Rozdział 33

36 5 5
                                    

Pov: Paweł
Zjedliśmy po czym posprzątaliśmy i poszliśmy do salonu alby oglądać dalej

P: ej może podjadę do sklepu, kupie coś do filmu nie wiem popcorn albo coś
D: czym ty chcesz niby pojechać?
P: motorem a czym
D: masz prawko na motor?
P: mam
D: no dobra to możesz jechać ale uważaj na siebie błagam
P: obiecuje będę uważał

Poszedłem do garażu, założyłem kask i wsiadłem na motor. Ruszyłem w kierunku sklepu i wszystko było okej do czasu kiedy nie dojechałem do skrzyżowania. Miałem zielone więc ruszyłem i nagle samochód stojący na czerwonym ruszył prosto na mnie, przyspieszyłem żeby odjechać zanim we mnie wjedzie ale nie zdążyłem. Samochód we mnie wjechał i dalej nic nie pamiętam.

Pov: Dominik
Czekałem na niego gdy nagle zadzwonił mój telefon, odebrałam

LK - Lekarz

D: halo?
LK: Dzień dobry nazywam się Kamil Nowak jestem lekarzem w szpitalu na ulicy 3 maja
D: dzień dobry o co chodzi?
LK: dzwonię w sprawie pana Pawła Zmitrowicza, miał wypadek na motorze wjechał w niego samochód
D: jak to wypadek? Dobrze ja zaraz tam będę
LK: dobrze

Rozłączyłem się i od razu pojechałam do szpitala, byłem tam po jakichś 20 minutach.

LK: o jest pan to dobrze
D: co z Pawłem?
LK: ma połamane żebra, wstrząs mózgu, przebite płuco, urazy kończyn no powiem panu, że nie jest za dobrze ale ma szczęście że żyje, odleciał na kilka metrów i uderzył z dość dużą siłą o beton
D: rozumiem, najważniejsze że żyje
LK: jest już po zabieg na płuco i operacji żeber, jest nie przytomny
D: rozumiem, mógłbym go zobaczyć?
LK: tak proszę za mną, zaprowadzę pana
D: dobrze

Poszedłem za lekarzem który zaprowadził mnie do sali w której leżał Paweł. Bałem się o niego bardzo

LK: tak jak mówiłem jest nie przytomny ale może pan do niego mówić będzie pana słyszał
D: dobrze - usiadłem na krześle obok łóżka
LK: ja was już zostawię jakby coś się działo to prosze mnie wołać
D: dobrze

Lekarz poszedł a ja zostałem z Pawłem, siedziałem tam trzymając go za rękę i nie odchodziłem od niego na krok.

D: obudź się proszę... walcz dla mnie Paweł - przytuliłem jego dłoń do twarzy a po moim policzku spłynęła łza - nie możesz mnie zostawiać Pawełku... ja cie potrzebuje

Jeszcze przez długi czas chłopak był nieprzytomny, jego stań był w miarę dobry ale mimo to nie budził się

Czas Szkoły - Dominik Rupiński, Paweł Zmitrowicz Where stories live. Discover now