rozdział czwarty

26 2 1
                                    

Dzisiaj wstałam najpóźniej jak tylko pamiętam bo aż o 13,widać że wczorajsza impreza była mocna.
Prawie nic nie pamietałam z tej nocy.
Pamiętam tylko że rozmawiałam z Raf'am ale nie mam pojęcia o czym.
Mam nadzieje że nie palnełam czegoś głupiego bo każdy wie jak to jest po pijaku.
Odrazu gdy wstalam weszłam do łaznienki a kiedy popatrzyłam w lustro poprostu się przeraziłam,mój makijaż prawie wogole nie istniał a włosy.To nie były nawet one.To było siano.
Przez mój stan wzięłam szybki prysznic by wygaldac chodź trochę jak człowiek.Po wyjściu ubrałam jinsowe krótkie spodenki i do tego szary crop top na ramiączkach.
Postanowiłam zejść do kuchni coś zjeść.Kiedy schodziłam ze schodów usłyszałam znajomy mi głos.
Gdy byłam już w wejściu zobaczyłam Sarah,która odrazu gdy mnie zobaczyła rzuciła mi się na szyję

-Boze,gdzie ty byłas-oderwala się odemnie trzymając za ramiona-tak bardzo się martwilam.

-Poszlam do domu,mówiłam twojemu bratu-zmarszczylam brwi.

-A czemu mi nic nie powiedziałaś?!-krzyknela-przepraszam poprstu się martwilam-jeszcze raz mnie mocno przytuliła na co odalam uścisk-idziesz do mnie?-zapytala odrywając się.

-No okej ale muszę się ogarnąć-westchnelam-po wczoraj wyglądam jak trup-przewrocilam oczy-chodz-wzielam ja za rękę i poszłyśmy do mojego pokoju.

-Wow ale tu pięknie-skomplementowala blondynka zwiedzając mój pokój.

-No muszę przyznać że ładny dom moi rodzice wybrali-zasmialam się zaczynając się malować.

-Szykujesz się tak dla Rafe'a?-zapytała chichotajac na co ja tylko przeprosiłam oczami.

-Dobra to co idziemy?-zapytalam gotowa do wyjścia.

-Jasne chodź-odpowiedziala miło po czym skierowaliśmy się do jej domu.

-Tato wróciłam-krzyknela.

-Okej,sama czy z kimś?-zapytał wychodząc ze swojego gabinetu.

-Przyszlam z Layla-popchnela mnie lekko w stronę jej taty

-Witaj kochanie-przytulil mnie na co ja odwazjemnilam uścisk

-Dzien dobry-oderwalismy się od siebie po czym pokierowałyśmy się do pokoju Sarah.

-Dobra opowiadaj o tym chłopaku z Francji-powiedziala z ekstyrpacja blondynka.

-No to tak ma na imię Victor-westchnelam-poparostu jest idealny-rzucilam się na jej łóżko-ma piękne brązowe oczy-rozmazylam się-jest co najważniejsze wysoki, i to w chuj wysoki-dzieevzyna uważnie mi się przysluchiwala co jakiś czas na jej twarzy wkradał sie uśmiech-jest szatynem,no i co ja ci mogę jeszcze powiedziec.JEST POPROSTU IDEALNY-lekko krzyknęłam łapiąc się rękami za twarz,nagle usłyszałyśmy jakieś pukanie.

-Prosze-krzyknela blondynka,odziwo do pokoju wszedł Rafe.

-Sarah tata cię wola,zejdz na chwilę na dół-podrapal sie po karku lekko sie uśmiechając

-Okej-przewrocila oczami-zaraz przyjdę kochanie-powiedziala flirciasrko na co szatyn się trochę zdziwił.

-A ty co tak stoisz?-zmarszczylam brwi-Sarah już poszła-usiadlam na łóżku.

-Layla-zakluczyl dzwi po czym lekko się do mnie zbliżył-kto to ten Viktor-powiedzial powstrzymując złość ale coś mu to nie wychodziło.

-Co cię to interesuje-odpowiedzialam chamsko.

-Interesuje-powiedzial krótko,wcale nie lepszym tonem od mojego-posluchaj-usiadl kolo mnie-Nie chce żebyś się z nim zadawała.

-Slucham?-wstalam na równe nogi-czy ty sie słyszysz?-zapytalam z irytacja-zabranisz mi się zadawać z chłopakiem w którym jestem zakochana??!-lekko podniosłam głos.

-Uspokoj się-wstal przyczyn zacisnął pięść

-Nie Rafe-przyblizylam się do niego-nie jesteś nikim ważnym żeby mówił mi co mam robić-uderzylam go w twarz.

-Oj Layla-uśmiechnąl się-chcialem być miły ale widać że z tobą się nie da-momentalnie z jego twarzy zszedł uśmiech i nastapil gniew-jestes kurwa moja i nie masz prawa zadawać się z innymi-zlapal mnie za nadgarstek mocno zaciskając.

-Pusc mnie to boli-popatrzylam na niego ze strachem w oczach.

-Boisz się mnie?-zapytał wpatrując się mi w oczy,w jego oczach nie widziałam nic więcej niż zazdrość i złość.

-Nie,proszę zostaw mnie to boli-spojrzalam na niego błagalnie na co szatyn rozluźnił rękę i mnie wkońcu puścił,nagle usłyszałam mocne bicie w dzwi słysząc Sarah która krzyczała żebym otworzyła.
Wkońcu Rafe się zlitował i otworzył drzwi wychodząc poprstu bez słowa.
Nawet nie powiedział przepraszam.Jestem pewna że jutro mnie będzie błagał o wybaczenie.Ale nie.Nie wybaczę mu tego.Mam dość jego i tej pierdolonej zazdrości.

-Jezu Layla wszytko dobrze-podbiegla do mnie blondynka przytulając mnie.

-Tak wszytko dobrze-Sklalamalam.Nic nie było dobrze,nie wiedziałam o co może chodzic Rafeowi z słowami "jesteś moja" chyba serio się we mnie zakochał.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 04 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

enemies of love/Rafe Cameron Where stories live. Discover now