|once|

92 11 6
                                    

- Gavira co się z tobą dzieje - gdy schodziłem z boiska odrazu podszedł do mnie trener.

- nie wiem, przepraszam trenerze coś jest ze mną nie tak - westchnąłem i tak samo jak trener ruszyliśmy w stronę szatni. - Tylko proszę niech trener nie mówi do mnie po nazwisku, dobrze pan wie że niezbyt za nim przepadam -

- tak wiem, przepraszam ale nie rozumiem, ostatnio zachowujesz się jakoś dziwnie a dzisiaj szczególnie. Jest jakoś inaczej. - przez chwilę nic się nie odzywałem aż do momentu gdy doszliśmy do wejścia do szatni przed którym się jeszcze na chwilę zatrzymaliśmy.
- ja sam nie wiem co się ze mną dzieje - rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę aż w końcu weszliśmy do szatni, nie miałem ochoty zbytnio rozmawiać więc poprosiłem abyśmy już nie rozmawiali o tym a trener odrazu się zgodził.

- Pablo chodź na chwilę - Raphinha złapał mnie za nadgarstek po czym wyszedł ze mną na korytarz, tak aby nikt nas nie słyszał.
- co się z tobą dzieje chłopie? Ostatnio dziwnie się zachowujesz - powiedział jeszcze zanim zdążyłem wypowiedzieć jakiekolwiek słowo. Nic sie nie odzywałem - to coś związanego z pedrim? - zgadł, ale nie chciałem się do tego przyznawać, czułem się dziwnie z tym wszystkim.
- Zakochałeś sie prawda? -

- co? W życiu! - sam już nie wiem co się dzieje - przecież ja go nienawidzę, zresztą on mnie też - nie mogę się zakochać w swoim największym wrogu, ogarnij się Pablo -

- ta, napewno przecież to widać - Brazylijczyk był pewien swojego zdania i próbował mi wytłumaczyć że moje zachowanie prowadzi albo do zauroczenia albo do tego, że naprawdę się zakochałem. Starałem się mu nie wierzyć bo w końcu Gonzalez to mój wróg i nie mogłem się w nim zakochać.
- Dobra wiesz co, ja muszę iść - poszedłem do szatni aby wziąść swoje rzeczy i udałem się do auta aby pojechać do domu. Nie spędziłem jednak tam dużo czasu ponieważ odrazu po zostawieniu rzeczy w domu i udałem się na miasto, musiałem się jakoś odstresować, nie wiedziałem co zrobić. Postanowiłem pójść na plażę jednak po godzinie siedzenia tam w ogóle to nie pomogło, nie wiedziałem już co robić. W pewnym momencie gdy siedziałem na plaży podszedł do mnie chłopak chyba młodszy ode mnie i spytał czy może się dosiąść i porozmawiać, zgodziłem się ponieważ i tak nie byłem zbytnio zajęty.

- Coś się dzieje? jakoś tak smutno wyglądasz - zapytał nawet na mnie nie patrząc, przez chwilę nic nie mówiłem, zastanawiałem się co odpowiedzieć, bo w końcu to obca osoba. Widząc że nie chce nic mówić powiadomił mnie, że jest moim fanem i że bardzo uwielbia moja grę ale przysięgał, że jeżeli cokolwiek mu powiem nikomu tego nie powie ponieważ docenia prywatność innych. Nie byłem zbyt ufny nawet gdy powiedział, że nic nikomu nie powie. Powiadomiłem go, że nie chce rozmawiać na ten temat.

- Nie chce rozmawiać na ten temat, ale potrzebuje jakoś się odstresować.. - przez chwilę nastąpiła cisza, zauważyłem, że chłopak wyciąga coś z kieszeni, a rzeczą tą okazała się być paczka papierosów.

- Chcesz jednego? - zapytał podając mi truciznę. Kiedyś obiecałem sobie, że nigdy w życiu tego nie zapale, bałem się, że jak wezmę on napisze o tym w internecie i będę już skończony. jednak po chwili zastanowienia się wyjąłem jednego z paczki a chłopak siedzący obok odrazu mi go odpalił, o tej godzinie na plaży praktycznie nikt nie chodził więc było bardzo mało szansy na to, że ktoś zauważy. Przyłożyłem go do ust i zaciągnąłem się niepewnie. Ignorowałem wszystko do okoła i pozwoliłem aby trucizna trafiła do mojego organizmu.

- tak w ogóle nazywam się Diego - przedstawił się po czym na mnie spojrzał - nie paliłeś nigdy prawda? - oczywiste że nie paliłem, nie paliłem aż do teraz - nie paliłem, jestem piłkarzem nie wypada mi robić takich rzeczy..kiedyś obiecałem sobie, że nigdy tego nie zrobię

- a jednak to zrobiłeś -

- wyglądasz bardzo młodo, skąd masz papierosy? - zapytałem po chwili zastanowienia, ciekawiło mnie to, ponieważ nie sądziłem, że tak młoda osoba mogła by gdzieś to kupić.

- Znalazłem w Galerii na ławce - wzruszył ramionami a ja nic już nie odpowiedziałem.

Siedzieliśmy rozmawiając przez kilka godzin aż Diego musiał wracać do domu. Wiedziałem że już nigdy się z nim prawdopodobnie nie zobaczę, ale całkiem dobrze mi się z nim rozmawiało. nie sądziłem, że tak bardzo będę chciał się odstresować, że będę w stanie zapalić papierosy.

Mi estrellaWhere stories live. Discover now