Rozdział I-Przeszłość może zniszczyć przyszłość

28 7 1
                                    

                                                                              Harper

-,,Harper pośpiesz się!"

To pierwsze słowa, które słyszę na co dzień, kiedy budzę się nie wyspana po zarwanej nocy oglądając serial. Bez chęci do rozpoczęcia kolejnego dnia ubieram się i przygotowuję wszystko do szkoły. Dzień jak zawsze od roku, mimo pięknych porannych promieni słońca wydaje mi się ponury i pochmurny. Mam pragnienie, aby wrócić pod kołdrę i płakać zanurzając się w wspomnieniach.
Właśnie dziś mija równo 365 dni odkąd dostałam najgorszą wiadomość w moim życiu- moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Jakby nigdy nic bezpiecznie i zgodnie z przepisami wracali z miejsca gdzie podpisywali umowę z właścicielem nowego mieszkania zakupionego dla mojego brata.
Byłam wtedy w naszym domu razem z opiekującym się mną bratem i oczekiwałam ich powrotu, żeby tak jak robiliśmy co roku od 10 lat zrobić wieczór filmowy całą rodziną. Kochałam, a raczej nadal kocham ich całym sercem i nie potrafiłam znieść myśli, że zdanie ,,Papa słońca za parę godzin wrócimy" były ostatnimi słowami jakie usłyszałam z ich ust. Opuścili mnie zbyt szybko.
Na pogrzebie każdy powtarzał tylko słowa ,,Współczuję" ,,Wszystko będzie dobrze" ,,Pamiętaj Harpi czas goi rany"- ale to nieprawda, bo ja nadal czuję niesamowity ból i nie mam ochoty żyć dalej bez nich żyć. Nie mam motywacji by wstać, ani robić coś cokolwiek innego niż płakać czy oglądać Netflixa. Na każdym kroku widzę wspomnienia związane z nimi, które doprowadzają mnie do łez. Mam wyrzuty sumienia, że przez te 15 lat nie spędziłam z nimi jeszcze więcej czasu. Przez to wszystko straciłam też moich przyjaciół. Został mi tylko mój starszy brat- Zayden.
Nie mam nikogo , do którego miałabym zaufanie by powiedzieć o moich problemach czy okazać prawdziwe uczucia, które mną rzucają. Mimo tego, że mój brat stara się być dobrym ja nadal nie czuję się w tym domu bezpiecznie. Czuję pustkę. Nie czuję jakbym była w moim kochanym domu, który widywałam w snach. To tak jakbym mieszkała teraz w obcym mieszkaniu. Nadszedł czas, aby otrząsnąć się z tych bolesnych wspomnień, ale nie potrafię.

- Harper!- znów usłyszałam głos Zayden'a.

Zeszłam na dół udając jakby nigdy nic się nie stało i próbując powstrzymać moje łzy odpowiedziałam:

- No już idę. Nie mogłeś chwilę poczekać?

- Zaraz spóźnię się do pracy, a ty do szkoły dobrze o tym wiesz- odpowiedział lekko zdenerwowanym głosem spoglądając na moją twarz.

Już myślałam, że zauważył moje mokre od płaczu oczy, ale za chwilę odwrócił się sięgając po kanapkę, którą mi przygotował.

-Tylko tym razem ją zjedz- rzekł podając mi ją do rąk.

- Dobrze.

-Jesteś głodna? Chcesz zjeść śniadanie? Przygotowałem jajecznicę.

-Nie- powiedziałam to ze smutkiem mimo, że byłam straszliwie głodna, bo przypomniało mi się jak mama podawała mi ją co czwartek. Smakowała wspaniale. Jajecznica Zayden'a też była dobra, ale nigdy nie będzie tą samą, którą jadłam z mamą.

-No okej, jeżeli jesteś już gotowa to mogę zawieźć cię do szkoły.

- Mogę pójść pieszo!- krzyknęłam, aby tylko uniknąć jego odprowadzania mnie z parkingu pod szkołę, żebym przypadkiem ,,nie wpadła pod samochód".

- Nie trzeba.

Kiedy usłyszałam te słowa poczułam się rozczarowana tym, że szesnastolatka nie może sama przejść się te 2 kilometry do liceum.
Wiedząc, że mój brat nie zmieni zdania i tak jak zawsze może zakończyć się to tylko kłótnią, rzuciłam na niego wzrok i powiedziałam, że możemy iść już do samochodu.
Wzięłam na swoje ramię plecak i włożyłam do jednej z jego przegródek kanapkę zrobioną przez brata. Zayden otworzył przede mną drzwi i wskazał ręką, abym wychodziła na zewnątrz. Weszliśmy do naszego auta- białego mercedesa, którego Zayden dostał od taty w prezencie. Droga do liceum przebiegała tak jak zawsze. Nic nie mówiłam, żeby uniknąć rozmów, które mogłyby przyczynić się do wypływu łez. Odpowiadałam jedynie jednym lub dwoma słowami na rutynowe pytania Zayden'a.
Stanęliśmy na parkingu. Sięgnęłam jak najszybciej po plecak i krzyknęłam słowo na pożegnanie, aby uniknąć odprowadzania mnie pod szkołę przez brata. Zayden jednak miał inne plany.

The spark of a HeroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz