Najdroższy ze skarbów

88 6 8
                                    


Ostrzeżenie: Opowiadanie zawiera ekspresyjne sceny erotyczne.

Czas akcji: pomiędzy 18 - 19 rozdziałem trzeciego tomu Klanu Smoka „Bestii"


Dolina powitała ich nocnym mrokiem, mżawką i przejmującym zimnem. Wiatr przewiał Kitsu na wskroś, kiedy tylko smok wrócił do ludzkiej postaci. Z troską obejrzał się na stojącą nieruchomo Enis. Nie odezwała się ani słowem, odkąd wylecieli z Argerriten zostawiając za sobą rozbite lustro i plamy krwi na ścianach i podłodze.

Podszedł do dziewczyny i ostrożnie objął jej ramiona.

– Jesteśmy na miejscu.

– Widzę – burknęła. – Przecież sama zsiadłam ci z grzbietu, masz mnie za debilkę?

Wysunęła się spod jego ramienia i długimi krokami ruszyła w stronę majaczącej w ciemności chaty. Ciemne okna potęgowały dojmujące poczucie pustki i samotności, które od dawna już gnębiło Kitsu.

Westchnął i ruszył za przyjaciółką.

– Czekaj – powstrzymał ją. – Muszę ściągnąć zaklęcia.

Przeszedł do przodu i zajął się zabezpieczeniami, które wraz z Altamirem założyli tu wiosną. Kiedy opuszczali swój niewielki dom nie sądzili, że minie tak wiele miesięcy zanim któryś z nich tu powróci. Ani tego, że tak wiele w tym czasie ulegnie zmianie...

Poddając się ponurym rozmyślaniom uchylił drzwi. Uderzył go zapach wilgoci i stęchlizny, a w twarz załaskotała pajęczyna. Wzdrygnął się. Wcześniej miał nadzieję, że będzie mógł poprosić Enis, żeby uporała się z wszelkimi stawonogami, które przez lato i jesień musiały się zalęgnąć w domu, ale wyraźnie nie była w nastroju i nie chciał jej drażnić. Musiał wziąć to wymagające wielkiej odwagi zadanie na swoje barki.

Rozpalił magiczną kulę i wnętrze zalało światło. Potarł skostniałe z zimna dłonie i rozejrzał się po zakurzonej kuchni.

– Zaraz rozpalę i zrobi się ciepło.

Rzucił odpowiednie zaklęcia. Mimo to nie zamierzał polegać tylko i wyłącznie na nich. Kucnął przy palenisku i zaczął rozpalać ogień. Kątem oka zerkał na towarzyszkę, która rozglądała się z wyraźną rezygnacją.

– Ugotuję nam kolację – zagadnął pocieszająco. Bardzo chciał, żeby w końcu zaczęła z nim rozmawiać. Ta ciucha, wycofana osoba była mu przeraźliwie obca.

Pomimo jego starań Enis mruknęła obojętnie:

– Wiesz, nie jestem głodna. Chyba pójdę do siebie...

Chwyciła swoją sakwę i skierowała się do pokoju, który zajmowała wiosną.

Trzasnęły drzwi.

Kąciki ust Kitsu opadły z rezygnacją. Tęsknił za swoją przyjaciółką, kompanką przygód i... ukochaną. Jednak wydarzenia ze schyłku lata miały tak dewastujący wpływ na Enis, że cokolwiek między nimi zaczynało się rodzić, umarło zanim zdążyło rozkwitnąć. Jak jednak mógłby ją za to winić? Tak wiele serca poświęcała chorej Yuno, że niewiele już zostawało go na cokolwiek innego.

Pochylony nad kociołkiem ośmielił się sięgnąć myślą ku Altamirowi.

Miro? – zagadnął. – Dolecieliśmy. Co u was?

Musiał go obudzić, bo myśli, które do niego dotarły, były nieco niewyraźne. Odebrał wysłane mu przypadkowo wrażenia ciepła i miękkości. A także coś bardzo ulotnego, jak napełniający spokojem zapach, dotyk, gładkość skóry...

[ONE-SHOT]Najdroższy ze skarbów | +18Where stories live. Discover now