Liczyłem, że spędzimy czas tylko we dwójkę, słoneczko

18 2 7
                                    

- Muzankuuuuuu! - wydarła się, wbijając do mojego pokoju.

- A może by tak zapukać? - wymamrotałem.

- Nudzę się. Co powiesz na kino? - zaproponowała, tuląc mnie na powitanie.

- Udusisz mnie, szkodniku - powiedziałem, również ją przytulając - To idziemy do Nakime,  żeby przeniosła nas pod kino?

- Co ty?! Widzisz jak ja wyglądam?! - zawołała. Zmierzyłem ją wzrokiem od góry do dołu.

- Co jest nie tak? - zapytałem nie rozumiejąc o co chodzi.

- To domowe spodnie! A ta bluza przeżyła kilkanaście spotkań z czerwonym barszczem! Widzisz te plamy? - zaczęła pokazywać to na rękaw to na spodnie. Dobra, jak rozumiem, chce się przebrać - Poza tym ciekawiej będzie jeśli pojedziemy autobusem!

- Że czym przepraszam? - przekrzywiłem głowę na bok.

- Autobus to taki samochód, ale duży i służy do przewożenia większej liczby osób - wyjaśniła.

- Dobra to chodźmy - powiedziałem, po czym ubrałem płaszcz, a ona założyła mi szalik. Bez komentarza. Podałem jej rękę i poszliśmy w kierunku głównego pokoju, w którym zwykle jest Nakime. Ale oczywiście pech chciał, że musieliśmy wpaść na pewnego idiotę...

- Pomocy! Akaza chce przeprowadzać na mnie egzorcyzmy! - wykrzyczał Douma - Gdziekolwiek idziecie, idę z wami!

- Taś taś szatanie... Taś taś... - usłyszałem echo dobiegające z innego pokoju.

- Chyba żartujesz - powiedziałem groźnie.

- Pomocy - wyszeptał.

- Muzanku, chyba możemy ten raz wziąć go ze sobą - spojrzała na mnie. Że co przepraszam?

- Słońce... Och no dobrze - westchnałem.

- Chodź Douma - powiedziała słoneczko. Ten pajac uradowany wlazł między nas i złapał nas pod ramiona jak jakaś babcia. Podeszliśmy do Nakime.

- Przenieś nas do mnie, proszę - uśmiechnęła się słoneczko.

- TeGo PaJaCa TeŻ? - zapytała ewidentnie pijana. Kiwnąłem głową na tak, a po chwili znaleźliśmy się pod domem słoneczka.

- Wejdźcie - powiedziała otwierając drzwi. Weszliśmy do środka - Herbaty?

- Chęt...

- Nie trzeba - przerwałem Doumie.

- Dobra. Zaraz przyjdę, tylko się przebiorę - rzuciła zamykając drzwi od swojego pokoju. Skoro jej nie ma, mogę rozmówić się z tym tu o.

- Co ty odwalasz? - zapytałem zdenerwowany.

- No co? Powiedziała, że mogę iść z wami - wyciągnął ręce w geście obronnym.

- Z grzeczności, debilu!

- No przecież nie będę wam przeszkadzać.

- Samą swoją obecnością będziesz!

- Hej, już jestem gotowa! - zawołała słoneczko, wychodząc z pokoju. Ubrała szybko kurtkę i szalik - Idziemy? Mamy autobus za 20 minut.

- Tak, idziemy - złapałem ją za rękę.

- W drogę! - zawołał Douma. Wyszliśmy na zewnątrz, słoneczko zamknęła drzwi na klucz i poszliśmy w stronę przystanku.

- Wybacz jeśli popsułam ci jakieś plany - szepnęła mi na ucho - Następnym razem pójdziemy gdzieś bez niego.

Uśmiechnąłem się i kiwnąłem głową. Resztę drogi szliśmy w ciszy, a po dotarciu na przystanek, stanęliśmy w oczekiwaniu na autobus.

"Muzan i Autorka w wolnym czasie" (dodatek) knyWhere stories live. Discover now