Rozdział 9

10 2 19
                                    

Ethan całą noc przespał na fotelu w korytarzu, kiedy obudził się rano, od razu wrócił do pokoju i ku jemu zdziwieniu brakowało jednej osoby. Na ich łóżku leżała jakaś kartka. Jednak nie chciał jej czytać. Dlatego obudził tamtą dwójkę, a Liam od razu zabrał się do czytania. Theo patrzył mu przez ramię. Co jakiś czas na siebie spoglądali czy aby na pewno czytają to samo.

Dzień doberek, robaczki - mogę chyba tak was nazywać prawda? Mógłbym napisać „karaluchy", ale to brzydko, a „robaczki" są takie pieszczotliwe. Umówmy się, że teraz zawsze będziecie moimi robaczkami.

Nie chcę was pakować w kłopoty, więc uznałem, że będzie bardziej bezpiecznie jak się rozdzielimy. Były policjant i dwaj zwykli cywile jadący skradzionym autem z gościem za którego oferują sumę pieniędzy? Myślicie, że nie przypisaliby wam jakiegoś współudziału albo innego gówna? I po co to wszystko? Wiadomo, mogłoby nam się udać bez tego, ale po co tak gdybać bez sensu? 

Zabrałem Forda Ledgera ze sobą, a wam zostawiłem jakiegoś Opla. Białe cabrio, swoją część pieniądzy macie w schowku. Nie żebym jakoś specjalnie się starał. Jaki był, taki wziąłem. Nie gniewaj się Theo, ale podałem się za ciebie jak go kupowałem. Idiota z komisu nie chciał żadnego dokumentu, ale w sumie to na moją korzyść.

Nie wiem jak daleko jedziecie, ale lepiej go zatankujcie. Wolałem nie pokazywać swojej gęby na stacji benzynowej. I tak miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje w tym małym miasteczku. Dlatego zostawiłem was bez pożegnania. Jedyne co mogłem zrobić to napisać ten jakże krótki liścik.

Mogę odwrócić na drugą stronę? — spytał Liam, a Theo bez słowa przytaknął.

Muszę przyznać, że dawno się tak świetnie nie bawiłem. Mówię zupełnie poważnie. Mieszkając w hotelu starałem się nie wychylać, więc z nikim tu nie rozmawiałem. Nie licząc Seana, ale to co innego. Ze spokojem mogę napisać, że nie żałuję ani jednej sekundy z wami spędzonej. W szczególności, kiedy się do siebie zbliżaliśmy. Nie miejcie mnie za jakiegoś seksoholika, ale dawno z nikim nie spałem. Nie wspominając o tym co do was poczułem.

Nigdy nie doświadczyłem czegoś takiego, że spojrzałem na kogoś i od razu wiedziałem, że to jest coś czego szukam. Miło było przez chwilę czuć się przez kogoś pożądanym, być całowanym i rozpieszczanym. Lepiej zapamiętajcie dobrze to co pisze, bo w twarz wam tego nigdy nie powiem. Nie mam aż takiej odwagi jak wy, żeby mówić o swoich uczuciach. Nikt ode mnie tego wcześniej nie wymagał, więc wy też tego nie róbcie, proszę.

Mam nadzieję, że nie jest zbyt chaotycznie, bo linijki pisze w niezłych odstępach czasowych. Tą na przykład skrobię siedząc już gotowym do drogi. Czy ja właśnie specjalnie przedłużam sobie czas, bo tak ciężko mi odejść? Być może.

Jak uda mi się ulokować w jakimkolwiek miejscu na trochę to was odnajdę i zaproszę. Nie myślcie sobie, że to jest pożegnanie, bo nie jest. Już wspominałem, że tak łatwo się mnie nie pozbędziecie i dotrzymam słowa.

Dobra, bo zaraz wszystko trafi szlag i nigdzie się nie ruszę. Uważajcie na siebie, będę z wami jedynie myślami, bo ciałem już nie mogę.

Całuski, robaczki.

Wasz Brett.

Obrzydlistwo. — skomentował Ethan, który cicho przysiadł się do nich, żeby również przeczytać lekturę.

Nawet nie zwrócili na niego uwagi. Liam wypuścił kartkę z rąk, a Theo jedynie położył mu dłoń na ramieniu. Oboje chcieliby być zaskoczeni, ale nie byli jakoś mocno zdziwieni, że Brett zostawił po sobie ten list. Wiedzieli, że wszystko zaczęło się układać zbyt pięknie, żeby trwało wiecznie. Przynajmniej rozstali się z nim w pełnej zgodzie, a na dodatek kilka godzin wcześniej się kochali. Dziwnie, kiedy opuszcza cię ktoś z kim zeszłej nocy było ci dobrze.

hotel nowhere | thiam + brettWhere stories live. Discover now