Rozdział VI

840 21 0
                                    

24 kwietnia moje 18 urodziny.
Wstałam dziś rano o godzinie dziewiątej, ponieważ rodzice pozwolili mi dziś wyjątkowo nie iść do szkoły. Podniosłam się lekko na ramionach i przetarłam dłonią, zaspane oczy. Usiadłam na łóżku i dotknęłam stopami, zimnej posadzki, po czym wstałam do pionu. Wyjrzałam przez okna, za którym świeciło piękne słońce. Jednym z kilku plusów posiadania urodzin w wiosnę, było to że zazwyczaj było w miarę ciepło i słonecznie. Ruszyłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Uśmiechnęłam się lekko na widok mojej twarzy. Zawsze w moje urodziny czułam się jakaś taka ładniejsza. W tym roku było jednak trochę inaczej. Z tylu głowy nadal miałam swoje ostatnie odkrycie, z udziałem czarnej koperty. Po chwili jednak potrząsnęła głową i opłukałam twarz zimną wodą. Dziś są moje urodziny nie mogę myślec o jakiś głupotach. Wzięłam do ręki szczoteczkę do zębów i zaczęłam myć miętowa pastą moje zęby. Wzięłam szybki prysznic i wyszłam z łazienki, w celu ubrania się. Mimo że zazwyczaj wole chodzić w spodniach i bluzach, dziś postawiłam na coś innego. Sięgnęłam do szafy i wyjęłam z niej śliczną, białą sukienkę z bufiastymi rękawami. Do tego dobrałam białe botki, na wysokim, grubym obcasie. Rozczesałam swoje długie włosy w kolorze lekkiego kasztany, i wzięłam się za robienie makijażu. Pomalowała rzęsy, nałożyłam błyszczyk i to by było na tyle. Po zrobieniu wszystkich porannych czynności, zbiegłam po schodach na dół. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to salon, przyozdobiony dużą ilością balonów i innych ozdób. Następnie skierowałam swój wzrok na stół, przy którym stali moi rodzice z tortem w ręce. Kiedy weszłam do pomieszczenia zaczęli mi śpiewać sto lat, a ja rzuciłam im się na szyję, oczywiście ostrożnie aby nie rozwalić tortu.
     - Wszystkiego Najlepszego.- Powiedział tata, kiedy skończyli śpiewać i przytulił mnie do swojego boku. Zaraz po nim to samo uczyniła moją rodzicielka.
     -Jesteśmy tacy dumni, że mamy taką piękna i zdolną córkę.- Dodała mama i ucałowała mnie w policzek,
     -Dziękuje, ale Nie musieliście się aż tak starać.- Powiedziałam odsuwając się od nich i uśmiechając lekko. Wiedziałam że mieli dużo pracy i organizowanie mi małego przyjęcia urodzinowego, musiało kosztować ich wiele poświęconego czasu, który mogliby zapewne lepiej dla siebie sporzytkować.

Zasiedliśmy cała rodziną do stołu i zaczęliśmy jeść ciasto przy okazji rozmawiając o codziennych sprawach. Mimo tego że atmosfera przy stole była normalna nie mogłam pozbyć się z głowy, tego co przed chwilą odkryłam, przeglądając rodzinne zdjęcia.

