Rozdział III- Nie każdy płacz kończy się na łzach

13 5 0
                                    

Harper

Miałam już dość.

Patrząc na tykające wskazówki zegara miałam wrażenie jakby minuty był godzinami, a sekundy minutami. Czas ciągnął się tragicznie- w zasadzie, tak jak zawsze kiedy na coś czekamy.

Leżałam na łóżku bez jakiegokolwiek zajęcia. Nie miałam ochoty nawet przeglądać telefonu, nie wspominajmy już też o jutrzejszym teście z chemii, na który miałam się uczyć. Moje oceny były nie najlepsze, ale nie miałam psychicznie siły, żeby się nimi przejmować.

Czekałam i czekałam.

Ile jeszcze mogą tam siedzieć? Co tak ważnego ma Zayden do powiedzenia tej idiotce? Jeśli dobrze pamiętam, niewiele czasu temu nie chciał jej znać , więc, co się zmieniło? Wzięłam głęboki wdech powoli próbując uspokoić swoją burze mózgu.

Z trudem zerknęłam na plecak szkolny byle jak rzucony obok biurka. Westchnęłam, znów kierując mój wzrok w stronę jasnego, prawie ,że białego sufitu. Wierciłam się nie mogąc znaleźć dobrej pozycji do odpoczynku. W tym momencie nawet poduszki nie zdawały się być wygodne. Przypominały raczej coś twardego- na przykład cegłę.

Po raz kolejny mój wzrok powędrował w miejsce gdzie leżał materiał z zamkami wypełniony po brzegi książkami (tak zwany ,,cudowny" plecak). Już zaczęłam wyobrażać sobie Zayden'a zawracającego mi głowę o durne oceny, których nawet ,,nie raczę łaskawie poprawić".

Szczerze. Ale to tak szczerze- nie miałam zielonego pojęcia co robić. Posłuchać brata i spróbować wrócić do rzeczywistości, tak jakby... jakby to... w sensie... śmierć rodziców nigdy się nie wydarzyła i wszystko było po staremu. Tylko ,że ja chyba nie umiem wrócić do normalnego życia. Ciężko mi przyswoić sobie myśl, że w tym świecie już nigdy nie wtulę się w ramiona taty. Nigdy nie przyłożę skroni do ramienia mamy. Coś czego najbardziej się bałam i o czym nie potrafiłam myśleć, stało się moim towarzyszem życia codziennego.

Śmierć.

Z trudem wymawiam to słowo. Może rzeczywiście za bardzo dramatyzuje? Możliwe, ale odczuwam strach, że jeżeli zacznę żyć dawnym życiem to całkiem zapomnę o wspomnieniach związanych z rodzicami, czego nie mogłabym sobie wybaczyć.

Dlaczego ja? Na świecie jest tyle rodzin, czemu to ja musiałam stracić swoją w tak wczesnym wieku? Dorastając wiedziałam, że to się stanie, tylko czemu tak nagle i szybko?

Moje oczy znowu stały się szklane i chyba już bezpowrotnie. Czy jeszcze kiedyś ujrzę w lustrze moje piękne duże brązowe oczy, które wcześniej tak kochałam? Czy zaznam jeszcze kiedyś dnia, kiedy w żadnym momencie nie będę ociekać łzami? Czy kiedykolwiek jeszcze poczuję się naprawdę kochana? Czy przestanę odczuwać wreszcie tą waloną pustkę w sercu? Najgorsze jest to, że odpowiedzią, na każde z tych pytań jest –Nie wiem. Nie wiem również czy kiedykolwiek uzyskam na nie odpowiedź. Wzięłam głęboki wdech, a następnie głośno wypuściłam porcję powietrza przez usta. Wciąż patrzyłam na plecak. Był czarny z trzema, małymi wyszywanymi różami na środku.

Pamiętam kiedy byłam w 6 klasie gimnazjum. Dostałam, wtedy pierwsze miejsce w konkursie o literaturze angielskiej. Rodzice byli ze mnie dumni i obiecali sprawić mi prezent. Marzyłam wtedy o plecaku, który miała moja koleżanka- śliczny plecaczek z kwiatami. Miałam niesamowitą fazę na czerwone róże, widniały one nawet na moich ścianach (niestety teraz już są zamalowane). Zay na pewno przyzna, że parę lat temu wnerwiałam go jakąś wymyśloną przez moją wyobraźnię piosenką, wierszykami czy ciekawostkami o kwiatkach. Był wkurzony, bo będąc w 12 klasie musiał uczyć się na egzaminy, a ja zawracałam mu głowę durnotami. Słuchał mnie w tamtym momencie chyba prawie 24/7. Niestety nie mieliśmy za bardzo pieniędzy na tak drogi plecak. Ale moja mama obiecała mi, że je wyszyje, i aż do teraz widać je codziennie w moim outficie do liceum.

The spark of a HeroWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu