13Raz dwa trzy, kurwa cztery...

1.4K 49 50
                                    

Ludzie wchodzili na naszą posesję. Większości, nie znałam. Wchodzili i wychodzili. Ktoś otwierał butelkę, ktoś wyżucał. Impreza toczyła się w najlepsze. Trochę pogadałam, z jakimiś ludźmi, potem zaczęłam obrobiłyśm, z Moną dupe połowie osób tu. Puźniej Mona gdzieś poszła. Trochę mi się nudziło, więc poszłam do Shana. Ale Shane obściskiwał, już jakąś panikę. Byłam po paru szotach, więc nie myślałam racjonalnie i z dupy poszłam na dach.

Siedziałam tam z 30 minut. Dobry widok na las. Wszędzie pełno lasu. Było widać takie dziury, a w nich jakieś domki. Czyli to musieli, być nasi sąsiedzi. Siedziała bym tu dłużej, ale przyszedł do mnie Tony.

-Co tu robisz?- zapytał.

-Skaczę wiesz?- zakpiłam sobie.

-To nie jest temat, do żartów.

-Wiem. Oglądam.

-Piekny widok co?

-No lasy, jak lasy.

-Nie znasz się.

***

Zeszliśmy na dół, gdzie było pełno ludzi i nie dało się, nigdzie przedostać. Masakra. Miałam wyjść, przed dom by zapalić. Otwozylam dzwi, a przed nimi była policja.

O kurwa, jaki zwrot akcij.

-Dzień dobry- przywitałam, się grzecznie.

Ta kurwa dzień dobry, o godzinę 24.

-Dzień dobry. Narkotyki, alkochol?-zapytał jeden.

-Dzięki, my wszystko mamy- powiedział Shan, który stał za mną.

-Wezwali nas sąsiedzi. Jest może właściciel imprezy.

-Zawołam, niech panowie poczekają.

Pobiegłam do Dylana. Ten dobierał się, do laski, ale musiałam mu przerwać. Stanęłam za nim i złapałam go za ramię.

-Hailie nie teraz, nie widzisz?- upomniał mnie.

-Ale psy przyjechały.

-A kto zamawiał?- zapytał.

-Somsiedzi. Tak mówią.

-Jak sąsiedzi zamawiali, to niech sąsiedzi ruchają.

-Nie dziwki, tylko policja idioto.

-Dobra idę.

Dylan wstał i poszedł do policji. Ale zaraz wrócił mówiąc, że już załatwione. Ja poszłam, na drugą część ogródka, przeznaczoną do imprezy.

Pierwsze co żucilo mi się w oczy, to pełno ludzi. Niektórzy pili ,niektórzy coś wciągali, inni bawili się w basenie. Odziwo basen miał jeszcze wodę. A jeszcze inni, przechodzili do spraw intywnych.

Ja sama poszłam do Shana, który teraz siedział sam.

-Co robisz?

-Nudzi ci się?- zapytał.

-Tak. Znaczy no impreza, ale nie mam z kim gadać, większości nie znam. Mona mi spierdoliła.

-Widzisz tego typa.- powiedział i pokazał na wysokiego bruneta, ubranego w bluzę i szerokie czarne spodnie.

-No co z nim. Ładny jest.

-No to jak zdobędziesz jego numer, to masz u mnie...- zastanowił się chwilę. -kurwa kupię ci kota. Dostaniesz go, jeszcze dzisiaj.

Nie czekając, na dalsze instrukcje podeszłam, z dwoma drinkami do typa. Zaczęłam zagadywać, o różne rzeczy i śmiać się, jak dama. Po niecałych 10 minutach starań, dostałam jego numer. Chłopak był miły, ale miał dość specyficzny charakter i nie chciała bym, mieć z nim kątaktu, na dłuższą metę.

Rodzina Monet-Haili zna już BliźniakówWhere stories live. Discover now