-Kochanie wszystko w porządku?-Usłyszałam pytanie taty i przerywając rozmyślania spojrzałam na niego nie zrozumiale.
-Mówiliście coś do mnie?- Zapytałam, przybierając na twarzy uroczy uśmiech.
-Pytaliśmy czemu nie tknęłaś ani kawałka swojego torta? Nie smakuje ci? Myśleliśmy że to twój ulubiony...-Rodzicielka chciała kontynuować, ale jej przerwałam.
-Nie mama, na spokojnie, wszystko w porządku, naprawdę .-Zapewniałam patrząc jej w oczy i uśmiechając się przy tym delikatnie.-Po prostu za niedługo koniec roku szkolnego i mam dużo nauki.- Dodałam szybko jakąś wymówkę, aby nie zorientowali się że coś jest nie tak. Owszem chciałam poruszyć z nimi ten temat ale, chyba po prostu nie chciałam tego robić w dzień moich urodziny, kiedy rodzice tak się postarali i byli tacy szczęśliwi.
-No cóż w takim razie w porządku...-Odpowiedziała mama patrząc na mnie wzorkiem typu „Wiem że coś jest nie tak" ale najwyraźniej postawiła zostawić temat bo za chwilę zaczęła zadawać mi inne pytania, totalnie nie na temat.
-Myślałaś już Susan co chciałabyś robić w wakacje?- Zapytał tata. Wiedziałam że na pewno nie spędzę wakacji z nimi, gdyż mają za dużo zajęć a, jak już będą mieli czas gdzieś jechać, pewnie będą chcieli to zrobić sami. Przyzwyczaiłam się już do takiego schematu ale, szczerze nie przeszkadzało mi to. Rozumiałam że rodzice potrzebują chwili dla siebie a, ja nie jestem już małym dzieckiem żeby wszędzie z nimi jeździć.
-Myślałam żeby po prostu posiedzieć w domu.-Odparłam.-Mogłabym zacząć przerabiać już materiał z drugie klasy , a Rosie też na połowę wakacji zostaje w domu więc pewnie wyciągnie mnie na parę imprez.-Powiedziałam oczekując ich reakcji.
-Oh wydaje mi się że to bardzo....-Zaczęła moja rodzicielka ale, nie dokończyła bo przerwałam dzwonek do drzwi wejściowych.- Susan spodziewasz się kogoś?
-Nie.-Zaprzeczam.-Szczerze spodziewałam się że to wy kogoś zaprosiliście.- Spojrzałam na rodziców podejrzliwie ponieważ, to bardzo możliwe że próbowali mi zrobić kolejną niespodziankę, jednak na ich twarzach dostrzegłam równie mocną dezorientacje, co w moim przypadku.-Pójdę sprawdzić kto to.- Odparłam podnosząc się z krzesła i kierując w stronę drzwi wejściowych.

Wyjrzałam przez wizjer ale, nikogo nie zobaczyłam więc, uchyliłam delikatnie dni i wystawiłam przez nie głowę. Postawiłam jeden krok na wycieraczkę po czym moja stopa dotknęła delikatnie jakiś przedmiotu leżący na ziemi. Spojrzałam w dół po czym zauważyłam czarne pudełko. Identyczny odcień jak koperta. Pomyślałam ale, po chwili otrząsnęłam się. To pewnie Rosie podrzuciła mi jakiś prezent, w nietypowy sposób. Podniosłam z ziemi nie wielki pudełko, rozejrzałam się jeszcze raz aby, mieć pewność że nie ma w pobliżu nikogo kto mógłby je podrzucić. nie zauważyłam jednak nikogo. Wsunęłam się do domu, następnie zamykając za sobą drzwi. Razem z pudełkiem ruszyłam w stronę salonu, gdzie zdążyli już przenieść się moi rodzice. Obydwoje siedzieli na kanapie a ja usadowiłam się na fotelu obok nich.

-Co tam masz?- Zapytał zaciekawiony tata.-Pokaż mi to.-Powiedział starając się zabrzmieć normalnie ale, ja w jego głosie wyczułam nutkę zdenerwowania. Nie chcąc go rozzłościć podałam mu czarny pakunek. Tata wziął pudełko do ręki i zaczął oglądać ze wszystkich stron aż w pewnym momencie na spodzie zobaczył coś, przez co jego oczy się rozszerzyły.-Wyrzuć to.-Powiedział oddając mi prezent.
-Co dlaczego?!-Odparłam lekko zdziwiona i zirytowana. To był mój prezent a on przez jakieś swoje widzi mi się każe mi go wyrzucić.
-Mam swoje powody.-Odparł chłodno nawet nie patrząc w moim kierunku.
-Nie ma mowy!- Krzyknęłam i ruszyłam pędem do swojego pokoju, mało nie wywracając się na chodach.
-Susan, wracaj tu w tej chwili!- Usłyszałam jeszcze krzyk matki z dołu, ale ja zdążyłam już wpaść do pokoju i zamknąć drzwi na klucz. Kucnęłam na dywanie, trzymając w drżących rękach mały, czarny pakunek. O co z tym wszystkim do chuja chodzi. Pomyślałam.

Jeszcze wtedy nie wiedziałam że za chwile moje życie odmieni się o sto osiemdziesiąt stopni....



————————————————————————————————————————————————
HEJKA! DŁUGO MNIE NIE BYŁO, ALE W KOŃCU JESTEM. NIE MIAŁAM MOTYWACJI, POMYSŁU ANI CZASU ABY PISAĆ KOLEJNY ROZDZIAŁ, DLATEGO WLATUJE DOPIERO PO DWÓCH TYGODNIACH. ZACHĘCAM DO GWIAZDKOWANIA⭐️ I KOMENTOWANIA 🥰

MIŁEGO DZIONA MISIAKI 🎀🎀🎀

„Niepewna"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz