4. Boże, wybacz mi.

160 15 5
                                    

Z krainy snów wybudził mnie dzwonek telefonu. Jęknęłam, przewracając się na drugi bok, aby móc dosięgnąć telefon. Nawet nie spojrzałam na wyświetlacz i przyłożyłam urządzenie do ucha.

– Halo?

Po drugiej stronie usłyszałam jedynie ciszę. Zmarszczyłam brwi, przymykając oczy. Ponowiłam pytanie, tym razem słysząc jedynie ciche szemranie.

– Isabella?

– Aron?

Zajebiście się dogadaliśmy. Nie ma co.

Odsunęłam iPhone'a od ucha, spoglądając na jego wyświetlacz. Faktycznie wyświetlał się kontakt mężczyzny, jednak głos nie pasował do niego.

Po chwili sygnał się urwał.

Zmarszczyłam brwi, nie mając pojęcia, co się dzieje. Po co dzwonił do mnie? Myślałam, że zapomnimy o sytuacji z nocy. Przynajmniej właśnie taką miałam nadzieję.

A przede wszystkim miałam nadzieję, że Michael się o niczym nie dowie. Nie widziałam potrzeby, aby Aron musiał go o tym informować. Bo w końcu po co? Ale wtedy sobie przypomniałam, że byli cholernymi przyjaciółmi.

Poderwałam się z łóżka, narzucając na siebie znów ten sam satynowy szlafrok co poprzednio. Zawiązałam go na kokardę. Z szuflady zabrałam jednego papierosa, idąc na balkon. Wciąż w ręku trzymałam telefon.

Gdy tylko otworzyłam drzwi balkonowe, poczułam przyjemny dreszcz na ciele, który wywołało zimne powietrze poranku. Moje bose nogi spotkały się z zimnymi kafelkami.

Podeszłam do barierki, opierając się o nią i odpalając papierosa. Wtedy też stwierdziłam, że mimo wszystko przydałoby się podziękować Aronowi za wczorajszą pomoc.

Wybrałam jego numer, czekając chwilę, aż odbierze. Gdy to zrobił, znów powitała mnie cisza. Przez chwilę zastanawiałam się, czy się nie rozłączyć, ale ostatecznie postanowiłam powiedzieć, to co miałam i zapomnieć.

– Aron? Chciałam ci podziękować za dzisiaj. Naprawdę nie wiem, czy gdyby nie ty wróciłabym cało do domu, a więc dziękuję. Może właśnie się przed tobą błaźnie, ale naprawdę doceniam to, że nie pozostawiłeś mnie.

Przekazałam to, co mi leżało na sercu. Nie chciałam, aby myślał sobie, że nie jestem mu za to wdzięczna, bo niestety nie pamiętałam czy zrobiłam to w momencie, gdy odstawił mnie pod mieszkanie.

Znów ta nurtująca cisza, która skazywała mnie na przemyślenia i... choć mogło wydawać się to idiotyczne, wolałam poprosić go o to, aby nic nie mówił dla Howarda. To w końcu nie jego sprawa.

– Eee, chciałabym cię jeszcze prosić, abyś nie wspominał nic o dzisiejszej nocy dla Michaela. Wiem, że się przyjaźnicie, ale byłabym wdzięczna, jakby się o tym nie dowie...

– Michael? Z kim rozmawiasz?

Usłyszałam po drugiej stronie odległy głos. Zmarszczyłam brwi, odrywając szybko telefon od ucha. Dzwoniłam do Arona więc jakim cudem...

O nie.

Szybko urwałam połączenie, odrzucając od siebie komórkę, przez co opadła na kafelki. Miałam w dupie czy się rozbije, czy nie. Właśnie rozmawiałam z... z... z...

Z Michaelem.

Kurwa mać.

***

Nadszedł w końcu wielki dzień, który miał uczcić pracę nad moją pierwszą płytą. Z tej okazji postanowiliśmy zrobić premierę na kilkaset sławnych ludzi. Miały pojawić się tam praktycznie same szychy Hiszpanii, ale także Nowego Jorku i kilku innych miast.

IMAGINATION +18 [KONTYNUACJA - WAKACJE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz