym nie miałam ochoty paradować po barze w samym koronkowym topie, a jednak miałam ochotę go ubrać.

Wyszłam z pokoju, orientując się, że byłam sama w mieszkaniu. Shawn miał skoczyć do jakiegoś kumpla i coś załatwić. Ten człowiek był tak cichy w obyciu, że gdyby go porwali zapewne zorientowałabym się dopiero po tygodniu, bo założyłabym, że bunkruje się w pokoju, kując do sesji.

Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Szeroko się uśmiechając, podeszłam do nich i je otworzyłam, spoglądając na blondynkę. Miała na sobie spódnice, która sięgała do połowy łydek i top na długi rękaw. Wyglądała obłędnie zresztą jak zawsze.

– Hej. Gotowa poznać moich przyjaciół? – Spytałam wychodząc za prób mieszkania, by je zamknąć, póki o tym pamiętałam. Kiedy przekręciłam klucz w drzwiach zrobiłam absolutnie randomowy ruch rękoma. Robienie tak dziwnych rzeczy pomagało mi pamiętać o tym, że zamknęłam drzwi.

– Tak, chociaż nieco się stresuje. – Przyznała, a ja czułam jak jej spojrzenie wypala mi dziurę w plecach. – Tak chcesz iść? – Spytała, absolutnie zaskakując mnie tym pytaniem.

– Tak a co? – Oddałam pytanie, unosząc jedną brew. Absolutnie nie rozumiałam co złego jest w moim wyglądzie, zwłaszcza że był absolutnie zwyczajny. No może ten nieszczęsny top był nieco krótki, a jego dekolt głęboki jednak nie było to nic aż takiego. Zwłaszcza że przykrywała go kurtka.

– Po prostu... ten top... zresztą nieważne. – Mruknęła nerwowo, poprawiając okulary. – Jestem zestresowana i gadam głupoty. Lepiej już Chodźmy.

Jej zachowanie wydało mi się nieco dziwne, jednak ostatecznie postanowiłam je zignorować. Zrzuciłam wszystko na stres, w końcu przebywanie w grupie osób gdzie tylko Ty nie znasz praktycznie nikogo zawsze było mało przyjemne.

Wyszłyśmy przed blok a ja złapałam ją za rękę, by wskazać jej drogę. Znałam ten bar na pamięć. Bywaliśmy tam często zwłaszcza w trakcie wakacji, które wszyscy spędzaliśmy pracując. Wykorzystywaliśmy wtedy luksus braku nauki i wolnych weekendów bawiąc się, ile tylko się dało. Oszukiwaliśmy się, że dzięki temu w trakcie roku akademickiego będziemy spokojni, jednak natury nie oszukasz.

Bar przypominał mi te ze starych filmów. Chociaż budynek był całkiem nowy. Widocznie jednak lokal miał dawać taki klimat. Wszystko wyłożone było drewnem. Gdzie niegadzie na ścianach zobaczyć można było przyczepione plakaty starych filmów i dawno nieistniejących zespołów, flagi Ameryki czy neony. Przy tym w lokalu panował półmrok, przez co czuło się w nim ten specyficzny klimat, zwłaszcza kiedy z głośników leciał stary rock, który akceptowałam tylko w tych okolicznościach.

– Cole wreszcie jesteś. – Rzuciła Gwen nieco głośniej bym mogła usłyszeć ją w głodnym tłumie. – Wiecznie ostatnia. – Dodała niby zrezygnowana, kręcąc głową.

Lokal zlokalizowany blisko kilku uniwersytetów często wprowadzał różnego rodzaju promocje. W ten sposób chciano przyciągnąć klientele co widocznie im się udawało, bo zazwyczaj w takie dni bar był pełen po brzegi a co za tym idzie również głośny.

– To nie ja przychodzę za późno tylko wyszukanie za wcześnie. To wieczorne nie późno popołudniowe wyjście. – Zauważyłam, na co ta parsknęła śmiechem. – Gwen to Lilibeth.

– Hej. Miło cię w końcu poznać. – Oświadczyła moja przyjaciółka, ściskając dłoń blondynki. – Co musiałam się o tobie nasłuchać to moje.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 18, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Last LiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz