Rozdział 5 1/2

29 2 38
                                    

Ta kuchnia naprawdę potrzebowała remontu.

Przez przeciekający dach fioletowa ściana sczerniała od zbierającego się tam grzyba. Gdzieniegdzie odpadała farba, a z kaloryfera ciekła woda do plastikowego wiaderka po śledziach. Zawsze, gdy Kiaran zwracał na to uwagę, tata uśmiechał się tylko do niego.

"Nie jest jeszcze tak źle" mówił. "Ale wiesz co? Myślę, że to właśnie w tej kuchni jest fajne. Te niedoskonałości dodają jej uroku."

W lepsze dni Kiaran czuł, że jego ojciec ma rację. Po co komu nowoczesny, zadbany, ale przeciętny i nudny dom, skoro można mieć własne królestwo? Każdy wakacyjny poranek spędzony na popijaniu kakao przy krzywym, drewnianym stole był przytulny i przyjemny. To miejsce koiło jego duszę i myśli, dlatego któregoś razu mama urządziła mu na parapecie jego własny kącik. Kocyk, kilka poduszek i zawieszone na ścianie lampki sprawiały mu tyle radości, że spędzał tam więcej czasu, niż w swoim pokoju.

W sypialni zamykał się zazwyczaj wtedy, gdy coś było nie tak.

— Mogę wejść? — usłyszał w jeden z tych dni. Mruknął wtedy ponure "jeśli musisz" i otulił się mocniej kołdrą. Mając dziesięć lat, czuł się wtedy, jakby chował się w puszystej chmurze.

Po chwili drzwi się otworzyły i dołączył do niego jego brat. Allistor zabrał mu większość kołdry i sam się pod nią schował. Na krzywe spojrzenie odpowiedział jedynie uśmiechem.

— Masz o wiele wygodniejszą pościel ode mnie, wiesz? — zagaił, teatralnie ocierając twarz o materiał. — Może chcesz się zamienić?

Kiaran przyjrzał się kołdrze, jakby próbował doszukać się w niej jakiejkolwiek wyjątkowości.

— Mmm... Nie. Twoja pewnie cuchnie bąkami — odparł.

— Ej, wcale nie!

— Myślisz, że nie wiem, jak pierdzisz przez sen?

Allistor spalił buraka i szturchnął lekko brata. Kiaran, który wcześniej wydawał się nadąsany, mimowolnie lekko się uśmiechnął.

— No dobra, to teraz powiesz mi, co się stało?

Odrobina rozbawienia, jaką zdołał wcześniej wywołać na twarzy młodszego, natychmiast zniknęła. Ten skulił się z powrotem i odwrócił głowę, czując, jak robi mu się chłodniej.

— Gdzie jest mama? — spytał, choć doskonale znał odpowiedź. Widział wcześniej, że nikt nie śpi na kanapie, ani nie krząta się po kuchni. Znał grafik matki na pamięć i był pewien, że tego dnia kończyła pracę przed południem.

Jego brat westchnął i przyciągnął go do siebie. Po chwili Kiaran poczuł, jak Allistor gładzi jego ramię. Zrobiło się nieco cieplej. 

Chciałby, żeby mama przytulała go tak często, jak robił to Alli.

— Pojechała do taty — padła odpowiedź. — Wróci za dwa dni.

— A.

Cisza między nimi trwała i trwała. Kiaranowi to w sumie nie przeszkadzało. Póki nie musiał wylewać swoich żali i martwić brata, który i tak miał mnóstwo na głowie, było dobrze. Posiedzą, popatrzą się w sufit... Aż zasną wsłuchani w ciszę.

— Wiesz co? Mam pomysł!

Albo jednak nie.

— No dawaj — mruknął bez przekonania. Zawsze jak Allistor miał pomysł, oznaczało to nic innego, jak wyjście z domu i zrobienie czegoś "fajnego".

— Pokażę ci superowe miejsce nad jeziorem, które ostatnio znalazłem. O, weźmiemy też Szczurka!

Oczywiście. Kiaran jęknął i schował się pod kołdrą.

Dzieło Potwora | Księga Pierwsza | Pierwszy SzkicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz