Rozdział 26: Zabawka...

620 18 3
                                    

Louis

Minęły dwa cholerne tygodnie, odkąd Rozi widziała mnie jak całuję się z inną dziewczyną. Siedziałem w swoim samochodzie, jechałem do Bloody Devils. Na spotkanie z moim ojcem. Od tygodnia próbujemy ustalić gdzie chowa się Robenson. Gdzie ten skurwysyn się chowa, i gdzie obmyśla plan jak w nas uderzyć.
Musimy wszystkich nam bliskich chronić. Odkąd dowiedzieliśmy się że Calvin wrócił, to Aiden przeszedł na nauczanie domowe. Wszyscy jego nauczyciele zostali sprawdzani po pięć razy, czy nie mają związku z Calvinem.
Matt, Net, Cam, oraz Charlie ciągle czuwali nad swoimi bliskimi żeby nic im się nie stało. Moi przyjaciele również pomagali w złapaniu Robesona.

Zaparkowałem na parkingu. Wszedłem przez tylne wejście do klubu. Kierowałem się w stronę mojego gabinetu. Wchodząc do środka, zastałem krążącego po pokoju Michaela.
Na skórzanej kanapie siedział Charlie z laptopem na kolanach. Zielonooki był dobrym hakerem, oraz informatykiem.
Zawsze mnie dziwiło czemu Charlie nie poszedł na studia w tym kierunku. Ale on zawsze twierdził że tego co uczą na studiach, to opanował do perfekcji. Dlatego poszedł na finanse i rachunkowości, po pierwsze dlatego że ja uczęszczam na ten kierunek, a po drugie był naprawdę dobrym studentem.

Obok Charliego siedział Cam, przeglądał jakieś papiery. Neteo i Matt poszli ogarniać sprawę z jednym naszych dilerów. Ostatnio towar który dostał do sprzedania, zniknął w magiczny sposób. Już kij z tym towarem, ale pieniędzy brak.

- Znaleźliście coś?- spytałem siadając obok blondyna.

Spojrzałem na ojca. Usiadł na fotelu naprzeciwko, dzielił nas tylko szklany stolik.

- Nic, a nic, skurwysyn dobrze się ukrywa- odpowiedział starszy Lee.

- Trzeba go znaleźć- stwierdziłem.

- Jakbyśmy kurwa od kilku dni nie szukali-oburzył się Charlie.

Spojrzałem na niego.

- Nie denerwuj się tak, bo ci żyłka pęknie w oku- powiedziałem nie miło.

Od dwóch tygodni nie miałem w ogóle humoru, nie miałem go dlatego że skrzywdziłem Rozalie umyślnie.

- Jak ci walne...- Charlie nie dokończył.

Ojciec, i Cameron westchnęli.

- Uspokójcie się- rzekł donośnym tonem mężczyzna.

Zamilkliśmy z zielonookim, spoglądając na Michaela.

- Co z Rozalią? Miałeś się tym zająć, żeby była bezpieczna- spytał ojciec.

Wiedział kim jest Rozalia, musiałem mu powiedzieć kim ona jest. Chociaż już wtedy wiedział o Rozali, domyślił się że sobie znalazłem. A że mój ojciec to Michael Lee, szef wszystkich szefów mafii. To się sam dowiedział o niej wszystkiego.

- Załatwione, nikt nie powinien powiązać ją ze mną- odparłem.

- W okrutny sposób- dodał Cam.

Oparł się plecami o oparcie, i rzucił papiery na stół.

- Musisz być taki wredny?- zwróciłem się do Camerona.

- To nie ty przy niej siedziałeś, gdy płakała- podniósł głos.

Mój mały promyczek płakał. Nienawidzę kiedy płacze. A teraz to ja byłem powodem. Mój promyczek płakał... przeze mnie.

- Louis- ojciec zwrócił moja uwagę na sobie.- Nie tak cię wychowałem- powiedział tym rodzicielskim zawiedzionym tonem.

Ojciec od zawsze mnie uczył że kobiety trzeba szanować.

- Musiałem. Tak będzie lepiej- rzekłem.

Mój mały promyczek #1 Nadzieja (Trylogia Promyczek) [W TRAKCIE KOREKTY]Where stories live. Discover now