Opętanie

16 4 7
                                    

To było około trzeciej w nocy...

Obudziłam się w nocy. Nie mogłam spać, przesuwałam się z boku na bok. Postanowiłam zapalić lampkę, by poczytać książkę. Padło akurat na horror, który trzymałam niedaleko łóżka. Wiedziałam, że mogę się przestraszyć, no ale przecież byłam 37-letnią kobietą! Z mężem i córką.

    Właśnie co do męża. Albert (przepraszam musiałam (wiesz że do ciebie mówię)) nie wrócił na noc do domu. Został w pracy. Nadia (imię zmienione na rzecz prywatności) miała osiem lat i chodziła do szkoły. Po długiej nauce, szybko zapadła w sen.

Gdzieś piętnaście minut później, usłyszałam skrzypienie podłogi, w pokoju obok. W pokoju mojej córki. Cicho wstałam z łóżka, wychodząc z sypialni. Zapaliłam światło w przedpokoju i ruszyłam w stronę drzwi. Stanęłam i nasłuchiwałam. Słyszałam tylko cichy oddech i coś przypominającego powiew wiatru.
Na pewno śpi. Przecież nikt się tam nie włamał. — pomyślałam trzeźwo. Nie miał jak. Chwilę później zaczęły się wątpliwości. Mieszkaliśmy na pierwszym piętrze, ktoś mógłby bez problemu tu wejść. Ale po co?! Przecież nie mieliśmy nic wartego uwagi.

   Leciutko uchyliłam drzwi, tak że do pokoju wpadało światło. Dzięki temu widziałam kontury mebli. I zobaczyłam coś co mnie przeraziło. Nadia, stała na środku pokoju z otwartymi oczami. Jej spojrzenie było nieobecne, a oczy matowe bez wyrazu. Widziałam jak przesuwa wzrokiem po pokoju, aż natrafia na moje oczy. Jej usta zaczęły wykrzywić się w upiornym uśmiechu.

  Zdusiłam krzyk. Nagle w przedpokoju światło zgasło, w całym pokoju zapanował mrok. Potknęłam się o własne nogi i upadłam na ziemię. Usłyszałam jak ktoś próbuje otworzyć drzwi, klamka drgała. Przed sobą zobaczyłam błysk. W zasięgu mojego wzroku, pokazał się nienaturalny uśmiech, który był na całej twarzy mojej córki. Był od ucha do ucha. Szarpanie za klamkę robiło się coraz głośniejsze. Aż wszystko ustało.

Mój oddech się uspokoił. Było tak cicho że słyszałam go nad swoim uchem. Czułam jego oddech, ciepły na moim karku...
Poderwałam się na nogi z wrzaskiem. Włosy zasłoniły mi twarz, obracałam się chaotycznie, próbując przegonić coś rękami.

Nagle drzwi się otworzyły, wpuszczając do mieszkania światło. Obróciłam tam moją czerwoną twarz, patrząc kto tam jest. Do hallu wszedł duży mężczyzna. Upadłam na podłogę z ulgą, rozpoznając mojego męża. Mój świszczący oddech, sprawił że od razu do mnie podbiegł. Jego pytania słyszałam jak zza drzwiami.

Popatrzyłam przed siebie. Nikogo tam nie było. Moja córka grzecznie spała w pokoju.

————

Następnego dnia zapytałam się Nadii czy wczorajszej nocy na pewno spała.
— Mamusiu, tak spałam. Miałam taki świetny sen. Był w nim taki pan z czarnymi skrzydłami! Powiedział że spełnia życzenia! — powiedziała uśmiechając się.
— I czy się zgodziłaś? Że spełni twoje... życzenia...? — wykrztusiłam z siebie.
— No tak, bo dlaczego nie? Przecież to tylko sen...

Patrząc mi prosto w oczy, uśmiechała się nienaturalnie...

Tak jak tamtej nocy.

—————————
Opowieść która miała swoje fundamenty na historii Julkaten
Mam nadzieję że się podobało iii
Strzeżcie się dzisiejszej nocy swojego młodszego rodzeństwa (ja i moja ośmioletnia siostra...)

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 18 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Straszne historie Where stories live. Discover now