Rozdział _15_

42 2 1
                                    

Bałem się o życie Lwicy. Sam nie miałem siły by wstać i przynajmniej być przy niej. Każda sekunda ciszy była jak kara za to, że jej nie ochroniłem, przed tym co się jej stało. Co jakiś czas słyszałem ciche słowa, które mówiła Biedronka do mojej przyjaciółki. Jednak mówiła to tak cicho, że nie byłem w stanie nic z tego zrozumieć. Gdy traciłem już nadzieje, że to się uda usłyszałem dźwięk, który sprawił, że od razu ożywiłem się. Do moich uszu dobiegł odgłos wypluwanej wody i kaszlu. Po dosłownie kilku sekundach pojawiła się koło mnie Biedronka i pomogła mi wstać. Gdy tylko stanąłem na nogach ujrzałem ją, siedziała i dalej pluła wodą, która wydostawała się z jej płuc. Jej białe włosy opadały jej na twarz, a do tego troszkę trzęsła się z zimna. Gdy tylko Biedronka mnie puściła, na lekko chwiejnych nogach podeszłem do niej i kucnąłem przed nią. Dziewczyna po dosłownie chwili podniosła swój wzrok na mnie, a jej piękne rubinowe oczy lekko się zaszkliły. Laura rzuciła się na mnie cicho szląchając. Ja przez ten nagły ruch wywróciłem się i teraz ja siedziałem na ziemi, a ona na mnie w połowie leżała. Objołem ją delikatnie i jedną ręką zacząłem ją głaskać delikatnie po głowie, by przestała szląchać. Z jednej strony czułem się jak najszczęśliwszy człowiek na świecie, bo miłość mojego życia żyje. Zaś z drugiej strony obwiniam się za wszystko co się stało, nawet za to, że mogła zginąć. Nikt nic nie mówił, co tak naprawde nam nie przeszkadzało. Lwica cały czas wtulała się we mnie. Pod swoimi rękami czułem, że jej ciało jest całe zimne, a ona sama trzęsła się cały czas. Kątem oka ujrzałem jak Biedronka uśmiecha się, niby próbowała zrobić to dyskretnie, ale i tak to zauważyłem. Po dość dłuższej chwili pomogłem Lwica wstać. Dziewczyna ledwo trzymała się na nogach. Białowłosa podpierała się o moje ramie, gdy chciałem ją wziąć na ręce, ta od razu zdzieliła mnie po głowie chichocząc. Gdy miałem powiedzieć Biedronce, że zabiore Lwice do domu, granatowłosa pierwsza przerwała ciszę.

-Lwica, ja... chciałabym cię przeprosić, za to jak cię potraktowałam i za to, że doprowadziłam do tego, że opętała cię akuma. Przepraszam.- w głosie Biedronki, było słychać skruchę i poczucie winy. Białowłosa o własnych siłach próbowała podejść do dziewczyny, o dziwo dała rade, ale pod koniec prawie się wywróciła. Jednak Biedronka ją złapała i pomogla ustać. Laura chwyciła granatowłosą za ramiona i dziewczyny patrzyły sobie w oczy.

-Nie mam ci tego za złe. Jesteś po prostu przewrażliwiona na punkcie nowych rzeczy, bądź osób. Oceniasz zanim poznasz. Nie będę ci mówić jak masz postępować z nowościami. Jaką ścieżkę obierzesz, to zależy tylko od ciebie.- czerwonooka powiedziała to spokojnie i z opanowaniem. Biedronka wytarła szybko łze, która zdążyła jej polecieć z oka i przytuliła się do Lwicy. Ja uśmiechnąłem się i spojrzałem rozmarzony na białowłosą. Nagle mój pierścień zaczął świecić delikatnie na zielono. Po dosłownie chwili dziewczyny od siebie się oderwały i dotknęły swoich miraculów. Kolczyki Biedronki zaczęły świecić na czerwono, a naszyjnik Laury na żółto. Nagle na niebie pojawiła się wielka chmura magicznych biedronek jednak delikatnie świeciły, na czerwono, żółto i zielono. Biedroneczki rozproszyły się po całym Paryżu naprawiając wszystko dookoła. Wieża Eiffla znowu stała po 2 stronie sekfany, a miasto już nie było w ruinie. Mała część biedroneczek podleciała do mnie i gdy opkrążyły mnie 2 razy poczułem się od razu lepiej i nie czułem takiego zmęczenia. Po paru krótkich sekundach i do Lwicy podleciały magiczne zwierzątka. Okrążyły ją kilka razy, a gdy tylko od niej odleciały zniknęły już na dobre. Spojrzałem na dziewczynę, a ta wyglądała jakby było z nią wszystko dobrze. Lwica z uśmiechem na twarzy zrobiła szybki piruet, po czym skoczyła robiąc salto w tył. Jednak przy lądowaniu straciła równowagę i wpadła prosto w moje ręce. Nasze twarze były bardzo blisko siebie. Dziewczyna lekko się zarumieniła, w sumie tak samo jak i ja. Nagle odległość która nas dzieliła, została przerwana, bo czerwonooka przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała mnie w usta bardzo intensywnie. Tkwiliśmy w tym pocałunku dość długo, a gdy zaczęło brakować nam powietrza oderwaliśmy się od siebie i patrzyliśmy sobie w oczy. Nagle rozbrzmiały dookoła nas okrzyki i gwizdy, a także odgłosy klaskania. Najgłośniej gwizdała mimo wszystko Biedronka. Gdy Laura stała na własnych nogach zauważyłem, że jej policzki zarumieniły się. W sumie tak jak i ja, bo prawie połowa Paryża widziała jak się całujemy. Najprawdopodobniej ktoś to nagrał i wstawi do internetu i w tedy cały paryż się o tym dowie. Niespodziewanie Biedronka podbiegła do nas i rzuciła się na nas.

-Mam nadzieje, że dostanę zaproszenie na wasz ślub?- zapytała się granatowłosa cały czas śmiejąc się z nas, a ja i Lwica patrzyliśmy sobie w oczy lekko przerażeni.

*****

Gdy tylko wszystko wróciło do normy, dzień bohaterów oficjalnie został wznowiony. Tym razem ja i Lwica byliśmy także oficjalnymi gośćmi. Zabawa trwała, aż do wieczora. Gdy słońce zniknęła za choryzątem zabrałem Lwice na Wieżę Eiffla. Siedzieliśmy na jej szczycie, jedząc lody od André. Byliśmy także wtuleni w siebie. Czułem się jak najszczęśliwsza osoba na świecie wiedząc, że moja księżniczka jest cała i zdrowa. Wizja tego, że mogła umrzeć jest przerażająca. Szybko odgoniłem negatywne myśli. Liczy się tu i teraz. Westchnąłem cicho, jednak nie uszło to uwadze białowłosej.

-Coś się stało?- zapytała zatroskanym głosem, patrząc prosto w moje oczy.

-Nic się nie stało. Jednak przez myśli przeszło mi to, że mogłaś zginąć, gdybym w pore do ciebie nie dopłynął. Nie chciałbym cię stracić, jesteś dla mnie zbyt ważna.- mówiąc to pocałowałem ją w czoło i przytuliłem do siebie. Lwica akurat skończyła jeść swojego loda, więc oddała mojego przytulasa obejmując mnie i ściskając dość mocno. Ktoś tu nie panuje nad mocami. Przez chwile nie mogłem zaczerpnąć powietrza. Dziewczyna o dziwo szybko zareagowała i mnie póściła.

-Przeraszam...- wyszeptała szybko i odsunęła się odemnie.

Pov. Laura/Lwica

-Przeraszam...- wyszeptałam szybko i odsunęła się od chłopaka. Nawet w takich momentach moje moce muszą wariować. Chłopak wziął szybkie 2 wdechy i było wszystko dobrze. Czarny Kot ujął delikatnie swoją dłonią mój policzek i odwrócił moją głowę tak bym patrzyła mu prosto w oczy.

-Nie masz za co przepraszać księżniczko.- wyszeptał mi do ucha i pocałował mnie ponownie w czoło. Ja lekko się zarumieniłam się i uśmiechnęłam się delikatnie. Chłopak odwzajemnił uśmiech. Nagle chłopak wstał, a w tle zaczęła grać muzyka (media), którą póścił chłopak z kicikija.

-Uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną?- zapytał mnie podając mi ręka. Ja przyjełam ją przytakując. Blondyn pomógł mi wstać i przyciągnął mnie od razu do siebie. Na początku krążyliśmy patrząc sobie w oczy robiąc co jakiś czas ciekawe, powolne ruchy. Na naszych twarzach cały czas widniały szerokie uśmiechy. Potem Kot zaczął mną kręcić przez co ja robiłam piruety. Gdy zaczęła się wolniejsza zwrotka wykonywaliśmy ruchy taneczne idealnie pasujące do rytmu, były one tak zgrane, że wyglądały jak odbicie lustrzane. Tańcząc z nim czułam się wolna. Z każdym następnym ruchem moje miraculum świeciło coraz jaśniej tak jak pierścień chłopaka. Moje miraculum zaczęło szybko pikać, a było to spowodowane tym, że etap dojrzewania mocy się zakończył. Moja babcia miała racje, tylko ja mogłam temu podołać. Gdy piosenka dobiegła końca blaski wydobywające się z naszej biżuterii zniknęły, a dźwięk pikania ucichł. Chłopak chwycił mnie jedną ręką w tali, a drugą za tył głowy.

-Gdy spotkałem cię po raz pierwszy, poczułem tak mocne uczucie do ciebie, że nie potrafię go opisać, a płomień miłości zapłonął jeszcze mocniej niż kiedy kochałem Biedronkę. Teraz wiem, że kocham ciebie i tylko ciebie. Jesteś dla mnie wszystkim. Lauro Gold, opiekunko miraculum Lwa, kocham cię i zawsze przy tobie będę, na dobre i na złe.- mówił to tak spokojnie, że było czuć jak w tą wypowiedź wlewał każdą emocje jaką czuł. Ja zarumieniłam się do granic możliwości. Nie odrywając wzroku z jego zielonych oczu, chwyciłam go dłońmi za policzki.

-Zawsze?- zapytałam niepewnie.

-Na zawsze.- jego odpowiedź mnie utwierdziła, że mówi prawde. Teraz i ja czuje jak płomień miłości w mym sercu zapłonął.

-Też cię kocham, Czarny Kocie.- pocałowałam go w bardzo głębokim pocałunku. Chłopak oddał pocałunek jeszcze namiętniej. W tym samym momencie na Paryskim niebie rozbłysły światła fajerwerek, które kończyły Dzień Bohaterów, ale rozpoczynały nową historię...
Naszą historię.

Miraculum- Zawsze czy na zawsze?Where stories live. Discover now