XXIV

109 10 2
                                    

Valeria właśnie jechała do swojej nowej szkoły. Vincent co jakiś czas spoglądał na swoją młodszą siostrę, spokojnym ruchem niczym profesjonalista wodził ręką po kierownicy. Krajobraz składał się w jedną, wielką papkę w oczach jasnowłosej. Zresztą i tak był jej niepotrzebny, z tęsknotą wspominała te niezwykłe wakacje. Miała ogromną nadzieję że, jej mama szczęśliwie spogląda na nią z nieba, ciesząc się jej szczęściem. Mężczyzna znacznie zwolnił wjeżdżając w teren zabudowany, chwilę później przejechał przez wrota szkoły. 

Była ona nowoczesna i naprawdę ogromna. Trawniki były idealnie przycięte z rozmaitymi, również idealnie, przyciętymi drzewkami. Budynek był podzielony na kilka segmentów, jedne większe drugie mniejsze lecz połączone w całość, otoczony był wielkimi murami. Najstarszy zaparkował na przypadkowym miejscu i wyszedł jako pierwszy z samochodu, Valeria poszła w jego ślady bacznie obserwując otoczenie. Zdziwiona zauważyła że wszyscy uczniowie wpatrywali się w ich dwójkę, śmiejąc i rozmawiając między sobą. Ruszyła za już idącym Vincentem nie chcąc się zgubić w tej wielkiej arei. Nie wodził on nawet wzrokiem po otoczeniu, tak jakby znał go na pamięć, nie można było tego powiedzieć o niebieskookiej. Niemal zatracała się w obiektach widzianych przed sobą, miała nie małą nadzieję że wyhaczy Hades'a bądź Lokie'go wpośród tego tłumu.  Zatrzymali się dopiero po kilku minutach chodu, przy wielkimi drzwiami z napisem "sekretariat"

-Dzień dobry.- powtórzyła za bratem który prowadził rozmowę z starszą kobietą za biurkiem. Siwowłosa uśmiechnęła się promiennie do dziewczyny. 

- Dzień dobry słonko.-  przywitała się dalej szperając w dokumentach uprzednio podpisywanych przez Vincenta. Dziewczyna rozejrzała się z nudy po pomieszczeniu. Obok nie małej biblioteczki, która była postawiona zaraz obok drzwi wejściowych, były kolejne drzwi, tym razem z napisem "Dyrektor".  Samo pomieszczenie nie było za wielkie, para foteli, ogromne biurko, kilka roślin i oczywiście obszerny kredens z danymi zajmujący całą lewą ścianę. Po chwili otrzymała plan lekcji oraz instrukcje pomieszczeń. Pani Morrew pogoniła ją do klasy, pożegnała się z tą dwójką uśmiechając się pod nosem widząc troskliwe spojrzenie brata. 

Chwilę po dzwonku wyszła z pokoju, korytarze powoli wiały pustką. Rozejrzała się po nim próbując znaleźć kogoś znajomego. Przeklinała Inez że akurat tego dnia musiała się rozchorować. Na braci również nie mogła liczyć, obecnie mieli lekcje w innym sektorze, musiała liczyć na cud w postaci Loki'ego. Spojrzała na swój plan lekcji.

-Klasa 27.. biologia.- przeczytała i ruszyła z rytmem drzwi. Znalezienie klasy przecież nie mogło być takie trudne. Valeria krążąc kolejny raz po korytarzu westchnęła.- Jakim cudem jestem pod klasą 12, jak dopiero co byłam pod 21?- zapytała z drwiną.

-Klasy są rozmieszczone co 3.- podskoczyła na dźwięk śmiechu za nią. Złapała się za serce i odwróciła się do, jak się okazało, zielonookiej.- Jesteś tu nowa?- przekrzywiła śmiesznie głowę.

-Tak?- bardziej zapytała.- zaprowadzisz mnie do sali biologicznej?

-Jasne, też tam idę.- poprawiła roztrzepany mundurek. Gawędząc szły pod sale, kompletnie inny kierunek jaki obrała sobie wcześniej jasnowłosa.- Jak się nazywasz?

-Valeria Monet.- dziewczyna wydawała się niebywale zaskoczona.

-M-Monet?-powtórzyła.

-No tak.- nie rozumiała jej reakcji, poprawiła plecak na plecach.

-Nie możliwe!- wyszczerzyła oczy.- Musisz żartować.- powiedziała całkiem poważnie stając na środku korytarza. Valeria spojrzała na nią niezrozumiale.

-Nie, coś nie tak?- spojrzała nerwowo na zegarek wiszący na ścianie, miały już kilkanaście minut spóźnienia.

-Nie wiedziałam że Monet mają jeszcze jedną siostrę- wyznała po chwili.- Zresztą, raczej nikt z Monet- zaakcentowała- nie chciałby się ze mną przyjaźnić.- spuściła wzrok na posadzkę, Valerii zrobiło się jej momentalnie szkoda.

What will you do, dream?Where stories live. Discover now