9. Zawieszenie broni.

202 29 69
                                    


         Amadeusz wpatrywał się uważnym wzrokiem w siedzącą na niskim stołku siedmiolatkę, która z kolei wodziła znudzonym spojrzeniem po pajęczynach w rogach ścian. Dziewczynka sapnęła kilka razy i stuknęła o siebie swoimi zielonymi kaloszami. Mężczyzna tak naprawdę jeszcze nigdy nie widział jej w innych butach. Niezależnie od pory roku Amelka zawsze występowała w kaloszach. Ewentualnie czasem pojawiały się nowe kolory, albo biegała po klatce na boso, ku zgrozie swojej zmęczonej matki.

        – Mama mówi, że w pajęczynach jest dużo kurzu dlatego są takie ciemne – odezwała się, nie spuszczając wzroku z górnych partii ścian. – A w kurzu jest bród. To niehigieniczne, wiesz? Znam takie słowo, oglądałam tę panią co ma białe rękawiczki.

         Amadeusz posunął wzrokiem na to złączenie ścian i sufitu i nagle zrobiło mu się wstyd przed dzieckiem. Amelka tak działała na ludzi. Mimo że miała zaledwie siedem lat potrafiła zagiąć niejednego dorosłego, wprowadzić w konsternacje i wjechać na ambicję.

         – Jak kupię sobie drabinkę to posprzątam.

         Dziewczynka zmarszczyła czoło.

         – Jesteś duży – zauważyła.

         – Ale nie aż tak duży.

         Amelka kilka razy przeskoczyła wzrokiem ze ścian na Amadeusza, a potem łaskawie pokiwała głową.

         – A co to jest? – Wskazała dłonią na kserokopiarkę.

         – Taka maszyna, w którą wkłada się kartki, a z drugiej strony wyskakuje więcej takich samych.

          I znów małe brwi ściągnęły się ku sobie.

         – Jak?

         – Słucham?

         – No jak to się robi? Przecież nikt tam nie siedzi i nie robi tych innych kartek.

         W tym momencie do studia weszła młoda kobieta w zimowej kurtce i czarnych nausznikach. Amelce zabłyszczały oczy.

         – Dzień dobry – odezwała się klientka.

         – Dzień dobry – odpowiedział Amadeusz, zerkając z ukosa na dziewczynkę, która przygryzała właśnie dolną wargę. – Słucham panią.

         Kobieta poinformowała go, że na maila wysłała mu zdjęcia, które chciała, by jej wydrukował. Podszedł więc do stojącego nieco z tyłu komputera i zalogował się na pocztę. Odszukał odpowiednią wiadomość i wyskoczyło mu kilka załączników po cztery zdjęcia w każdym.

        – Jaki format? – zapytał, przelotnie na nią zerkając znad ekranu.

         – Taki standardowy.

         Skinął głową, dostrzegając że Amelka wyjątkowo się wierci na swoim taborecie.

         – Będziesz chora – wypaliła w końcu do klientki.

         Mama Amelki wielokrotnie jej przypominała o standardach dobrego wychowania i o tym, że nie można do obcych, dorosłych ludzi mówić na „ty", ale dziewczynka wielokrotnie o tym zapominała.

         – Co takiego? – zapytała kobieta, a jej usta rozciągnęły się w nieco zdezorientowanym uśmiechu.

         Dziewczynka wzięła głębszy oddech i wyprostowała plecy.

PorozumienieWhere stories live. Discover now