ROZDZIAŁ 6

567 46 85
                                    

「ROZDZIAŁ 6」

❝— Szykowałem się już dawno, żeby Ci to powiedzieć i w końcu czuję się z tym wystarczająco pewnie. Ja... Wiem, że dla Ciebie trochę za wcześnie, ale... Kocham Cię, Arion. Bardzo Cię kocham i chcę żebyś został moim chłopakiem. —

Odwracam wzrok czując rumieńce na policzkach. Nagle cały stres spowodowany wyznaniem odpuszcza w jednej chwili, teraz już wie, co do niego czuję, wystarczy tylko czekać na odpowiedź. Negatywną lub pozytywną, jednak ja jestem pełen nadziei na drugą opcję. Nie ma innej.❞

Zbieram się na odwagę i spoglądam na szatyna z nadzieją, jednak jego spojrzenie daje mi wiele do życzenia.

— Victor... Mówiąc Ci prawdę... —

Jego wzrok i ton głosu sprawiają, że już wiem co powie. Moje serce łamie się na kawałki i dam słowo, że nawet słyszę jak się kruszy.

— Ja też Cię kocham, nawet bardzo, ale nie możemy być razem, przepraszam. —

Odwraca wzrok, widzę ból wypisany na twarzy młodszego. O czym on mówi? Jak to nie możemy być razem? Przecież jeśli oboje się kochamy to co stoi na przeszkodzie? Jeśli nie jest gotowy na związek to przecież poczekam.

— Ale, Arion... Dlaczego nie? —

Pytam cicho, sam spuszczam głowę w dół próbując pogodzić się z bólem. Jestem idiotą, teraz stracę najlepszego przyjaciela, bo mnie wzięło na głupie wyznania. Zawsze robię to co uważam za słuszne, ten raz w życiu posłuchałem się ludzi wokół i tak to się kończy.

— Ja... Ja naprawdę Cię kocham, ale... —

Przerywa by nabrać powietrza do płuc i zaraz je wypuścić.

— Chciałbym, żebyś był dziewczyną. —

Moje serce znowu pęka na jeszcze mniejsze kawałki, wpatruję się w niego jak w obrazek mimo słów, które właśnie wyszły z jego ust. To wcale nie może być prawda, nie wierzę w to.

— Arion... —

Czuję pierwszą łzę na policzku. On... Ja... Nie, to wszystko jest nie tak. Dlaczego gdy godzę się z faktem, że jestem gejem to teraz przychodzi niesmak do własnej płci? Arion, dlaczego to wszystko się tak musi toczyć? Dlaczego nie możesz mnie pokochać...

— Przepraszam Victor, musimy zostać przyjaciółmi. Na to nie ma rady. Nie mogę kochać chłopaka. —

— Żartujesz sobie? Przecież to normalne, że osoby tej samej płci mogą się w sobie zakochać. —

— Nie zrozumiesz. Przepraszam. —

Odwraca się na pięcie i odchodzi w swoją stronę, patrzę na jego plecy, oddala się coraz bardziej i bardziej aż nie zniknie całkowicie z mojego pola widzenia. Mój obraz się zamazuje przez słone łzy, jestem przekonany, że makijaż w postaci eyeliner'a właśnie się rozmywa. Ścieram mokre ślady rękawem kimono i jak najszybciej ruszam w stronę swojego domu. Chcę ukryć się przed całym światem. Jestem jebanym idiotą. A wystarczyło tylko trzymać ten jęzor za zębami i wszystko byłoby normalnie, może nawet lepiej.

Do domu docieram bardzo szybko, co się dziwić, całą drogę praktycznie przebiegłem. Wpadam do środka, może trochę za głośno i zbyt chaotycznie, ale teraz nic nie ma znacznia. Rzucam buty gdzieś w przedpokoju nie martwiąc się, że leżą na środku. Wchodząc do salonu zastaje swojego tatę, nigdzie nie widzę mamy co jest dziwne. Jeśli on wrócił to czemu jej nie ma?

— Victor, dlaczego się pyrgasz? Ledwo co wróciłem z delegacji a Ty już masz swoje humorki. —

Miłe powitanie. Chyba dopiero teraz zauważa rozmazany eyeliner i czerwone oczy. Podnosi się z kanapy podchodząc do mnie, widzę ojcowską miłość i czułość w wyrazie jego twarzy.

Księżyc, Słońce i Ziemia [KyoTen]Where stories live. Discover now