Rozdział 22: Bloody Devils

671 20 12
                                    

Rozalia

Wyszłam z klasy, kierując się na stołówkę u boku El.
Minął tydzień od sytuacji kiedy Louis został u mnie na noc. W niedziele rano, gdy wstałam Louisa już nie było. Ale muszę przyznać, iż nigdy tak dobrze się nie wyspałam jak w ramionach czarnookiego.

- Tak mi się nie chce.- jęknęłam męczeńsko.

Dzisiaj był piątek, po lekcjach chciałam iść po prostu spać. Byłam tym wszystkim zmęczona. Dziadkowie w poniedziałek przeprowadzili się do małego domku, mieszkali od nas tylko dwa domy dalej. Za to wujek zaczął wynajmować mieszkanie w Santa Monica.
Wcześniej mieszkali w San Diego. Przeprowadzili się tam po dowiedzeniu się że mama jest w ciąży.
Usiadłyśmy przy stoliku, zawsze przy nim siadałyśmy same.

- Jak tam w ogóle układa ci się z Mattem? Bo coś pomiędzy wami zaiskrzyło.- spytałam blondynki.

- Dobrze, czasami z sobą piszemy i rozmawiamy.- odpowiedziała.

- Może...- nie dokończyłam, bo przed nami stanął przystojny szatyn.

Miał błękitne oczy i brązowe włosy, do tego uśmiechał się uroczo. Miał miły wyraz twarzy. Był ubrany w błękitną bluzę z kapturem oraz czarne spodnie. Wydaje mi się że jest w moim wieku.

- Przepraszam że przeszkadzam, ale mógłbym z wami usiąść?- zapytał.

- Pewnie.- odparła Ellie.

Chłopak usiadł obok zielonookiej dziewczyny.

- Jesteś chyba nowy co nie? Bo jeszcze tu nie widziałam.- rzuciła El.

- Tak jestem tu nowy.- podrapał się po karku.- W ogóle to jestem Olivier. Olivier Evans.- podał rękę blondynce, uśmiechając się z dołeczkami.

- Ellie Taylor.- uścisnęła jego dłoń.

Następnie Olivier wyciągnął do mnie rękę.

- Rozalia Williams.- rzuciłam, podając mu dłoń.

***

Z Olivierem przegadałyśmy cały lunch, chłopak okazał się bardzo miłym, ciekawym i zabawnym człowiekiem. Okazało się też iż szatyn chodzi na niektóre zajęcia z nami.
Weszłam do klasy, miałam jeszcze jedną godzinne lekcyjną. Za to Ellie i Olivier skończyli już lekcje.
Usiadłam w ostatniej ławce, czekając na rozpoczęcie lekcji Hiszpańskiego. Nie za bardzo lubię tą lekcje, bo nie mam za bardzo głowy do języków. Tak jak El. Ale wolałam Hiszpański, niż Francuski.

Nawet nie wiem kiedy dosiadła się do mnie czerwonowłosa dziewczyna, była to Dixie Diaz. Dixie chodziła na niektóre lekcje ze mną i Ellie. Diaz i jej przyjaciółka Audrey Halt, są tymi jedyni popularnymi laleczkami, które mają bogatych starych i myślą że wszystko im wolno, nie mają szacunku do nikogo i do niczego. Z Audrey dało się pogadać, ale tylko wtedy gdy obok nie było Dixie.

- Cześć Rosalie.- powiedziała dziewczyna.

- Rozalia.- poprawiłam ją, przewracając oczami.

Zaczęła do mnie gadać jakieś bzdury, ale jej nie słuchałam. Iż skupiłam się na wiadomości od Louisa. Zdziwiło mnie to że Dixie w ogóle coś do mnie mówiła, obie nie pałałyśmy do siebie sympatią.
Weszłam w wiadomości z Lee.

Wiadomości:

Louis: Co robisz?

Z Louisem nie kontaktowałam się przez tydzień.

Promyczek: Jestem w szkole

Promyczek: A ty?

Louis: pomagam ojcu.

Mój mały promyczek #1 Nadzieja (Trylogia Promyczek) [W TRAKCIE KOREKTY]Where stories live. Discover now