— Przejechanie się na diabelskim młynie... — mruknął patrząc uważnie w kartkę w notesie. Yang zaklaskał wesoło w dłonie i szybko wyciągnął telefon.
— Spodoba ci się, mówię ci! Jeśli się nie mylę to w centrum jest aktualnie wesołe miasteczko. — mówił z szerokim usmiechem szukając w internecie jakichkolwiek informacji. Kiedy jego słowa się potwierdziły, uśmiechnął się dumnie i pokazał mu ekran telefonu.
— Ja nigdy się nie mylę, zapamiętaj to sobie.Hwang zaśmiał się mimowolnie na te wszystkie słowa. Jeongin był na prawdę jedyny w swoim rodzaju. Potrafił być nie tylko wsparciem w rozmowach, ale i w czynach. Robił tak wiele, by uszczęśliwić Hwanga, sprawiał, że nie było dnia, by się nudził.
Z dnia na dzień uwielbiał go coraz bardziej. I tak, jak zazwyczaj ekstrawertycy go irytowali, tak Jeongin był zupełnie inny. Wyjątkowy.
— To co? Lecimy! — powiedział entuzjastycznie wstając z kanapy. Hwang pokręcił głową z rozbawieniem i również powoli się podniósł.
•••
— Gotowy? — zapytał z uśmiechem, gdy stali w kolejce i czekali na wejście do jednego z wagonów. Hwang uśmiechnął się ciepło i skinął od razu.
W końcu przyszła ich kolej. Yang wciąż dbał o to, by starszy się nie przewrócił, również kontrolował co jakiś czas jego stan zdrowia, co Hyunjin cholernie doceniał. Jeongin dawał z siebie sto procent, gdy spędzali razem czas.
Usiedli na przeciwko siebie i niewiele czasu później ruszyli w górę. Starszy uważnie patrzył na widoki jakie im towarzyszyły, chociaż musiał przyznać, że lepszy widok miał naprzeciwko siebie.
— Seul nocą jest na prawdę piękny. — szepnął Jeongin patrząc w bok z uśmiechem. Hwang przytaknął zgodnie i zaraz przeniósł wzrok na towarzysza. Ten, czując wzrok na sobie, również spojrzał na starszego i posłał mu swój radosny uśmiech.
— Cieszę się, że Cie mam, Jeongin. — powiedział szczerze. Jeongin machnął dłonią z drobnym zawstydzeniem.
— Robię to wszystko bo na prawdę cie lubie, Hyung. To nic wielkiego. — zapewnił go. Hyunjin zdążył zauważyć, że młodszy nie przepada za komplementami, do tego umniejsza sobie.
— Nie, Jeongin. To, co robisz dla mnie zasługuje na wszystko co najlepsze. — powiedział pewnie i zaraz przeniósł wzrok z powrotem przez szybę.
— Mam nadzieję, że osiągniesz w życiu wielki sukces, zasługujesz na to. — wyszeptał.Zapadła chwila ciszy. Ich wagon zatrzymał się na samej górze, jednak chyba obaj bardziej cieszyli się ze swojego towarzystwa, niżeli widoków. W końcu Jeongin odezwał się.
— Jesteś na prawdę silny, Hyunjin. — powiedział cicho, czym skutecznie zwrócił uwagę starszego. Yang uśmiechnął się pod nosem, nie patrząc w tym momencie na Hwanga.
— Podziwiam to, że idziesz przed siebie mimo tego wszystkiego co się dzieje i... Co się stanie. — przyznał. Nie miał zbytnio odwagi, by spojrzeć mu w oczy, w końcu bardzo rzadko rozmawiali na temat jego choroby. Unikali tego tematu ciesząc się wspólnie spędzonymi chwilami.— To dzięki tobie. — powiedział pewnie, na co wręcz od razu ich wzrok się spotkał.
— Sprawiasz każdy mój dzień lepszym, robisz ze mną te wszystkie rzeczy, których nie zdążyłem przeżyć wcześniej. — mówił ze spokojem. Zaraz posłał mu troskliwy uśmiech.
— Jednocześnie nie chce, żebyś przeżywał moje odejście, Jeongin. Dlatego właśnie tak się wahałem, gdy zaproponowałeś mi, byśmy spełniali moje marzenia. — wytłumaczył cicho. Zaraz westchnął cicho.
— Nie chciałem, żebyś cierpiał..Znów cisza. Hwang widział jak do oczu młodszego napływają drobne łzy. To był na prawdę ciężki temat, właśnie dlatego go nie poruszali.
Jeongin pokręcił głową i złapał za jego dłonie. Uśmiechnął się słabo, jednak szczerze.
— Będę z tobą do samego końca, Hyunjin. I nie obchodzi mnie to, że będziesz protestował. — zaśmiał się, na co i Hwang prychnął śmiechem.
— Nigdzie się nie wybieram.
YOU ARE READING
✔I don't wanna die // hyunin
FanfictionHyunjin ma zaledwie kilka miesięcy życia, lekarze nie dają mu już żadnych szans na pokonanie nowotworu. Poznaje jednego z sanitariuszy - Yang Jeongina. Ten, poznając Hwanga, pragnie sprawić, by te ostatnie chwile spędził w wyjątkowy sposób.