Rozdział 28: Naszyjnik

565 25 2
                                    

Louis

Zawiozłem Rozalie i Aidena, do jej domu. Wraz z chłopakami siedzieliśmy w moim klubie, w Bloody Devils. Mój ojciec na kilka dni do Włoszech, w interesach i w odwiedziny do przyjaciela, a ojca Melisy. Więc go teraz z nami nie było.
Ja miałem zajmować się przez ten czas Aidenem, a gdy nie mogłem, to miałem go zawieźć do dziadków. Ale taj jakoś wyszło, że teraz Roza go pilnowała.
Moi przyjaciele siedzieli na skórzanej czarnej kanapie. Za to ja stałem przed nimi.

- Dostałem info od swoich ludzi, że Calvin w tej chwili znajduje się w barze- zacząłem.- W którym pracuje Cameron- dodałem.

- Co ty pierdolisz- powiedział zaszokowany Cam.

- Trzeba tam pojechać...- nie dokończyłem.

- Jaki jest plan?- wtrącił się Net.

Westchnąłem. Pierwszy raz w życiu nie miałem planu. Nigdy tak nie było, żebym nie miał pomysłu na akcje. Usiadłem na fotelu, naprzeciwko kanapy.

- Wow, Louis co się stało, że nie masz pomysłu?- zadrwił Charlie.

- przymknij się- rzuciłem do zielonookiego, gromiąc go wzrokiem.

- Dobra, mam pomysł- rzekł Matt.- Pojedziemy tam i porozmawiamy z nim, co tu robi...

- A jak nie będzie chciał mówić, to go rozjebiemy!- wrzasnął Charlie.

Westchnąłem, przetarłem twarz dłońmi. Cały Charlie. Czasami się zastanawiałem z kim ja się przyjaźnie.

***

Wysiadłem ze swojego BMW. Net, Cam, Matt oraz Charlie byli rozstawieni po barze. Charlie stał w jednym z kątów klubu, Net siedział dwa stołki barowe dalej od Robensona, a Matt wtapiał się w tłum, za to Cam stał za barem.

Wszedłem do baru. Usiadłem obok szatyna, o brązowych oczach, oraz z blizną na cały policzek. Obok Calvina.

- Jedno whisky z lodem- rzuciłem do Cama.

Cameron podał mi szklankę z trunkiem. Upiłem łyk.

- Calvin- zrobiłem krótką przerwę, odstawiając naczynie.- Robenson.

- Louis Lee- odparł.- Syn Michaela Lee, oraz narzeczony Melisy Young- rzekł.

Spojrzałem na niego lodowato, a on na mnie, uśmiechając się chytrze.

- Och, przepraszam, niedoszły narzeczony- zrobił sztucznie smutną minę.

Myślał, że mnie to zaboli. Ale był w kurewskim błędzie.

- Co tu robisz? Czemu wróciłeś do Santa Monica?- zadałem mu pytanie, swoim jak zawsze lodowaty oraz oschłym tonem.

- To już nie mogę wrócić do domu?- zapytał sarkastycznie.- A jak u twoich przyjaciół? U Neteo Williamsa, Camerona Moona, Matthew Thomasa, Charliego Walkera. Albo u twojego promyczka, Rozalii Williams?

Ja pierdole skąd on ich zna. Skąd zna Rozalie, przecież tak ją chronię, nawet się od niej odciąłem. Wypchnąłem policzek językiem, uśmiechając się.

- Skąd ich znasz?

- A czy to ważne?- odrzekł, upijając swojego drinka.

Szybkim ruchem wyciągnąłem spluwę, przystawiając ją do skroni Calvina.
Czy martwiłem się, czy ktoś zauważy pistolet?
Oczywiście, że nie, bo tylko moi ludzie byli teraz w barze.

- Skąd?- warknąłem.

Robenson się zaśmiał.

- Cały Michael- obrócił głowę tak, że teraz celowałem mu między oczy.- Ale jeszcze niedoświadczony.

Mój mały promyczek #1 Nadzieja (Trylogia Promyczek) [W TRAKCIE KOREKTY]Where stories live. Discover now