Rozdzial 1. Wieczorna kolacja.

73 7 1
                                    

Jak zwykle, poranek zaczęłam od przejrzenia moich social-mediów. Szczerze to nie wiem czemu, zawsze to robiłam. Może dla tego, ze jestem uzależniona od Tik Toka? Możliwe. Czy chciałabym przestać? Nie.

Po niespełna 15 minutach, wstałam z łóżka i założyłam moje ulubione, puchowe kapcie w kolorze pudrowego różu. Definitywnie nie był to mój ulubiony kolor. Ale jakimś cudem, miałam sentyment do tych kapci.

Zeszłam na dół do kuchni, i przy wyspie,na czarnym hokerze, jak zwykle siedziała moja mama. Popijając czarną jak smoła kawę. Dziwiłam się jak ona może to pic, ja byłam bardziej zwolenniczka kawy z mlekiem i dużej ilości cukru. Pewnie kiedyś nabawie się od tego cukrzycy, ale no coz raz się żyje co nie?

-Hej, mamo.

odezwałam się wchodząc do kuchni, nie musiałam długo czekać na odpowiedzieć, brunetka spojrzała na mnie z ukosa ściągając okulary z nosa

-witaj Veronico.

Odpowiedziała moja mama. Uśmiechając się do mnie, jak zwykle miała te swoje dołeczki, które każdego rozczulały.

-Jak się spało?- od kilkunastu dni, cały czas uczyłam się matematyki. Za jakie grzechy, ktoś wymyślił coś takiego jak ta głupia matma ugh.

-No nawet dobrze, patrząc na to ile godzin śpię w nocy.

Odpowiedziałam sięgając, po moje ulubione składniki na śniadanie. Jak zwykle było to mleko i płatki w kształcie kulek o smaku czekoladowym.

-Mówiłam Ci, ze załatwię ci korepetycje z matematyki. Ale nie jak zwykle stwierdziłas ze nie trzeba i poradzisz sobie sama.

odpowiedziała lekko wnerwiony tonem Joseline.

-Na spokojnie, mamo na serio jest już o wiele lepiej.

Odpowiedziałam jedząc już śniadanie . Lecz oczywiście, cisza nie mogła trwać długo.

- A ty jesteś jeszcze w domu?! Jest już 9.15.

Krzyknął mój ojciec, wchodząc do kuchni. Przewróciłam oczami, i zebrałam się, na odpowiedz.
- Odwołali mi dziś historie. Tato, gdybyś był tak opiekuńczym rodzicem to byś wiedział, że napisali to na E-dziennik.

Rychard uśmiechnął się, i usiadł koło swojej żony. Oczywiście jak zwykle, musiał ją wycałować po całej twarzy.

- Dziś wieczorem, Ver bądź w domu. Przychodzi do nas na kolacje mój przyjaciel.

  Przez chwile, musiałam pomyśleć o jakiego przyjaciela mojemu ojcu chodzi. Aż w końcu chyba się domyśliłam. - Chodzi o tego nowego Theodora?- Bardziej stwierdziłam, niż zapytałam.

-Tak, muszę go przywitać w naszej kancelarii.

Ojciec uśmiechnął się od ucha do ucha. - Dobra. To ja się już będę zbierała po woli do szkoły. - Ruszyłam na górę, do swojego pokoju.

Nałożyłam pod oczy trochę korektora. Pomalowałam rzęsy mascara, i nałożyłam błyszczyk na usta. Nie miałam, dziś koszmarnie ochoty na makijaż.

Szybko, ubrałam czarne dżinsy. I tego samego koloru bluzę. Gdy byłam, już prawie gotowa do wyjścia. Wzięłam z szuflady, paczkę fajek i zielona zapalniczkę. To, co, miało mnie dziś spotkać. To miał być koszmarny początek...

The First and The Last TimeDove le storie prendono vita. Scoprilo ora