Obudziłem się rano obolały, jakby mogli kupić nowe materace nie będę już mówić o łóżkach bo to będzie cud, ale no jednak chcę się w końcu wyspać. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu i zauważyłem godzinę 12:26, o kurde, dziś ktoś miał przyjść! Dobra mam mało czasu, ale teraz jest czas na mój skin routine, no niestety nie stałem w kolejce po piękność, jestem raczej przeciętny, no ale to nie tak że koleżanki w szkole mówiły jak ja wspaniale wyglądam, nie nie to nie tak! Koniec dobrego, szybko się szykuje i ubieram czarne rurki moje ulubione jak narazie, moja dupa świetnie w nich wygląda oraz biały z obrazkami t-shirt, oczywiście skarpetki też nie będę na boso chodzić!

-To będzie tutaj...- słyszę głos opiekunki, może jakby nigdy nic pójdę spać? Kurwa mogłem nie wstawać. Drzwi się otwierają, ja szybko siadam na łóżko jakby wcale ich nie słyszałem. O kurde jaki potwór tu wszedł, boże kocham cię.- Oh, jednak pokój dalej, przepraszam- uśmiecha się do niego przepraszająco. Kocham cię kobieto, uratowałeś mi życie, wyszli z mego pokoju! Wspaniale idę słuchać muzyczki, co ja będę się męczyć z nimi. No nie zgubiłem słuchawki, gdzie one są popłaczę się zaraz. No japierdole drzwi znów się otwierają a przez nie wchodzi istny Bóg seksu, dosłownie! Umięśnione ręce, wysoki, widzę jego zajebisty brzuszek przez koszulkę, dobra muszę się zachowywać.

-Tak?- pytam się miło, boże chłopie marry me pls.

-Przyszedłem cię adoptować słodziaku.- mówi męskim i seksi głosem, aż ciarki mnie przechodzą! Czekaj, co?! Mnie, adoptować? Boże będę żyć w raju, oczywiście mam taką nadzieję.

-Oh serio?- mam nowy plan, będę zgrywać idiotę! To zawsze działa kociaki.

-Tak, masz dwadzieścia minut na spakowanie się i zaraz jedziemy do nowego domku. - on na serio, boże serio kocham cię.

-Tak mało czasu? Nie wiem czy zdążę...- jak ja mam setki ubrań, o boże moje spódniczki nie chcę żeby myślał że ja jakiś pojebany jestem.

- Mogę ci pomóc kotku.- Hmm jakby on spakuje mnie, a ja tylko te złe rzeczy schowam do plecaka to mi pasuje, ale czekaj kotku?! Sam jesteś kotkiem, no bardziej kocicą...

- Dziękuję.- uśmiecham się słodko, jak on to ja też. Poszedłem po torbę do której będzie on pakować moje cenne ubranka, depresji dostaje już. - Możesz spakować te półki...- super shy pokazuje palcem które.

Minęło jakieś piętnaście minut a ja już jestem zmęczony, kładę się na stercie ubrać i podziwiam jak jego mięśnie się ruszają i pracują, tak patrzę i patrzę aż senny się zrobiłem, chyba się nie obrazi jak pójdę spać na chwilkę...

Take me please...Où les histoires vivent. Découvrez maintenant