Byłeś dla mnie jak róża
Piękny zewnątrz, cud natury
Nawet nie zauważysz, jak się pochłoniesz tej piękności
Bo cię niemiłosiernie zrani
Gdy tylko zapragniesz ją chwycić bardziejByłeś dla mnie jak ta letnia burza
Spokojny, gaszący największe namiętności
A wraz z tą burzą największe zniszczenia
Ból straty, płacz i zgorszenia
Zburzone dziecięce marzeniaByłeś dla mnie jak autostrada
Prosta, wiodąca do upragnionego celu
A potem te wszystkie zjazdy, zakręty
W których można się zgubić
I już nie wrócićByłeś dla mnie jak ulubiona piosenka
Której dźwięk był moim najukochańszym
Której dźwięk po latach wywołuje wspomnienia
Niechciane
Tego, co było, nie wróci z dalekaByłeś dla mnie jak nadzieja
Wodzi cię atrakcyjnością, ale w ostateczności
Okazuje się, że przecież to tylko nadzieja
Nie ma gwarancji, że będzie jak powie
Uwiodła i nie ma powrotuByłeś jak to jedno miejsce
Które domem można nazwać
Którego zapach tak bardzo dobrze znam
Przypomina że kiedyś
Byłam mała i bezbronna
Choć to się nie zmieniłoByłeś jak to najgorsze wspomnienie
Pojawiasz się w mojej głowie gdy nie chcę
Wyprzeć próbuję ten obraz
Mimochodem i tak go przywołuję
Bo mimo że jest elementem mnie
Tak bardzo nie chcę, by nim byłDlaczego więc piszę, że byłeś?
Skoro nadal jesteś?