5

36 13 0
                                    

Uranus przetarł oczy, bo nie był pewien czy dobrze widzi. Szturchnął Oloneira, który chyba nie bardzo kontaktował, co się dzieje.

— Otworzyło się — powiedział mu, a Oloneir aż podskoczył, podrywając się z podłogi. Zdążył już zwątpić w to, że się uda, jednak niepotrzebnie. Żałował jedynie, że trwało to zbyt długo. Gdyby udało się pierwszego dnia, być może jego matka wciąż by żyła.

— Szybko — ponaglił Uranusa.

— A co z...? — spytał wskazując na ciało jego matki, ale Oloneir machnął ręką pokazując, że muszą iść. Dla Uranusa było to dziwne zachowanie, ale może Oloneir myślał po prostu bardziej trzeźwo. Bo co tak właściwie mieliby zrobić z jej ciałem? Poza tym, że utrudniłoby im to ucieczkę, a raczej chciałaby, aby jej syn wyszedł z tego bez szwanku.

Uranus biegł za nim, co okazało się wyzwaniem, bo Oloneir przemieszczał się bardzo szybko. Zupełnie jakby był przyzwyczajony do ucieczek. Biegł, jakby od tego zależało jego życie i przecież faktycznie tak było. Uranus, mimo wojny, nie przywykł do tego. Na froncie liczył się spryt, a nie szybkość.

Ta szybkość prawie zgubiła Oloneira. Gdy wypadł zza zakrętu, nadział się na strażników, którzy wycelowali w niego broń. Uranus w ostatniej chwili zatrzymał czas, aby Oloneir nie zginął w tak głupi sposób. Przeniósł Oloneira z linii ognia, za strażników i odblokował czas na dosłownie sekundę tylko po to, aby ponownie go zatrzymać dla wszystkich poza ich dwójką.

— Co...? — wydukał zdezorientowany Oloneir. — Stałem tam! — krzyknął i szybko się zorientował, że widzi inaczej, a wszystko poza nimi zamarło. — Co się stało?

Trzeba tu dodać, że w normalnych okolicznościach żaden z nich niczego by nie widział. Zatrzymanie czasu zatrzymuje też światło, co sprawia, że osoba znajdująca się w takim międzyczasie nie widzi absolutnie niczego, nawet najmniejszych zarysów. Czemu więc nasi bohaterowie mimo wszystko widzieli otaczający ich świat?

Uranus jako Cyrionczyk, był ewolucyjnie do tego przystosowany. Cyrion krążyło po orbicie związanej – połowa planety była cały czas całkowicie zaciemniona, a ponieważ Cyrion nie była dużą planetą, ta część planety też była zamieszkana. Setki tysięcy lat w takich warunkach wykształciły więc u jego rasy naturalną zdolność widzenia bez światła.

Z kolei Oloneir był największych geniuszem naukowym na Nibiru od lat (od tysięcy lat, licząc czasem ziemskim) i jakiś czas temu, ze względu na działalność w Ruchu Oporu, zrobił coś ryzykownego. Zmodyfikował genetycznie swoje oczy, wykorzystując materiał genetyczny innej rasy zamieszkującej Nibiru – Anunnaki. Anunnaki byli pacyfistyczną rasą owadzią, zamieszkującą głównie podziemia planety, dzięki czemu naturalnie widzieli dobrze w ciemności. Oloneir uznał, że może mu się to przydać, gdyby kiedyś musiał uciec do podziemi, aby ocalić swoje życie. Nigdy nie przewidziałby, że przyda mu się to w takiej sytuacji.

Obaj nie widzieli tak dobrze jak w normalnych warunkach, a Oloneir widział nieco słabiej niż Uranus, bo w przeciwieństwie do Cyrionczyka, który dostrzegał też kolory, Oloneir widział jedynie kształty.

— Rozumiesz już czemu twój plan o braku planu był głupi? Mogłeś zginąć. Zawsze trzeba mieć plan!

— Zatrzymałem czas. Przeniosłem cię z linii ognia. Wznowiłem czas i zatrzymałem go znowu, ale tym razem nie zamroziłem ciebie — streścił mu. — Teraz możemy uciec bez obawy o to, że zginiesz.

Oloneir patrzył na niego, jakby nie do końca rozumiał jego intencje.

— Ocaliłeś mi życie. Czemu?

— Bo zasługujesz, aby żyć. Poza tym wciąż cię potrzebuję.

Oloneir skinął głową. Ta odpowiedź brzmiała uczciwie, a pierwsze zdanie nieco go podbudowało. Miło było myśleć, że ktoś jeszcze sądzi, że zasługuje, aby żyć, bo obecnie jemu samemu ciężko było tak myśleć. Starał się to ukrywać, aby nie wyjść na słabego przy nowopoznanym towarzyszu, ale żałoba dosłownie rozrywała go od środka.

Cyrion [zawieszone]Where stories live. Discover now