Rozdział 13

242 8 1
                                    




We wtorek obudziłam się chwilę po ósmej rano. Przeszywający ból głowy nie dawał mi spokoju, przez co byłam zmuszona podnieść się wcześniej niż było to konieczne. Podciągnęłam się na przedramionach i usiadłam na miękkim materacu. Z szafki nocnej wyciągnęłam jakieś tabletki przeciwbólowe i zażyłam jedną pastylkę. Popiłam ją dużą ilością wody, którą zawsze mam przy łóżku. Przeczesałam palcami dłoni swoje potargane włosy i oparłam się o zimną ścianę. Po chwili przypomniałam sobie wydarzenia poprzedniego wieczoru, które niestety nie okazały się być tylko złym snem.

Rozmowa z tamtym nieznajomym mężczyzną bardzo mną wstrząsnęła. Nawet nie jestem w stanie wyjaśnić, co dokładnie się ze mną wtedy stało. W sekundę mnie sparaliżowało. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, ani się ruszyć. Szybko bijące serce nie pozwalało mi normalnie funkcjonować. Nie wiem jakim cudem udało mi się zebrać ostatnie siły i zadzwonić do Jayden'a.

Chłopak posiedział ze mną jeszcze chwilę i obiecał, że nic mi się nie stanie. Nie byłam pewna, czy mógł mi to zagwarantować na sto procent, jednak naiwnie w to wierzyłam. Albo chciałam wierzyć.

Niedługo potem udałam się do swojego pokoju, aby zdążyć przed ciszą nocną. Przebrałam się w za duży szary T-shirt i położyłam do łóżka. Nie potrafię stwierdzić, w którym momencie zasnęłam. Zmęczenie, jakie mi towarzyszyło tamtego dnia sprawiło, że w szybkim tempie odpłynęłam.

Rano stwierdziłam, że odpuszczę sobie wykład z prawa rzymskiego. Byłam zbyt roztargniona po ostatnim wieczorze, dlatego potrzebowałam chwili wytchnienia. Napisałam krótką wiadomość do Logana, z którym chodziłam na te wykłady, żeby wysłał mi potem notatki. Sama udałam się do łazienki i wzięłam gorący prysznic, który pozwolił mi na chwilę ukojenia.

Na spokojnie zdążyłam się przygotować na ten dzień. Ubrałam jasne dżinsy i szary sweter. Włosy rozczesałam. Postawiłam na lekki makijaż, jednak z większą ilością korektora niż zwykle, co i tak nie pomogło w pełni zakryć moich worów pod oczami. Na stołówce przygotowałam sobie kawę na wynos i ruszyłam w stronę swojego wydziału.

Przed wejściem głównym stał już Miller, który kończył palić swojego papierosa. Mimowolnie moje kąciki ust delikatnie drgnęły na jego widok.

– Jak się czujesz, Biedroneczko? – zapytał spokojnie, przydeptując niedopałek butem.

– Dokładnie tak jak wyglądam – odparłam bez entuzjazmu i oparłam się o barierkę, stając naprzeciwko niego.

– Czyli zajebiście – ocenił brunet, delikatnie się uśmiechając. Dlaczego zrobiło mi się ciepło na sercu? – Gotowa na statystykę? – zapytał po chwili.

– Mhm... – mruknęłam biorąc łyk kawy do ust. Ciepły papierowy kubek przyjemnie rozgrzewał moje skostniałe palce. – Nie mogę się już doczekać, czego nowego się dzisiaj nauczę – dodałam z lekkim sarkazmem.

– W takim razie chodźmy – odparł, otwierając przede mną drzwi i wpuszczając mnie do środka.

Udaliśmy się do odpowiedniej sali i zajęliśmy nasze stałe miejsca pod oknem. Chłopak zajął miejsce po mojej prawej. Między nami nastała cisza. W spokoju dopijałam swoją kawę, kiedy do pomieszczenia wszedł profesor Robertson. Zamknął za sobą drzwi i podszedł do biurka, na którym odłożył swoją skórzaną teczkę. Wyciągnął z niej plik kartek i podał je osobom w pierwszym rzędzie. Po chwili każdy miał je na swoich stolikach.

Tego dnia nie byłam poproszona o rozwiązanie zadania przy tablicy, co bardzo mnie cieszyło. Godzina zajęć minęła mi wyjątkowo szybko. Zapakowałam swoje rzeczy do torebki i opuściłam pomieszczenie, kierując się do strefy relaksu.

The Rules We Broke. Dylogia Rules #1 [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now