4.

12K 415 292
                                    

AURELIA:

- Nie wierzę, że aż tak mu zależy - Melody pokręciła głową.  - Ale przyznaj, że to, że chciał ci wrzucić liścik do szafki, było całkiem urocze.

- Błagam cię Mel - prychnęłam. - Urocze? To tylko jakaś jego głupia gierka.

Carter Reed na pewno nie był uroczy. Można o nim było powiedzieć wiele rzeczy. Dobrych i złych. Zdecydowanie więcej było tych złych, bo dobre odnosiły się tylko do jego wyglądu.

Fakt był całkiem przystojny. Jego nieskazitelna twarz, brązowe włosy i ciemnozielone oczy w zestawieniu z tatuażami na ramionach robiły wrażenie.

Znacie taki typ chłopaka, który śni wam się w nocy i myślicie, że to wasze marzenie? To właśnie on. Problem w tym, że gdy tylko się odzywał a ja przypominałam sobie o jego beznadziejnym charakterze to marzenie szybko przeradzało się w koszmar.

Nie raz słyszałam, jak dziewczyny przez niego płakały. Bawił się nimi, zdradzał je i nie wykazywał żadnej skruchy. Jeszcze kilka miesięcy temu pocieszałam w damskiej toalecie Lily. Kochaną i uroczą blondynkę, którą Reed potraktował jak swoją chwilową zabawkę. Przez dobre pół godziny próbowałam uświadomić tej przeuroczej dziewczynie, że zasługuje na kogoś lepszego. O wiele lepszego.

- No dobra - dziewczyna przyznała. - Może i masz rację, ale i tak dałabym się pokroić, żeby dla mnie zaśpiewał.

- Okej, śpiewa nieźle. Jest nieziemsko przystojny, ale to koniec jego zalet. A dwie zalety w stosunku do miliona wad to niezbyt dużo, nie uważasz?

- To, czemu zgodziłaś się na tę kawę?

- Bo zamierzam go przejrzeć - wyjaśniłam. Szczerze ciekawiło mnie, jaka jest motywacja jego działania. - A jak już się dowiem, jaki ma interes w umówieniu się ze mną, to mocno się postaram, żeby pożałował tego, że chciał mnie wykorzystać.

- Rozumiem. Przyda mu się nauczka. - dziewczyna pokiwała głową, kierując się w stronę drzwi wyjściowych - Koniecznie napisz do mnie natychmiast po. Albo najlepiej jeszcze w trakcie! Będę umierać z ciekawości. Jaram się tym bardziej niż Plotkarą. A wiesz, że to mój ulubiony serial. - pisnęła podekscytowana.

- Dobra - zaśmiałam się. - Będę pisać. Trzymaj kciuki, żebym nie zamordowała tego dupka.

- Wiesz, jeśli wasza randka jednak nabierze rozpędu i skończysz z nim w łóżku...

- Mel! - podniosłam głos, zszokowana jej słowami. - Do reszty zwariowałaś?

- Chciałam, tylko żebyś wiedziała, że cię wspieram - wyjaśniła, klepiąc mnie po ramieniu. - Cokolwiek się wydarzy. Ja nie wiem, czy bym się powstrzymała.

- Te twoje seriale robią ci sieczkę z mózgu - pokręciłam głową.

***

- Dobra, miejmy to już z głowy - mruknęłam, rozsiadając się wygodnie w aucie Reeda.

Było cholernie luksusowe i pewnie warte dużo więcej niż moja nerka. Albo i dwie nerki? Zastanawiałam się ile godzin, musiałabym pracować w mojej beznadziejnej robocie (której szczerze nienawidziłam), żeby było mnie stać, chociażby na dywaniki z tego pieprzonego cabrioleta.

Dużo, bardzo dużo.

- Zły humor? - spojrzał na mnie, unosząc brew, po czym włączył radio, w którym właśnie leciał kawałek "As it was"

Jeśli coś mogło mi polepszyć humor to na pewno Harry Styles.

- Teraz już lepszy - uśmiechnęłam się, podgłaśniając radio, na co chłopak momentalnie się skrzywił. - No co? - spytałam.

ULTRAVIOLET (ZAWIESZONA)Where stories live. Discover now